sula napisał(a):
Co do Sezonu Burz to nie rozumiem hejtu na to. Ot takie tam opowiadanie z Wiedźmina. Podszedłem do tego tak jak do jednego z opowiadań o "przygodzie Wiedźmina" tylko, że dłuższej niż to było zaserwowane w pierwszych 2 tomikach opowiadań. Dobry rzemieślniczy produkt do poczytania na kibelku, przed spaniem, w środkach transportu. W takiej roli się sprawdził dobrze i się dobrze przy tym bawiłem.
Rozumiem, że jak ktoś się epickiej kontynuacji pięcioksięgu i powrotu nastolatkowych zachwytów spodziewał to się mógł zawieść.
Problem byl taki, ze fabuly w SB starczylo ledwo na opowiadanie, a calosc zostala rozwleczona do poziomu powiesci. Przy czym sama fabula tez dupy nie urywala. Plus mialem wrazenie (zwlaszcza na poczatku), ze Sapkowski probuje niudolnie podrobic samego siebie - troche jakbym jakies fanfiction czytal.
Co do samej sagi, to imo punktem zwrotnym byl 3ci tom. Ktory to tom czytalo sie wciaz bardzo fajnie, ale odczuc mozna bylo zmiane w stylu pisania, calosc stala sie klimatem jakas ciezsza. Z jednej strony to pasowalo, bo przeciez w 3ce mamy znowu wojne, z drugiej - zniknal klimat opowiadan (the best) i 2 pierwszych tomow.
A Zmija byla calkowicie do dupy...
...za to 3 Stygmaty wrecz przeciwnie. Dla mnie absolutny top ten wszystkich przeczytanych ksiazek. Ale PKD to klasa sama w sobie.
_________________
embe napisał(a):
Szukasz gościa do zrobienia łazienki to przeglądasz jego papiery mistrzowskie czy (..) ewentualnie... bierzesz go z polecenia?
Nie ważne że inna skala ale tak to działa, taki misiewicz mógłby się okazać większym fachowcem niż richard od noszenia teczek.