Mark24 napisał(a):
ale wytlumacz jakim ulatwieniem jest wyrobienie "promesy" (co to jest btw?) w porownaniu do wsadzenia paszportu w tylna kieszen jeansow i zabookowanie miejsca przy oknie w samolocie.
To co otrzymujesz od konsula to jest promesa wizowa, a nie wiza. U nas to potocznie się nazywa wizą, ale prawnie to jest promesa. Starając się o promesę masz już zrobiony background check po stronie USA. Wiza to jest to co Ci celnik przybija na lotnisku w USA - pieczątka. I to on ostatecznie decyduje jak długo możesz zostać w USA. Jest jedna zasadnicza różnica pomiędzy posiadającymi promesy, a tymi co mają paszport z kraju, który umożliwia ruch "bezwizowy". Długość kolejki. Mając promesę czeka się około pół godziny w kolejce, a w trakcie lotów wewnętrznych po USA każdy już osobę z promesą olewa - sprawdza i puszcza. Mając paszport w kolejce można i 3h stać, bo każdego po kolei sprawdzają w swoich bazach danych. Spore szanse (10%), że trafi się do pokoju zwierzeń na odpytkę. No i przy lotach wewnętrznych turyści bez promesy są w pełni kontrolowani.
Cytuj:
Nie widze zadnego powodu by te wizy utrzymywac - to juz nie te czasy, zadnego exodusu polakow nie bedzie.
Procedura zniesienia promes wymaga tego, aby bodajże poniżej 1,5% wniosków było odrzucanych. Polakom odrzuca się około 5%, bo 5% wnioskujących to pierdoleni debile, którzy kłamią we wniosku lub na rozmowie (sam byłem świadkiem jak debil na pytanie czy ma rodzinę w USA odpowiedział, że nie, a na pytanie gdzie będzie mieszkać... że u rodziny).
_________________
ciemny lud to kupi
Deshroom napisał(a):
jeszcze mnie lewy kciuk boli od biegania