TobiAlex napisał(a):
Gra jest fajna, fajnie się gra, ale jak ktoś grał w jedynkę, szczególnie z dodatkami, to na chwilę obecną nie ma tu nic nowego.
No niestety mijasz sie z prawdą
Różnic i polepszen w stosunku do pierwszego destiny jest bardzo duzo....wymienie kilka:
1. Interaktywna działająca w czasie rzeczywistym mapa terenu. Tego nie bylo w Destiny
2. Loadingi. w Pierwszym Destiny musiales najpierw leciec na orbite by potem znowu leciec gdzies indziej. Na szczęście Bungie poszło po rozum do głowy, a skoki między misjami wykonuje się teraz natychmiastowo. Nawet, jeżeli zadania znajdują się na innych planetach. Krótszy czas ładowania misji to nie jedyne ulepszenie w obszarze nawigacji. Drugim jest doskonale znana z gier cRPG szybka podróż. Na mapie regionu w Destiny 2 możemy teleportować się do najważniejszych postaci niezależnych, u których kupujemy sprzęt, wymieniamy surowce oraz odbieramy nagrody. Tak prosta, tak banalna rzecz, a mimo tego brakowało jej w pierwszej części gry. Niech żyje quick travel
3. W pierwszym Destiny dochodziło do absurdalnych sytuacji, w których gigantyczne fragmenty zawartości gry zostawały permanentnie porzucane przez graczy. Powodem takiego stanu rzeczy były kiepskie nagrody otrzymywane za wykonywanie wielu misji. Patrole w trybie swobodnej eksploracji przestały mieć sens, ponieważ twórcy nie przygotowali odpowiednich nagród, które zachęcałyby do pozostawania na otwartych obszarach. Ekonomia kosmicznego świata rozłaziła się na boki, a gracze PvE byli mocno pokrzywdzeni względem graczy PvP.
W Destiny 2 eksploracja nareszcie ma sens. Wykonywanie misji pobocznych nie jest bez znaczenia. Znajdywanie skrzyń ze skarbami czemuś służy. W zasadzie na każdym etapie gry oraz w każdym jej rejonie ZAWSZE możemy znaleźć coś ciekawego. Przykładowo, wracając na Ziemię z 15 poziomem doświadczenia, napotkałem na byle jaki kufer. Gdy go otworzyłem, zostałem posiadaczem potężnego artefaktu odblokowującego trzecią sub-klasę dla mojego tytana! Czułem się jakbym wygrał w Lotto. alka z losowymi przeciwnikami, uczestnictwo w grupowych wydarzeniach, otwieranie skrzyń i pozyskiwanie surowców – to wszystko ma sens. Za każdą akcję czeka nas nagroda. Nie tylko w postaci waluty, ale również broni, pancerzy, barwników, emblematów, a także modyfikatorów wpływających na statystyki. Nawet otwierając najmniej spektakularny kuferek zawsze istnieje cień szansy, że znajdzie się w nim coś niesamowitego. Dzięki temu zbieranie łupów w Destiny 2 cieszy, ekscytuje no i przede wszystkim wciąga. Powinno to ucieszyć zwłaszcza tak zwanych samotnych wilków, którzy lubią eksplorować planetę w pojedynkę.
4. W pierwszym Destiny spektakularny atak z góry był jednorazowym ruchem, który w całości wyczerpywał pasek specjalnej umiejętności. W Destiny 2 magiczna energia wystarcza na przynajmniej kilka ataków, co ma gigantyczne konsekwencje dla balansu rozgrywki.
Umiejętności specjalne wydają się potężniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Bawiąc się w kampanii, ich używanie daje gigantyczną frajdę. Gracz może się poczuć jak żywioł, którego nic nie jest w stanie zatrzymać. Dłuższy stan działania mocy zmienia również podejście do walk PvP. Z kilkoma atakami specjalnymi w zanadrzu, specjalne umiejętności nabierają nowej głębi. Żeby było ciekawiej, osobę korzystającą z magicznej mocy na arenie PvP jest nieporównywalnie łatwiej zabić niż w pierwszej odsłonie serii. Coś za coś.
