Hardcore - dzieci... porzepraszam, mlodzienczy ponizej 18 roku zycia nie czytac
(zaczerpniete z autokacika)
"Z życia seks shopów"
UPRZEDZAM TYLKO DLA LUSZI O SILNYCH NERWACH
COŚ W STYLU OPOWIEŚCI Z KRYPTY
Kilka lat temu, wiedziony moja wieczna ciekawoscia poznania wszytkiego, co
tylko mozliwe, w pawilonach na marszałkowskiej zafundowalem sobie w seks shopie pokaz "szalonej milosci na zywo"....
Usiadlem w pomieszczeniu za kotara... Po chwili weszla, nawet niezla
dziewczyna w fajnej bieliznie i zaczela udawac, ze robi striptiz, bo ile czasu mozna z siebie zdejmowac dwa sznurki, nawet
wliczajac w to proby przeciecia sie wlasnymi majtkami na pol?...
Gdzies po 5 minutach tych wygibasow, nagle, bez ostrzezenia walnela sie na wykladzine wprost u mych stop... Wystrzelila w gore wyprostowanymi
nogami i zastygla tak w bezruchu, trzymajac nogi w ksztalcie litery, ktorej, jak to mawial general Jaruzelski, nie ma w
polskim alfabecie... No i tak sobie oboje milczymy, ja siedze, a ona lezy przede mna.... Muzyka, czyli jakies Ace of Basse sie
skonczyla... cisza... Popatrzylem sie troche, ale ile mozna sie gapic w jedno miejsce, jak szpak w cipe?... Ta lezy, widze, ze jej nogi
cierpna od tego trzymania w gorze... W koncu nie wytrzymala i ryknela na cala bude:
-Rysiek, [bip]! Chodz juz, bo klient zaczyna sie nudzic!...
Z za kotary doszedl mnie skrzekliwy meski glos
-"Juz, [bip] ide, tylko sie odleje!"...
Artystka, patrzac mi w oczy miedzy swoimi udami, przepraszajaco wyszeptala
- Pan sie nie denerwuje, zaraz bedziemy kontynuowac szol....
Zapalilem sobie, a i artystke na jej zyczenie poczestowalem... Palimy, ona, juz dla wygody oparla piety o podloge, ja sobie siedze,
pale i uwazam, zeby popiol jej na lono nie spadl... Zza przepierzenia, niby kocim ruchem, wsunal sie men... Wzrostu stolka barowego,
blady niczym slonina, mimo, ze byl to srodek lata... Poza tradycyjnym PSM na nadgarstku, jakimis runicznymi znakami na lopatkach,
mial jeszcze wytatuowany na brzuchu napis "Tylko dla pan!", ze strzalka niknaca w jego kapielowkach w bialo-niebieskie prazki...
Zaczal plasac w tym pomieszczeniu, o wymiarach 2x2 metry... Musial
przeskakiwac przez lezaca na ziemi artystke, opierac sie rekoma o sciany pawilonu, robil wymachy nog w gore i na boki... Nawet probowal
dlonmi czynic przed swoja pryszczata buzia podobne gesty, jak
Travolta w Pulp Fiction, chcac byc jak on seksowny i tajemniczy... Cos mi
tu nie pasowalo... I nagle do tego samego wniosku doszla i artystka lezaca na ziemi, znow z zawodowo rozlozonymi w gore szeroko
nogami... Znudzonym glosem odezwala sie:
- Rysiek, a moze bys tak [bip], muzyke wlaczyl?"...
Rysiek zastygl na moment...
- Jaka pan sobie muze zyczy?"
- Pusccie jakas poscielowe..."
- E, takich tutaj nie mamy!" - odrzekl Rysiek, podrapal sie przez kapielowki w jajko i polecial na zaplecze...
Cos zacharczlo, zasukalo i po chwili znow polecialy rytmy "Ace...."..
Rysiek wpadl spowrotem, ale juz nie chcialo mu sie Nurejewa odstawiac, tylko lupnal na kolana z hukiem, jak Oleksy w Czestochowie,
nosem wprost w srom znudzonej z lekka artystki i zaczal ja gwaltownie lizac... Lize, lize....chyba z piec minut tak to trwalo, gdy
odchylil glowe w moim kierunku i zapytal:
- "Wystarczy?"...
- "Jej sie pan spytaj!"
- " Gosciu, my tu [bip], jestesmy w robocie, Gosce jest wszystko jedno!"...
Goska widocznie byla tego samego zdania, bo wypchnela go spomiedzy swoich ud i bezceremonialnie jednym szarpnieciem sciagnela mu te
pasiaste kapielowki do kolan... Rychu postanowil zupelnie sie z nic wyswobodzic i wstajac z kleczek, zaczal skakac na jednej nodze,
by pozwolic gaciom swobodnie opasc... Byl pelen Wersal, bo gdy malo nie wyrznal na ryj, zaplatujac sie we wlasne majtki i musial sie
oprzec na moim ramieniu, ze dwa razy goraco mnie za to przepraszal... No i stanal taki zupelnie goluski, z kuska wielkosci lanej
kluski... Przykry to byl widok, ale dzielna artystka, zupelnie nie zrazona, uklekla, oparla czolo o napis "Tylko dla pan" i
lapczywie chwycila w usta to, co udalo jej sie uchwycic, czyli niewiele...
Zaczela cmokac, siorbac i wydawac inne odglosy majace pozorowac, ze cos ssie, a nie goraczkowa probuje utrzymac toto w ustach...
Rysiek zaczal odstawiac ruchy kopulacyjne, ruszajac chuda dupina do przodu i do tylu.... Wpil paluchy w burze blond wlosow i zaczal
posapywac... Gdy juz prawie mnie przekonal, ze to co wpycha w usta partnerki, siega jej pewnie do konca przelyku, oderwal
gwaltownie jej glowe od swojego podbrzusza i jednym sprawnym ruchem odwrocil ja do siebie tylem, popchnal w plecy i zmusil by przyjela
pozycje bohaterskiej rzymskiej Wilczycy... Wszystko byloby w porzadku, gdyby naprzeciwko kuszaco wypietych damskich posladkow
sterczalo cos, co mogloby sterczec.... A to nawet berlinki, czy nawet morlinki nie przypominalo...ot, taki sobie frankfurterek... Facet
dzielnie chwycil artystke za biodra, polozyl jej na brzegu posladkow to "monstrum" i zwrocil sie do mnie z pytaniem:
- "Mam ja walic w cipe, czy chce pan zobaczyc anala?"...
Tu juz nie wytrzymalem i ryknalem smiechem, pytajac:
- "Czym, synu, czym!"...
Na to, nie wytrzymala i artystka, wstajac z kolan i trzymajac sie ze smiechu za brzuch, powiedziala:
- "Rychu, daj spokoj, znow trzeba bedzie gosciowi kase zwrocic!"...
A Rychu na to :
- "A bo to, [bip]. przyjdzie taki okularnik, papierosa kopci, gapi sie jak na jakims pokazie, zamiast uczciwie konia walic!"