Lektury to z reguły książki, które każdy Polak powinien znać (chodzi mi tutaj o polskie utwory).

A ja uważam, że nie wszystkie - bo jednak, nie które utraciły już swoją "ponad-czasowość". Tak samo jest z interpretacją wierszy itd., "koleś" siedział na kibelku, nie miał co robić to sie wziął i napisał wiersz. Dajmy na to, że miał na nazwisko Mickiewicz, albo Słowacki. A że jego poprzedni tomik dostał pozytywne oceny krytyków toteż profesorka od polskiego "wkręca" nam, że "poprzez ten wiersz autro chciał nam przekazać, że...". A gó.... - nie zgadzam sie z tym, nie każdy wiersz musi mieć jakieś ukryte znaczenie (niektóre owszem ale nie wszystkie) chyćby nie wiem kto by był ich autorem.

Mimo, ze nie jestem wielbicielem sztuk pieknych, to czytanie herezji niezbyt lubie

EDIT: To, ze mozna nie rozumiec poetow nowozytnich to rozumiem. Ale obraza takich ludzi jak Mickiewicz badz Slowacki swiadczy o niezbyt wyksztalconym umysle :|. Mimo, ze ani nie czytam poezji i tego nie lubie, to historie wypada znac. Wypada tez wiedziec jaka wartosc mialy jego dziela dla ludzi zyjacych w tamych czasach i jaka maja teraz. A, za przeproszeniem, pierdolenie o tomiku w wydaniu Mickiewicza... Rece opadaja.

Kiedys gdzies uslyszalem jak ktos mowil (chyba w TV) ze podobal mu sie tomik wierszy Pawlikowskiej i Jasnorzewskiej


Takie czasy!

Ja się zgadzam tylko po części Dhoro, Wile utworów utraciło swoją "ponadczasowość", a dotego polonistki chyba same nie rozumieja co autor chciał przekazac tylko czytają to wszystko z opracowań.
Ale jednak Mickiewicz i Słowacki to byli prawdziwi poeci, i niel należy mówić o nich że są wybitni za sprawą tylko jednego poematu.

To podajcie mi przyklad utworu ktory utarcil swoja ponadczasowosc.
Pytam calkiem powaznie.

IMHO cała literatura pozytywizmu, pieprzona praca u podstaw i takie inne pierdoły.
Dla mnie odkąd pamiętam był to najbardziej znienawidzony okres literacki i przez te lektury przedzierałem się z fizycznym bólem

LOL z tego co mi wiadomo to "ponadczasowość" oznacza że przekaz nie dezaktualizuje się wraz z czasem więc jak niby coś może stracić swoją "ponadczasowość"? o.O Pomyślcie zanim coś napiszecie. Żeby tak się stało musiały by zajść jakieś radykalne zmiany aczkolwiek nie bardzo to sobie wyobrażam. