A gdyb tak się komuś samemu udało wyjść z depresji, to źle czy dobrze?
I czy jest to możliwe? Bo jeśli tak to cała wasza wiedza jest o dupe rozbić.
A moje chłopskie rozumowanie nikomu nie zaszkodzi
A jak wam powiem, że znam człowieka, który próbował popełnić samobójstwo (nie wiem czy jego stan przed tą próbą był zblizony do depresji, może był) a potem dostał harmonijkę od znajomych i miesiąc później świetnie na harmonijce grał i zapomniał o problemach.
Ze wszystkiego można wyjść, nie trzeba nawet chcieć, być twardym, czy niewrażliwym... Jak jest powód do życia, to się żyje, jak nie ma to nie bardzo...
Żadne naukowe gadki mnie nie przekonają.
Na studiach miałem świetnego Profesora z fizyki, który zawsze twierdził że podstawą wielu teori, nigdy nie była wiedza. Wyraźnie dawał do zrozumienia że to nie nauka jest ostatecznym narzędziem poznania.
Jak się ktoś będzie tylko opierał na 'wyraźnych' badanich i nauce to powyżej tego pułapu nie wyskoczy.
Oczywiście podstawą musi być nauka, żeby nie było, że ja tu próbuję jakieś teorie tworzyć. Wiedzy nie mam więc moje teorie też są gówno warte.
P.S.
Ale za to w zapobieganiu depresji osiągam rezultaty podobne co lekarze
Czyli żadne