A co powiecie o tych kurwach zrobiłem nuwa 1/0/3 a ta kurwy co gówno kurwa
http://smite.guru/match/hr/169970308Potem miałem wyjebane i chuj zdechłem ze 3 razy, i chuj gra przegrana bo kurwa 3 osoby sobie kurwa dla przyjemności grają. Ale chuj prawda jest taka że dzisiaj kurwie nie napiszesz Go back play fuucking tetris you only destroy game.
http://smite.guru/match/hr/169923618 Kolejny mecz żeśmy z Afrodytą stwierdzili że 3 debili gra przegrana.
http://smite.guru/match/hr/169910117 Następnie casuale nie potrafili pomyśleć i nie owardowali sobie jungli nie stety, ja już wiedziałem jak oni Aresa gonili i potem zaczęli robić jebane blue na low hp enemy team się wbił i zrobili podwójne zabójstwo ja się patrzę a ten debil merc zapierdala się podłożyć i tak się wkurwiłem że sobie stałem w bazie i dawać mi swoje adresy przyjadę i was zapierdolę.
http://smite.guru/match/hr/169923618 a tutaj nie muszę nic tłumaczyć.
Prawda jest taka że firmy nie chcą się pozbywać tego toksycznego ścierwa które nie ogarnia kompletnie nic bo z nich jest największy zarobek.
A tutaj macie ciekawe wideo jak to nas dymają i czemu losuje nam casualowskie ścierwa do drużyny
https://www.youtube.com/watch?v=SImdI_C2bQs I jeszcze pozwolę sobie zacytować komentarz pod tym filmikiem
Cytuj:
PaK_Wagen 3 miesiące temu
Od tego jest komentarz, by dzielić się swoimi spostrzeżeniami i refleksjami, więc skorzystam z tej możliwości i napiszę co ja sam zaobserwowałem. Od razu uprzedzam, że będzie długo.
Czy gra się dla wygranej? Dokładnie tak, gra jest po to, by wygrać i niech nikt nie pierdoli (już ciśnienie skacze, cukier 300), że gra jest dla przyjemności z samego faktu grania. Jeśli ktoś tak twierdzi, to nie rozumie istoty wszelkich konkursów, gier, zawodów, sportu i innych form współzawodnictwa.
Co do "ochrony" gracza przy pierwszych bitwach na nowym czołgu, to odczułem ją niedawno jak pojechałem pierwszą bitwę na SU-152 przeciwko IX, a StuG IV przeciwko 5 VI tierom (W stawce były oczywiście KW-85).
Mało tego, zauważyłem również, że ręczne celowanie jest mniej skuteczne od użycia auto aima, bo zdecydowanie więcej pocisków wali po ziemi lub po gąsienicach. Nie dość, że właśnie auto aim niweluje umiejętności dobrego gracza (powiedzmy sobie szczerze, że teraz wystarczy, że byle czerwona małpa gdy zaznaczy ppm cel, wyjedzie na pałę i będzie klikać lpm jest w stanie roznieść każdego przeciwnika) i jest po prostu jawnym cheatem wpisanym w kod gry i ogólnodostępnym, to jeszcze sami zachęcają do jego używania przy okazji różnych filmików promujących konkretne czołgi. Doszło nawet do tego, że ludzie pokazują swoje epickie bitwy i wręcz chwalą sie tym, jak to stali w miejscu i strzelali do przeciwnika właśnie korzystając z auto aima, w dodatku nawet nie przybliżając widoku. No do prawy wspaniały sukces. Idźmy dalej.
Gracze w kolorze domyślnym (czerwonym) są mniej przebijalni od reszty. Nie zawsze tak jest, jednak widać to nie raz aż za bardzo. Ileż to razy nie możliwe było zniszczenie jakiegoś miękkiego czołgu, bo pocisk po prostu odbił się od pionowo ustawionej płyty pancerza? Ileż to razy czerwony E-100 zostawał ze 100hp i nie można było go potem dobić celując tam, gdzie wszystkie poprzednie strzały wchodziły? Nie chodzi mi o to, że taki niedobitek za każdym razem rozwala kilku wrogów i wygrywa bitwę, tylko o to, że właśnie ten ogryzek jest brakującym fragiem do medalu, zdąża coś wyświecić, albo jeszcze zada komuś uszkodzenia, chociaż już dawno powinien nie żyć. To są rzeczy małe, ale uciążliwe, a ów brokuł w E-100 koniec końców dostaje maleńki bonus do expa i kredytów za wytrzymane trafienia itd. Wszystko aby się broń Panie Boże nie zniechęcił do gry. Przejdźmy dalej.