5. Przeniesienie strzelb i karabinów snajperskich do kategorii broni ciężkiej to najlepsze, co mogło przydarzyć się sieciowym arenom w Destiny 2. Tym zabiegiem Bungie pozbyło się dwóch ekstremów. Po pierwsze, frontalnych agresorów, którzy do perfekcji opanowali technikę sprintu w kierunku gracza, wślizgu, a następnie strzału z bardzo, bardzo bliskiej odległości, który zabija na miejscu.
Po drugie, na sieciowych mapach zabrakło snajperów, którzy zdejmują cię po przekroczeniu pierwszego pomieszczenia. Nie mam nic przeciwko tzw. kamperom, o ile balans rozgrywki nie kłóci się z ich ideologią grania. W takich seriach jak Battlefield czy Battlefront strzelcy wyborowi to ważny element zabawy. Destiny 2 jest jednak inne. Dlatego przeniesienie środka ciężkości na walki średniego dystansu kapitalnie sprawdza się w praktyce. Nie jestem zwolennikiem dynamicznych PvP w stylu Call of Duty czy Halo, ale od sieciowych starć w D2 nie potrafię się oderwać. Bawię się kapitalnie. Niestety, gdy coś mi nie wychodzi, naprawdę ciężko zwalić to na kiepski balans broni czy wszechobecnych kamperów.
6. Chociaż sam nie miałem z tym problemu, znam graczy, którzy w pewnym sensie utknęli w pierwszym Destiny. Przeszli główną oś fabularną, pokonali misje typu strike, pograli chwilę w PvP, ale co dalej? Nie mieli bladego pojęcia. Nie wiedzieli, skąd zdobyć sprzęt wymagany na rajdy ani gdzie znajdują się najpotężniejsze bronie oraz pancerze. Nie mieli pojęcia o procentowych szansach na najlepsze skarby ani miejscach ich występowania. Potrzebowali kogoś, kto chwyciłby ich za dłoń i poprowadził przez end-game.
W Destiny 2 taką funkcję pełni lista kamieni milowych. To trochę jak księgi aktywności z DLC do pierwszej gry, ale o wiele praktyczniejsze. Zamiast zachęcać do powtarzalnego grindu, lista kamieni milowych pokazuje, jakie kluczowe elementy gry są jeszcze przed nami. Krok po kroku, wbudowany w grę asystent proponuje coraz śmielsze i bardziej wymagające aktywności, nagradzając za ich wykonywanie. Jeżeli w dalszej części gry ten mechanizm będzie tak samo jasny, prosty i czytelny, to nie wątpię, że doprowadzi niedzielnych graczy do samego rajdu – najtrudniejszego wyzwania ze świata Destiny.
7. Polski dubbing oraz napisy będą przydatne dla wszystkich tych, którzy nie radzą sobie z językiem królów. Destiny to seria pełna wykręconych nazw własnych, statystyk oraz modyfikatorów. Bogaty w pisaną treść interfejs może być nieprzystępny dla części graczy z naszego kraju. Z tej perspektywy wsparcie dla języka polskiego może być uznane za wartość dodaną. Poza tym, tak między nami, dubbing D2 naprawdę nie jest tragiczny. Serio serio. Bywało o wiele gorzej.
8. Grafika. Destiny 2 jest jedną z najładniejszych gier aktualnej generacji. Nie ze względu na możliwości silnika graficznego czy liczbę wielokątów wyświetlanych na ekranie. Wizualna siła tego tytułu tkwi w niesamowitej wizji kosmicznego uniwersum. Nowe planety są kapitalne. Zwłaszcza wodny księżyc Titan, na którym gigantyczne platformy zbudowane przez ludzi wyrastają jak grzyby po deszczu. Odkrywając wielki sekret chowający się za masywnymi murami księżyca należącego do Saturna aż dostałem gęsiej skórki. Co jak co, ale momentów w Destiny 2 zdecydowanie nie brakuje.