Dobra, to jedziemy.
Trzecie miejsce na mojej liście filmów 2015. Zaraz za Mad Maxem i Interstellarem.
Pozytywy:
1. Rey - nic dodać, nic ująć. Od początku wiedziałem, że to będzie Jedi. Po prostu rewelacyjnie dobrana aktorka. Ładna ale nie rozpraszająca swoją urodą, taka jak ma być. Raczej skromna ale zaradna. 10/10, najmocniejszy element filmu. Wygląda jak Jedi, zachowuje się jak Jedi, ma perfekcyjny charakter i nie pozwala na to, by ktoś leciał z nią w chuja. 10/10 2. Walka na miecze świetlne - tak jak napisałem w "Dobre filmy", została zrobiona właściwie. Dodam jeszcze może tylko, że jest ten feeling gdy zostaje odpalony miecz świetlny - zaraz zrobi się poważnie. Nie ma tej chujni z prequelów, "oh noes, zaraz zginie wchujdyliard droidów i będzie pokaz cyrkowców". Miecz Kylo Rena tak jak na początku wyglądał dla mnie idiotycznie, to po przeczytaniu wyjaśnienia dla czego taki jest - super, pasuje mi to. 3. Nastawienie na practical effects i "rzeczywistość" - człowiek nie rzyga CGI i ma trochę widoków do podziwiania. 4. Finn - jako łotrzyk/dezerter sprawdza się wyśmienicie. 5. Kylo Ren - w masce sprawdza się super. Pierwsza scena z jego udziałem - OH YEA. 6. Luke - wygląda jak badass, coś czuję, że będą konkretne sceny z jego udziałem w następnych częściach. Mam nadzieję, że nie zginie jak pizda, czyt. Obi Wan Kenobi w starej trylogii. 7. BB-8 - fajny, praktyczny design, dodał smaczku filmowi.
Mieszane uczucia:
1. Kylo Ren bez maski - emo cipka zagubiona taka ALE. ALE! Wierzę, że to zabieg celowy. Że w końcu dostaniemy character arc jakiego brakowało pedalskiemu Anakinowi w prequelach. Że nie będzie z momentu na moment przemiany w ultimate psycho Sitha, tylko stopniowe przejście na ciemną stronę mocy. Na chwilę obecną postać sprawia wrażenie po prostu gościa, który chce być mroczny, ma fajny strój (zerżnięty od Darth Revana swoją drogą - zero narzekań ode mnie <3) i próbuje. Zabicie ojca trochę wymuszone się wydało. Nie przekonało mnie to do końca. Nie wyglądał, jak by faktycznie zdecydował się na to. Zabrakło mi uzasadnienia tej decyzji. Na pewno w kolejnych częściach dowiemy się, dlaczego jest taki zajarany na bycie drugim Vaderem. 2. Śmierć Hana Solo - tak jak wyżej napisałem - trochę wymuszona. Nie wiem dla czego został zabity. Nie wiem dlaczego jego syn go nie lubi. Zwłaszcza, że jego guru Vader wcale nie miał jakiegoś wielkiego parcia na zajebanie Luke'a, wręcz przeciwnie - starał się go przekabacić. 3. Druga połowa filmu słabsza, niż pierwsza. Pierwsza jest super, ten element niepewności co się wydarzy. W drugiej są już jasno postawione cele i wiadomo, do czego będą dążyć bohaterowie. Cel tych dążeń, to już negatyw u mnie.
Negatywy:
1. Kolejna gwiazda śmierci. A nie, przepraszam - planeta śmierci, która zajebała na starcie 4 planety republiki o tak. Nie podoba mi się to niszczenie planet, kompletnie OP broń z jasnym, słabo zabezpieczonym punktem, w który trzeba uderzyć żeby ją rozwalić. Nie lubię, jak oś fabularna toczy się wokół czegoś takiego, mogli się bardziej wysilić. 2. Film to właściwie remake starych filmów, zbyt dużo punktów bliźniaczo podobnych a za mało nowinek. Z jednej strony dobrze, bo odświeżone lepiej smakuje, ale z drugiej - to ciągle tylko odgrzany kotlet. 3. Finn jako love interest dla Rey - nie przekonuje mnie, za szybkie przejście od "chuj mnie to kim jesteś, potrzebuje twojej pomocy" do "zomg, musze cię uratować, taki smutek, nie zostawiaj mnie <3<3<3". 4. Najwięcej SW klimatu było na pierwszej planecie, potem jakoś tak średnio.
Ogólnie bawiłem się dobrze, kilka scen wzbudziło moje emocje ale kilka to było zrezygnowane westchnięcie. Dobry film, czekam na kolejne części.
Edit: aha, zapomniałem - humor daje radę. Mocno. :) Prawdziwy humor, nie to coś na poziomie Jar Jar Binksa.
_________________
wodny napisał(a): wolałbym by ludzie pukali się w pupę niż mieli broń.
|