Ewidentne ustawianie bitew pod zadane win ratio. Od około roku obserwuję, że odsetek zwycięstw musi "grać i kolidować". Ja rozumiem, że można mieć słabszy albo lepszy dzień, być wypoczętym/zmęczonym, chorym/zdrowym. Ja to wszystko rozumiem, ale jak dajmy na to mam dwa dni z wr sesji 73% przy kilkunastu bitwach, by potem mieć serię dwóch czy trzech dni z wr 40% przy podobnej ilości bitew, to niech nikt mi nie wmawia, że to czysty przypadek. Są też dni z uśrednionym wynikiem zwycięstw mieszczących się w normie i zazwyczaj mam takie wyniki po 'uspokojeniu się trendu'. Ba, nawet w czasie jednej sesji liczącej 10 bitew potrafią korygować procent zwycięstw poprzez dobieranie drużyn. Ja wszystko lubię, wszystko rozumiem, że może mi po prostu dać samych baranów, no ale dajmy na to mam serię czterech bitew z sojusznikami, wśród których tylko dwóch ma wn8 powyżej 1000 (i to jest bitwa na tierze IX), by po kilku bitwach w końcu trafić do walki dwóch zielono-niebieskich drużyn, to ja jakoś nie potrafię uwierzyć w taki zbieg okoliczności. To jednak nie koniec.
Zmiany czołgów (nerfy i buffy). Zmiany parametrów czołgów to rzecz naturalna wg mnie, jednak to, co wyprawiają od jakiegoś czasu jest wręcz śmieszne. Przykładem niech będzie VK 45.02P (B). To był dobry czołg, zwłaszcza w dobrych rękach, miał swoje wady i zalety (jak niemal każdy czołg, poza KW-1 i KW-1s, które zbudowane są z samych zalet), miał też weakspoty, ale nie był zbyt popularny i był trudniejszy w użyciu. To, co z nim zrobili niedawno przekroczyło granice absurdu. Przód tego czołgu jest mocniejszy od Mausa, nie posiada on żadnego słabego punktu, co sprawia, że jest potencjalnym magnesem na 'gejmerów' z tysiącem bitew i wn8 równym 300. Jakie są skutki? A no takie, że niebawem pojawi się więcej krwisto czerwonych Mausów na randomach. Powodzenia na polach bitew, gdy was rzuci VIII przeciwko X. Drugim przykładem jest T26E4 zwany pampersem. Czołg wprowadzony jako ciężki med z mocną klatą i twardą mordą w wyniku znanego każdemu rebalansu został chłopcem do bicia. Do tego stopnia go zgnoili, że nawet samo WG zaproponowało możliwość odzyskania złota za niego i pewnie to nie jest ich ostatnie słowo.
Zamiast zakończenia.
Gram w WoT od lutego 2012 pod tym właśnie nickiem, pod którym piszę ten komentarzo-esej i na prawdę czerpałem dużą satysfakcję z tej gry, doskonaliłem się jako czołgista wirtualny, zdobywałem masę medali, czołgi premium, jednakże od kilku patchy gra jest co raz bardziej wkurwiająca. Nie daje satyfakcji, a jeszcze trzeba się użerać z 'sojusznikami'. Unikam w ogóle wchodznie na serwer, a jeśli już gram, to właściwie dlatego, że wejdę sobie przy okazji na TS i zamienię parę słów ze znajomymi z klanu, że zbiję gwiazdki na 5 czołgach, bo na nich kamuflaż kupiłem za kredyty (coby się nie zmarnował). Tak mi się wydaję, że jeśli 'linia partii' się utrzyma, to możliwe, że porzucę czołgi na dłużej (nie tydzień, nie miesiąc, dłużej) i chyba nie będę jedynym.
Ech i gdzie się podziały czasy L2C4 gdzie noobów się gnoiło i wracała kurwa skąd przyszła