Taka sobie ciekawostka:
13 Grudnia 1981r., gdzieś na Zatoce Gdańskiej. Kilka słów z historii współczesnej przekazanej przez starszego Kolegę, której nigdy nie przeczytacie w podręcznikach. "Na prośbę kolegów i zgodnie z moja zapowiedzią. Pamiętacie 13 grudnia?Do jednoski ściagnęli mnie po raz pierwszy samochodem (jak i większość kadry). Załogi jednostek stoją w alarmie bojowym, pełne zaciemnienie.Mój okręt gotowy do wyjścia-czekamy tylko na dojazd reszty kadry i marynarzy z przepustek. Operacyjny nic nie chce powiedzieć, wszyscy latają jak koty z pęcherzami (łącznie ze mną) żeby zegoś się dowiedzieć. Po godzinie rozkaz pobrania dokumentów z tajnej. Wołam do siebie pozostałych DO.Pytania,domysły,próby dotarcia do operacyjnego Brygady. Nic, cisza w eterze. Ok. 06:00 jako pierwszy wychodzę w morze.jeszcze na torze otrzymuję przez radio zakodowany rozkaz otwarcia "czerwonych kopert" które mamy w sejfach oraz nakaz całkowitej ciszy radiowej. Otwieram. Rozkaz zajęcia kreski i jej współrzędne oraz zakodowania urządzenia "swój-obcy" wg otrzymanych z tajnej kodów. Kreskę nanoszą na mapę- nie jest to żadna znana dotychczas kreska. Jestem gdzieś na środku zatoki,radarzysta melduje zgrupowanie dużej ilości celi w odległości ok.8 mil. Dziwne, Za daleko aby to były redy portów ale wydaję polecenie żeby sprawdził, czy przypadkiem nie rozsynchronizowało się żyro. Nie wszystko w porządku, Hel na swoim miejscu. Postanawiam lekko zboczyć z kursu, żeby zobaczyć co to do cholery jest. Zaczyna switać. Gdzieś ok.2-3 mil od granicy (linia pomiędzy Helem a Piaskami) stoi w dryfie kilkanaście okrętów radzieckich. na moje oko są to desantowe popularnie zwane "żabami". My takich nie mamy. Na wszelki wypadek wołam mistrza Mar. Woj z rozpoznawczego.Cholera, cos się dzieje ! Wojna? Tylko z kim? Tabuny myśli pod beretem. W końcu zadaję sobie pytanie: co ja zrobię z tymi moimi 37 mm działkami? Na kresce siedzieliśmy chyba z 3 dni i nas ściagneli do portu.Wracali pozostali. Pytam czy cos widzieli na granicy. Potwierdzają. Pytam d-ców KPa.Mówią że już ok. południa ich nie było.A potem to juz wiecie,zaczęły się poważne kłopoty,chodzenie w mundurach, przy broni, wprowadzono dziwna 1-godzinną gotowość, dyżur na palach, rodzina widziana tydzień w miesiącu.Nie mówię juz o wiecznych pogadankach o sytuacji w kraju.W tamtym czasie przekonałem się za co mi tak naprawdę płacą. Ale tyle gorzały co w tamtym czasie wypiłem, to nawet czasy na Piaście wydają się teraz "degustacją wysokooktanowych trunków" Piszę o tym co widziałem i wbrew opinii IPN i reszty, że rosjanie nie chcieli do nas wejść. Zamiast grzebać w "podrabianych' papierach, niech dotra do nas, czyli tych co byli i widzieli. Uff. nareszcie wyrzuciłem to z siebie i poniewaz w internecie nic nie ginie, to wiem że prawda o tamtych czasach i zniknie wraz ze mną. Czy był na temat i służbowo?"
|