https://www.youtube.com/watch?v=dJvjUKnfPI4komentarze są niskiej jakości
Dracos napisał(a):
Ta ale jak mu Soros pojasnil ustami Balcerowicza jak ma wygladac gospodarka w nowej Polsce to przyjal to na miekko z bolem serca, ale poparl wszystko. Tragedia osoby ktora miala okreslone poglady, a jednak dala sie zmanipulowac do poparcia czegos kompletnie odwrotnego.
http://www.tygodnikprzeglad.pl/podzyrow ... -kuroniem/Cytuj:
Edward Chudziński: Z jaką wiarą zaczynał Pan tworzyć zręby III Rzeczpospolitej?
Jacek Kuroń: Wierzyłem i wierzę, że możemy zbudować ład, w którym każdy człowiek będzie mógł realizować całokształt swoich dążeń. I o taki ład mi idzie, bo tylko człowiek, jednostka ludzka, jest podmiotem dążeń. Dążenia grupowe to hipostaza. W minionej epoce, kiedy miałem lat 17, uznałem, że spośród wielu dróg, które mi się proponuje, ta komunistyczna jest najbardziej konsekwentna. Myślałem nawet, że wyprostuję drogę życiową mojego taty, którego za współpracę z komunistami wyrzucono z PPS na Kongresie Radomskim. Wtedy całe kierownictwo lwowskie wyrzucili za zaangażowanie w jednolity front, ale potem ich po cichu przyjęli, bo chodziło o demonstrację, o pewien akt polityczny, który Kongres musiał wykonać… Ojciec po spotkaniu z władzą sowiecką w 1939 r. we Lwowie do końca życia był antykomunistą. W moim myśleniu zmieniały się sposoby realizacji celów, ale te są stale takie same: stworzenie takiego ładu społecznego, w którym każdy człowiek, każda jednostka ludzka ma warunki, aby realizować całokształt swoich dążeń.
Cytuj:
Chudziński: Czy kapitalizm też mógłby być tą nazwą?
Kuroń: Nie, kapitalizm nie, w żadnym wypadku. To zresztą też utopia, którą wymyślili ekonomiczni liberałowie i która nigdy nie zostanie spełniona. Podobnie jak socjalizm wedle XIX-wiecznych wyobrażeń. Klasyczny kapitalizm padł, skończył się. Inna sprawa, że był czymś wielkim, ale i udało się go zrealizować tylko w krajach najwyżej uprzemysłowionych, gdzie – przecież w walce – zbudowano wielki kompromis między ruchem robotniczym, w istocie ruchem całego społeczeństwa, a ruchem przedsiębiorców. I tak powstał ten ład, który trwał przez drugą połowę ubiegłego wieku. Ten ład zapewnił najwyższą w dziejach efektywność pracy, największe osiągnięcia cywilizacji maszynowej i rzeczywiście dobrobyt, i rzeczywiście powszechną dostępność dóbr. Strzeliło mnie to w swoim czasie. Oni mają budownictwo mieszkaniowe dla wszystkich, a my nie umiemy, oni mają lecznictwo powszechnie dostępne, a my nie potrafimy…
Cytuj:
Chciałem, żebyśmy długi czas byli opozycją, żebyśmy uczyli się rządzić. Wcale nie zamierzaliśmy państwa wywracać, skoro mieliśmy z czasem przejąć władzę. To druga strona mówiła nam, bezpośrednio po wyborach – teraz kolej na was. Miałem świadomość, że wywracać umiem, ale rządzić? W żadnym wypadku. Chcieliśmy więc być opozycją parlamentarną, chcieliśmy uczyć się państwa. Uczyć się, jak się rządzi. Nie dane nam to było. Po przegranych w takiej skali wyborach druga strona nie mogła dłużej rządzić. I dlatego wymyśliliśmy pewnej nocy z Michnikiem – ja to ogłosiłem na OKAP-ie, a Michnik następnego dnia wydrukował w \”Gazetce\” – \”Wasz prezydent, nasz premier\”. Wymyśliliśmy to wspólnie i dziś nie sposób stwierdzić, kto był pierwszy… Na OKAP-ie wszyscy zesztywnieli z wrażenia. A sprawy miały się tak, że walił się porządek centralnego sterowania, który był rzeczywiście zły, bo generował dyktaturę, niemniej był! A teraz rozlatywał się. Przecież to Rakowski puścił ceny żywności, kiedy był premierem… Doszedłem więc do wniosku – i dziś przyznaję wszędzie, że to był mój błąd – iż konieczne jest zaprowadzanie jakiegoś porządku. Rynek jest samoustawny, więc zdecydowaliśmy, że będzie sam się ustawiał, a my zaczniemy budować ruch, który w moim najgłębszym przekonaniu miał być porozumieniem wszystkich możliwych stron, z ruchem robotniczym w centrum. I ten ruch dokona przebudowy systemu.
Cytuj:
Chudziński: Dziś kojarzy się Pan bardziej z \”kuroniówką\” i chochlą zupy.
Kuroń: Nie ja wymyśliłem tę zupę. Zaczęło się od wiecu w Cieszynie, gdzie ktoś, słusznie zresztą, zauważył, że jak jest rzeczywiście źle, to trzeba przynajmniej dawać zupę, jak przed wojną. A \”kuroniówka\” pewnie już zostanie na długo. Martwi mnie, że tak niewiele mi się udało, gdy byłem ministrem. Wtedy i \”Solidarność\” była jeszcze sensowna, była ruchem, który szukał dla siebie miejsca w przestrzeni społecznej, a nie stanowisk związanych z władzą. To był jeszcze ruch, a nie bonzowie. W OPZZ dałoby się wtedy też wiele zrobić, ale za drugim razem, kiedy z Suchocką podszedłem do poprawki, już nikt nikomu nie ufał.