Tor-Bled-Nam napisał(a):
No to trzymam cię za słowo, że PiS mi nie podwyższy obciążeń. Jako jak sam napisałeś wierny wyborca PiS od 2005, pewnie dobrze wiesz jak będzie.
nie wiem czy kiedykolwiek oddałem głos na PiS. Możliwe, iż w 2005, ale możliwe, żę głosowałem wtedy na PO. Pamiętam, tyle, że pokładałem nadzieje we wspólnych rządach POPiS do których nie doszło.
Zauważ, że na PO i PiS głosowało ponad 70% polaków. Ale na tym forum mamy jedynie przeciwników PO lub przeciwników PiSu.
Po tym jak przez przypadek byłem w Polsce w pierwszej turze wyborów na prezydenta i zagłosowałem na Korwina, pewnie oddałbym głos na PiS. Łapłeś mnie. Fetuj wina

Pieszczoch napisał(a):
Mark, za 500zł to ja nie zrobie kolejnego dziecka. Patologia będzie się mnożyć tylko.
Aby dobrze ubrać dziecko, wysłać na korepetycje, książki, urodziny, mikołaje, wigilie, wakacje to średnio 800-1200 miesięcznie wychodzi i to tak mocno zaniżając.
Bardziej mnie do prokreacji skłoni np. podatek przychodowy oraz likwidacja przywileji emerytalnych, ile to już rocznie wydajemy 40mld na te emerytury? Sam już nie pamiętam.
EDIT: Rowery, hulajnogi, gry, piłka, zajęcia pozaszkolne, ubrania co rok pełen zestaw bo nie będę kupować za długich aby 2 lata nosił. Ile jeszcze mam wymieniać?
Nie po to się zapierdala, aby pokolenie urodzone po 2000 roku spało po 2óch w łóżku, chodziło w butach po kuzynie/bracie i wpierdalało najbardziej cieńko pokrojoną "szynkę dla psa" za 10zł/kg
Nie wiem czy patologia zrobi - ciężko powiedzieć by 500zł skusiło kogokolwiek do zrobienia sobie kolejnego dziecka. Na basen córki tyle wydaję. A jeszcze dochodzi balet
Zresztą sam przecież piszesz, że miesieczne wydatki na dziecko zdecydowanie pochłaniają dużo więcej niż te 5 stówek. Wychodzisz z założenia, że ta patologia liczyć nie potrafi? Za to może pomóc podjąć decyzję o dziecku, czy kolejnym dziecku rodzinom słabo, średnio i dobrze sytuowanym finansowo. Wiesz dlaczego? Bo jest pewność, ze rodzina z dzieckiem nie jest pozostawiona sama sobie. Że w razie W (choroby, zwolnienia, etc.) ma pomoc państwa. Pewność. Stabilność. To powoduje, ze ludzie decydują się na dziecko.
Pamiętaj, ze dziecko to nie tylko wydatek, to także spadek dochodów rodziny średnio o połowę, zakładając, że małżonka zostaje z dzieckiem w domu i nie pracuje.
Zresztą ile mamy tej bezrobotnej patologii w Polsce? Bezrobocie niespełna 10% (a ile z tego pracuje na czarno?). Załóżmy mocno na wyrost imho, że jest jakieś 3-4% rodzin gdzie obie osoby nie pracują. Załóżmy, że połowa z nich to menele. Zostaje 1-2%. Błąd statystyczny jest pewnie wyższy... Moim zdaniem panika na wyrost.
Czy lepszy byłby zwrot podatku? Może i tak.
PiS nie zapowiedziało do tej pory ŻADNYCH podwyżek podatków, więc na logikę zakładać należy iż dziurę budżetową powstałą po próbie ratowaniu demografii będzie łatać w inny sposób. Przecież mają opodatkować banki, sprzedaż wielkopowierzchniową etc.
Zresztą gdzie tu widzisz miejsce na jakiekolwiek podwyżki podatków. Przecież twój Gwiazdowski udowodnił, że przeciętny Kowalski pracujący na etat oddaje państwu 60-70% tego co zarobi.
Imho nie ma co panikować, ani wieszczyć "rozwalenia gospodarki". W każdym bądź razie dzięki za Gwiazdowskiego. Utwierdził mnie w przekonaniu, ze polski system podatkowy jest wręcz systemem łupieżczym i beztrosko trwoniącym fundusze obywateli. Ze zmianą władzy jest szansa, że na tym polu się coś zmieni. Na logikę - na pewno większa niż przy pozostawieniu starej gwardii.
Rzeźnik - powiadasz, czekać aż KGHM spadnie do 30zł i kupować?
