Ja jestem finansista a nie programista niestety Zdalną możliwa ale nie w pełnym wymiarze godzin. Zwykle 1-2 dni w tygodniu z domu pracuje.

gdzies juz tu pisalem ze jak bylem na wakacjach to widzialem na reklamach wille nad morzem z basenem od 80 do 120k euro nowki. i fajna opcja na starosc tam wypierdolic kupic lodke do tego 2-3 razy w tygodniu powozic turystow. zyc nie umierac.

tak porządek dzienny tzn. że nie trzeba ich specjalnie szukać. Są całe dzielnice, gdzie wielkość domów nie schodzi poniżej 500-1000m/2 - partie Finchley, wspomniany Holland Park, Wimbledon Park Side etc. I to jest w sumie centrum miasta.
Ty pewnie "myślałeś", że na porządku dziennym to oznacza, ze 100% mieszkań jest powyżej 250m/2 - standard

Oyciec - jak byłem na Teneryfie miałem to samo. Kuźwa tam świat zwalnia. Widziałem tubylca który codziennie chodził sobie z wędeczką na ryby - to jest życie, mieć tak wszystko w dupie. Tylko ciekawe jak tam z netem

OK mieszkania też - ale mniej oczywiście. Zresztą mieszkania w Londynie stanowią zaledwie jakieś 20%. Ciężko więc brać pod uwagę jedynie mieszkania bo stanowią one tutaj zaledwie niewielki ułamek całości.

Rozumiem, ze musicie się od czasu do czasu dowartościować. To zwykłe kompleksy. Wszędzie są duże mieszkania/domy, wszędzie są średnie i wszędzie są małe. Akurat Warszawa ze średnią 60m/2 nie jest pod tym względem żadnym ewenementem.

Zamierzasz tak brnąć w zaparte dalej twierdząc, że w Londynie czy tam w UK nie ma dużych domów/mieszkań łapiąc mnie za każde słówko?

No ta ale ja mam w dupie gdzie mieszkam. Już i tak się zgodziłem na tax + pension + 2nd pension w UK żeby mieć wyjebane na trzaskanie się z pierdolonym nic nie wartym systemem emerytalnym w Polsce.
Generalnie sprawa jest taka, że jadę tam gdzie mi się podoba i właśnie rozmyślam gdzie
Teneryfa mi nie przeszkadza bo to nadal jest 3-4 tyg na morzu, 3-4 tyg w domu więc pewnie mi się nie znudzi.
Myślę jeszcze o Portugalii (ale to brudasy) i ew. północnej Hiszpanii.

galicja calkiem spoko Radziu , Coruna daje rade

Oyciec - odradzałbym Portugalię - ceny są bardzo podobne, a po pierwsze pogoda już nie taka fajna jak na teneryfie i po drugie teneryfa to mimo wszystko tętniąca życiem wyspa, a Portugalia to kołchoźnianie cmentarzysko z którego każdy kto mógł już wyjechał.

E zależy gdzie, kumpel ma chatę w fajnym miejscu (nie pamiętam gdzie) i mówił, że jest bardzo spoko.

No ja same pozytywne opinie slyszalem o Partugalii, bede musial sie w koncu wybrac.

Wyjatek to marek ktory pojechal sie tam opalac w marcu i liczyl ze wszystko bedzie tetnic zyciem jak w wakacje.

mozliwe. W maju bylem w Algarve, w marcu na teneryfie. Po prostu miejscowke w ktorej cokolwiek dziala przez 2miesiace w roku uwazam za duzo mniej atrakcyjna niz taka gdzie zycie tetni przez caly rok.