Cejrowski:
"Dostałem kwietniowe rachunki z Polski. Między innymi rachunek za prąd na posesji, gdzie pod moją nieobecność nic się nie dzieje. Na rachunku uwzględniono ten fakt pisząc: pobór w okresie rozliczeniowym zero kWh. Potem jest tabelka z wyliczeniem, że mam zapłacić za nic 155 złotych. Kilowaty wprawdzie zero, ale są jeszcze takie rzeczy jak: opłata handlowa, opłata jakościowa, opłata sieciowa zmienna, opłata sieciowa stała, opłata przejściowa i opłata abonamentowa. W sumie 155 złotych bez pięciu groszy. Czy to uczciwe? Nie. W USA płacę ZERO dolarów, kiedy zużywam zero prądu. Mój dostawca w Ameryce nie ośmieliłby się naliczać pieniędzy za gotowość - podlicza mnie tylko za prąd dostarczony i tak kalkuluje cenę by mu się opłacało. *** Wraz z rachunkiem za nic dostałem jeszcze list z elektrowni, który świadczy o ich nieuczciwym podejściu do nas. Mogli napisać krótko: podnosimy cenę prądu. Ale... Zamiast pisać zwyczajnie i wprost oni kamuflują fakty potokami pustych słów, a do tego dołączają skomplikowane tabele. Proszę sobie popatrzeć na ten obraźliwy bełkot - załączam. *** Moje wnioski są takie: ten system wymaga buntu, wymaga obalenia przez społeczeństwo. Skoro są kraje, gdzie ludzi traktuje się lepiej, to ja w takim razie chcę, żeby mnie w Polsce traktowano lepiej niż teraz. I rzecz wcale nie sprowadza się do wielkich wyborów prezydenckich. Rzecz sprowadza się do rachunków za prąd, do tego czy urzędnik wstaje na powitanie obywatela (w USA wstaje), czy lekarz wstaje na powitanie pacjenta (w USA wstaje)... Rzecz sprowadza się do tego jak nas traktują - uczciwie, czy nie. Na razie w Polsce jesteśmy traktowani jak popychadła - mamy pracować, płacić i grzecznie słuchać. Mnie to nie odpowiada."
|