Ech czekałem na tą gierę kawał czasu, praktycznie od momentu kiedy pojawiły się pierwsze informacje... no i się doczekałem!
Pierwszy stress test puściłem bokiem z obawy przed lagami (myliłem się ale było, minęło). Obecnemu stress testowi też się prawie oparłem, prawie bo SwenG uzyczył mi swojego konta za co mu wielkie dzięki.
Pierwszy raz zobaczyłem WoW w działaniu i do cholery, spodobało mi się.
Jednak miałem swoje wątpliwości. Jak się ma wobec czegoś tak ogromne oczekiwania, jak ja wobec WoW to trudno się nie rozczarować.
Przez pierwsze parę godzin nie mogłem uwierzyć, że już w to gram
kilka kolejnych zastanawiałem się czy gra jest tak dobra jak się spodziewałem. Potem trza było się wylogować i zastanowić.
No i wszystko tak naprawdę zaczęło się kolejnego dnia. Sprawdziłem sobie Trolla Maga (może być) Orka Wojownika (może być) Taurena Szamana (git) i Trolla Rogue (MEGA GIT!). Kiedy w moje łapki wpadł rogue to poczułem na 150% że to giera dla mnie
Oczywiście nie samym Trollem człowiek żyje ale to był przełom. Do tej pory zastanawiałem się czy mi się WoW podoba, potem już tylko... dlaczego mi się podoba. No i wyszło mi na razie tyle:
- Silnik 3D nie trzeba komentować.. w pracy na 1,8 GHz GF3 i 512 ramu wszystko chodzi ślicznie, przeskoki na duże odległości prawie płynne z małą, kilku sekundową pauzą...
- walka... wreszcie powstał mmo, w którym mój udział w wlace zwiększa efektywność postaci gdzieś o 300%... koniec z pierdołami typu klikaj i patrz.
- piękny crafting... innego typu niż ten który chwaliłem w Horizons ale równie świetny. Skining/Letherworking to mój wybór. Przyjemne jest to, że nie ma specjalnego podziału na crafting i adventure... surowce zbieram w biegu między punktem A i B questu.
- miasta... ehh... cudo. Do tej pory odwiedziłem Ogrimar i Thunder Bluff oba powalają. Te rozmiary... heh. Dzisiaj łaziłem po jakiejś dzielnicy ogrimaru i... a nie będę się rozwodził... bomba;
- wędrujący vendorzy. Łaziłem sobie po mieście i już miałem pytać strażnika o kierunek do najbliższych trade goods a tu proszę, urocza orczyca sobie maszeruje oferując usługi dokładnie w zakresie moich zainteresowań. Kawałek dalej patrze a tu maszeruje troll a za nim trzy węże, podbiegam, rozmawiam i okazuje się że ten NPC sprzedaje węże
- klimat klimat klimat - NIE DO PRZEBICIA KURNA, NIE DO PRZEBICIA! Trolle są nie do złamania
"Have ya seen da bow trainer, man?" nie sposób się nie wczuć.
- gesty... każda rozmowa to machanie rękoma, śmiech itp.. nawet znak zapytania na końcu zdania uruchamia specjalną animacje... fajnie się to ogląda.
- teksty mówione... jest do wyboru kilkanaście komend mówionych, jak thank you, welcome, incoming, no, yes itp... oczywiście każda rasa ma swoje teksty, swoje dzwięki a jamajski akcent trola rządzi! Oczywiście każda komenda ma co najmniej dwie różne wersje, pewnie w niektórych przypadkach więcej.
- questy !!! dzisiaj spędziłem 15 minut w morzu łowiąć we wrakach gnomskie narzędzia, uratowałem dusze jakiegoś trolla uwięzioną przez parszywego warlocka, wytłukłem trochę ludzi w starym forcie w poblizu Ogrimaru, i zniszczyłem plany inwazji centaurów na mulgore
acha i jeszcze znalazłem w kanionie trochę zaopatrzenia ze zniszcznej karawany oczywiście przebijając się najpierw przez (jak się nazywa ta krzyżówka ptaka i kobiety?)... Harpie (thx Razor)
Mógłbym tak jeszcze długo długo pisać... ale obawiam się, że nikt nie doczyta