Na tamtym przykłądzie wrzucając 400k (depozytu rozumiem) 1 grudnia to grałbyś na ~100 lotach heheh.
I to nawet w scenariuszu idealnym zajebistych zyskówjaki podałeś byś wymiekł 11go po stracie całego zysku. A jak nie to srałbys nogawkami 17go byłbyś jakies 200k w plecy i juz by chcieli cie wywalić z pozycji bo poziom zabezpiczenia spadł ;]
Nie mów, ze IRL masz ciekły azot żyłach i tracąc połowe zainwestowanej kasy w kilkanaście dni trzymałbyś się takiej pozycji.

Wiem ze nie grałbyś na taką kase, ale jak piszesz innym o wspaniałym scenariuszu ile w tak dobrych warunkach mozna było od 1 grudnia zarobić, to dodaj jeszcze zainteresowanym, co tam sie działo po drodze i ze normalny człowiek nie przetrzyma takiej jazdy (a kurs faktycznie bardzo stabilnie sobie leciał przecież - co dopiero przy huśtawkach).

Taki przykład: są tysiące osób które od grudnia były tylko na krótkiej, ale i tak zdołały stracić heheh. Bo były kilka razy. I nie wtedy, kiedy trzeba.

Tomu, wiadomo że uogólniam i wyolbrzymiam. Ale jeżeli miałem styczność z opcjami binarnymi i tak trzymałem fason z zimną krwią to przesiadka teraz na FX to pikuś.

Można tu dużo pisać, ale jak w jeden dzień zrobię 100pipsów a w drugi stracę 70 albo ponad 100 i kolejnego dnia odzyskam a w skali miesiąca/kwartału jestem na plus to tylko to się liczy.
Dla ścisłości, przy wsadzeniu 100 lotów 1 grudnia, mając na na koncie 400k to by wyszło się z zyskiem, ale 99.99% ludzi by wyszło z tego w tym ja, a ten 0,01% to samobójca rynkowy Zwłaszcza, że (ponoć) przeciętna dźwignia jaką ludzie używają to ~85:1? Zeżarłoby konto po 10tym grudnia.

Wynajmowanie mieszkań to wspaniały interes? Zyski rosną
"Zwrot z mieszkania po 21 lub 29 latach"

Stara zasada inwestowania mówi, że jak już nawet zwykły Kowalski w coś zaczyna inwestować, to znaczy, że z tego rynku trzeba wypieprzać.

Dokladnie. Ewakuacja.
Ostalo mi sie ostatnie w Gdansku. Wlasnie mi je wyceniaja.

Marek odpisze jak wroce do domu.

Nie wiem, ale jak dla mnie to zwrot kapitału to powinien być max po 5 latach
No dobrze, niech ludzie kupują i się waflują, że mają zarobku 200zł z mieszkania jak komuś wynajmą... tyle wygrać

Generalnie ciężko mi sobie wyobrazić, po co miałby ktoś kupować mieszkanie dla siebie, a co dopiero dla paru miedziaków jeszcze pod wynajm się pakować w kredyty i zwroty za 20-25lat...

Niektorzy traktuja mieszkania jako lokate kapitalu. Maja nadmiar kasy i zamiast ja przepierdolic kupuja mieszkania (czesciowo finansowane z kredytu). Wtedy ma to jakis sens. Po 20-30 latach maja to co zainwestowali + splacony kredyt. Znam ludzi ktorzy maja po 5-6 mieszkan i wachania kursu walut czy cen mieszkan specjalnie ich nie ruszaja, bo i tak raczej nie planowali sprzedawac tych mieszkan w ciagu najlblizszych 30-40 lat.

Jezeli cena mieszkan spada to zadna to lokata kapitalu. Juz lepiej trzymac na koncie.
Jedynym sensownym wyjsciej jest wtedy dzwignia finansowa - bierzemy mieszkanie na kredyt i wynajmujemy za taka kwote by nam splacalo rate + czynsz + wszelkie dodatkowe koszta. Ale wynajem tez jest obarczony ryzykiem.

Rzeznik skrobnij tam pare zdan jak bedziesz mial czas - caly czas bylbym zainteresowany tymi obligacjami korporacyjnymi

Spada w krotkiej perspektywie. W dlugiej trudno powiedziec, ale nieruchomosci, grunty to raczej zawsze dobra lokata kapitalu.

mrynar - biorac pod uwage rozklad demograficzny to raczej nie widze szans na jakies wzrosty. Ilosc ludzi maleje i bedzie malec, ilosc mieszkan rosnie i bedzie rosnac.
Polska i tak sie trzyma bardzo dobrze, w takiej Bulgarii ceny mieszkan spadly o polowe w ciagu zaledwie 5 lat - masakra.

