Junkier napisał(a):
Ja przede wszystkim nie wiem jak można się podniecać literaturą fantasy. Ale jeżeli ktoś u Sapkowskiego widzi wyłącznie chędożenie, chlanie i sieczkę to musi mieć naprawdę poważne braki poznawcze. Czyli w sumie wszystko się zgadza.
no jasne literatura tak głęboka jak Sapkowskiego to dzieło przynajmniej epokowe. Dziwne, ze Nobla nie dostał. Te rozliczne zwroty akcji, te przepiękne staropolskie wkręty których zachód przez lata nie potrafił docenić, a i niejednego polaka indolenta umysłowego to mierziło, ta głębia, ta wielowarstwowość.
Candidoser - Sapkowski pisał po Wagnerze. Bardzo podobny prosty styl. Zawsze uwazałem (czyli ze 20-15 lat temu, bo wtedy za drugim podejściem udało mi się przez jego książki przebrnąć), że Sapkowski się na Wagnerze wzorował.
Fuksem dla Sapka stał się cd-project i bardzo dobry W3. I obserwujemy identyczne zjawisko jak z Tolkieniem (z tym, że należy odróżnić - Tolkien to twórca i geniusz, bo położył podwaliny pod coś niesamowitego, co pozwoliło innym na stworzenie na tych tolkienowskich fundamentach całych światów, Sapek to zwykły kopista) - masa ludzi rzuciła się na jego książki, które są akurat w tym przypadku, moim zdaniem, poniżej przeciętnej. Jest kilku dużo lepszych polskich pisarzy fantasy (lem, dukaj, nawet ziemkiewicz). Kwestię tego ile mu brakuje do światowej czołówki pominę milczeniem. Empatia.
Ravushimo - dokładnie. Ból dupy. Jak inaczej wyjaśnić fakt, że zaledwie 3 lata po premierze wciaż nie biegam i nie przeżywam, że W3 pod każdym względem i w każdym aspekcie był grą najlepszą, a Sapkowski pisał najlepsze fantasy? Zwykły zawistny polaczek.