http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obc ... ciaga.html"Kłopot pojawia się wtedy, kiedy zasady grupy dryfują gdzieś hen na moralne manowce. A
grupą jest niezwykle łatwo manipulować, jak pokazują wielkie ideologie, które uwiodły tłumy. Wystarczy na przykład postawić ją wobec zewnętrznego wroga.To
dlatego wszyscy dyktatorzy na świecie tworzą poczucie zagrożenia i zmuszają ludzi do oddania części swojej wolności w zamian za bezpieczeństwo. Bezpieczeństwo narodowe to najbardziej niebezpieczna ideologia. Stworzenie relacji my kontra inni budzi w ludziach najciemniejsze instynkty, które w dodatku najłatwiej nam zracjonalizować."
"
A co pomaga w racjonalizowaniu krzywdy wyrządzonej innym? No choćby spojrzenie na owych innych jak na gorszych, brudnych, złych. Dlatego na przykład podczas konfliktu w Rwandzie Hutu mówili o Tutsi inyenzi - karaluchy. I to pozwalało zabijać ich bez obiekcji. Podobnie naziści porównywali Żydów do karaluchów i szczurów.
Grupy społeczne skleja m.in. uczucie wstrętu wobec innych, obcych. O tych, którzy w naszym mniemaniu zagrażają spójności naszej grupy, mówimy z pogardą i staramy się ich odhumanizować, bo wtedy łatwiej nam ich izolować. A człowiek zostaje odhumanizowany, gdy jest brudny, nagi, śmierdzący. Wtedy łatwo nim się brzydzić, czuć do niego pogardę - tak jak czuli ją amerykańscy strażnicy w więzieniu Abu Ghraib, torturując irakijskich więźniów. Nagość czy więzienny uniform odzierają człowieka z indywidualnych cech, etykietują.
Zło przychodzi nam także dużo łatwiej, kiedy nakłania nas do niego ktoś, kogo postrzegamy jako autorytet. Najsłynniejsze obrazujące to doświadczenie przeprowadził w połowie lat 70. XX wieku psycholog społeczny Stanley Milgram z University of Utah (powtórzono je w 1999 roku z podobnymi wynikami)."
Polecam książkę efekt lucyfera, głównym wątkiem jest słynny eksperyment więzienny