Generalnie sie zastanawiam czy w ogole z rynku PL nie uciekac. Stopy procentowe spadly, ryzyko inwestycyjne caly czas rosnie.

Analizowanie tego co bedzie w Polsce za 40-50 lat to czysty futuryzm. Mozemy byc krajem pelnym bialych uciekinierow z islamskiej Francji i Wielkiej Brytanii albo chinska prowincja. Wszystkie istniejace obecnie systemy polityczne szanuja ludzka wlasnosc, wiec nie ma obawa ze ktos nas wywlaszczy.

Jak ktos ma powiedzmy 600k i chcialby z nich miec za 10-20 lat 700k to mieszkania w Polsce to pewnie zla inwestyzja, ale jak ktos chce dzieciom/wnukom zostawic jakis majatek to raczej sensowna.

Jeżeli myśli, że te dzieci/wnuki będą w PL siedzieć, to może sensowna, jednak patrząc na to w którym kierunku wszystko zmierza, to ja mając kasę i siedząc w Polsce nawet nie myślałbym, żeby moje dzieci tam kształcić i kupować im tam mieszkania.

jak teraz kupicie to dzieci będą miały już działeczki zapewne blisko centrum miasta jak i centrum świata

wazne zeby biedronka byla blisko.

Nie taka masakra jak weżmiesz pod uwagę, że tak wielkie wzrosty cen mieszkań jakie miały miejsce były w dużej mierze sztuczne. Obecnie ceny się po prostu powoli urealniają.

Ja mówie o inwestycji, nie o lokacie kapitału.
Jeśli rozmawiamy w kategoriach, nie mam co z kasą zrobić albo boję się, że ją wydam na kurwy i wódkę to jasne można kupić mieszkanie, sztabkę złota czy zrobić sobie dziecko.

Jeszcze jedna rzecz, której nie rozmumiem w Polsce. Mamy ujemny przyrost, ludzie uciekają za granicę. Więc kupuję mieszkanie jako lokatę kapitału i co z nią robię za 20 lat?

aktualnie jesteś dawcą kapitału i wspierasz tych co chcą odzyskać część wtopionej kasy na górce spekulacyjnej w nieruchomościach sprzed lat

Ja się zastanawiam na sprzedażą drugiej chaty. Ceny od dołka w 2012 się odbiły trochę. Nawet chujowa lokata 3% w stosunku do najmu to raptem parę tysięcy mniej rocznie, więc chyba szkoda się pierdolić z najmem. Perspektywy mocno niepewne, ale raczej wzrostu cen mieszkań w najbliższych latach nie ma co się spodziewać. Dalsza perspektywa to ujemny przyrost i mniejszy popyt, chociaż Warszawa z racji znaczenia w kraju pewnie tego tak mocno nie odczuje. Wyludniać się będą raczej mniejsze miejscowości na rzecz aglomeracji. Chyba jak każdy tutaj, dzieciaka wyślę za granicę na możliwie wczesnym etapie życia.

W Warszawie bardzo trudno się sprzedaje mieszkania. Ostatnio zacząłem szukać opcji zamiany na większe z dopłatą.
Mieszkanie mamy za małe, kasa jest ale nie oddam za 3/4 ceny..
Zacząłem kombinować z ludźmi co wynajmują większe u nas w boku czy nie chcą zamiany na mniejsze z dopłatą.
U nas z pół boku się wynajmuje bo ludzie nie dali rady z kredytem. Na początku był problem z inwestycją i wszyscy musieli dopłacić około 50 tyś. Wiele osob nie dało rady to wynajmują.

Dobrze to się o dziwo sprzedało mieszkanie w Piasecznie. Tanie mieszkanie to ludzie mniej marudza, tylko ten korek rano.

Inwestowanie w mieszkanie spoko ale wynajmowanie komuś to katorga. Ludzie są trudni... Wynajmowalem z 5 lat, ciesze się że sprzedałem.

Z tego co pamiętam to masz na Ursynowie, ciągle jedna z droższych dzielnic. Ja mam kawalerkę na Ursusie w stosunkowo nowym budownictwie, więc myślę, że nie będzie trudno dostać przyzwoitą ofertę. Wawa to ciągle największy lokalny rynek w Polsce, pod względem ilości zawieranych transakcji.

No tak, tu jest mnóstwo mieszkań do wyboru.
Jak ktoś przychodzi do mieszkania za pół bańki żeby kupić (nie wynająć) to pyta jaka jest zmywarka w kuchni i czy zostawiam meble.