4fr0 napisał(a):
Tor-Bled-Nam napisał(a):
Obejrzałem ten filmik i ta kobieta pyta o strategię przeciwdziałania nielegalnym testom broni elektromagnetycznej na Polakach. Normalny człowiek by powiedział, że nie zna sprawy, albo co pani pierdoli, a Antek mówi o jakimś sprawdzaniu sygnałów gdzie ludzie skarżą się na pewne dolegliwości. O jakim zatem nadużyciu zatem mowa? Czyżby ból dudy?
No skoro dostają jakieś zgłoszenia, to dlaczego miałby kłamać, że nie wie o co chodzi? Odpowiedział najlepiej jak mógł, dyplomatycznie. Dostajemy jakieś śladowe informacje, sprawdzimy o co chodzi i tyle. Nie powiedział ani słowa o broni czy innych wynalazkach, a na koniec komentator mówi o komisji i broni
całkiem ciekawe, że politycy PiS potrafią "odpowiedzieć dyplomatycznie" prostej kobiecie, pytającej o teorię spiskową, natomiast nie potrafią odpowiadać dyplomatycznie "równym sobie" politykom z innych krajów pytających w ich mniemaniu o stan spraw swojego młodszego i uboższego kolegi, z których łączą ich biznesy, różne interesy i... pożyczki...
jak słucham J. Kaczyńskiego i pozostałych 'dyplomatów' polskich, to poraża mnie ich ignorancja, Kaczyński bardzo często wspomina o bliżej nieokreślonym dyplomacie, który wypowiadał się na temat polskiej racji stanu "bardzo ciepło i ze zrozumieniem" w opozycji do dyplomatów, którzy "mieszają się w naszą suwerenność" etc.
to mi daje obraz ludzi, którzy w dyplomacji poruszają się niczym słoń w składzie porcelany, co już zresztą znalazło nawet odzwierciedlenie w oficjalnych wypowiedziach chociażby MSZ.
Nie zdziwiłbym się, jakby czystą kurtuazję traktowali jak poparcie ich spraw - a potem "oszustwo", "zdrada".
najbardziej mnie rozbraja niezrozumienie, że łamanie prawa, w tym konstytucji dla celów politycznych jest dla USA ważnym sygnałem ostrzegawczym i jednocześnie świetnym pretekstem aby naszą część Europy pozostawić "samym sobie", oby jednak przeważyła wola USA dla utrzymania Europy Centralnej w obecnym kształcie...
imho o stałych bazach w obecnej sytuacji możemy zapomnieć, przynajmniej ze strony USA
wystarczy posłuchać paru przemówień Obamy, czy któregokolwiek prezydenta USA, za każdym razem usłyszymy powtarzane jak mantra hasła: zasady, prawo, demokracja, prawa człowieka, nawet jeżeli sami ich nie przestrzegają... to wciąż są wymagania stawiane ich wasalom i sojusznikom, a jednocześnie coś, co ich odróżnia od reszty świata - wizytówka Zachodu.
polscy politycy idąc za vox populi starają się wywalczyć mityczną suwerenność, której nie możemy mieć przy naszych obecnych zasobach i sojuszach, ani nawet przy zmianie sojuszników - co by się wiązało z poważnym uszczerbkiem na zasobach w przyszłości.
Izrael to przykład państwa, które wywalczyło sobie taką "niezależność" dzięki swoim zasobom, obecnie jest ustawiane w szeregu. Iran to przykład państwa, które poświęciło rozwój aby utrzymać "niezależność" - ale teraz jak wraca do gry to pierwszym ruchem jest oddanie części suwerenności - zarzucenie programu atomowego.
Mrzonki, mrzonki, prawdziwym celem, powinna być polityka, która wspiera nasz rozwój gospodarczy, społeczny, może też demograficzny + profesjonalna dyplomacja, która będzie potrafiła skorzystać z każdej szansy (np. Azjatycki Bank Inwestycyjny).
Sednem dyplomacji jest utrzymanie jak najlepszych kontaktów nawet z wrogami.
Jak to możliwe, że obrażamy swoich sojuszników (np. list Ziobry, etc.)??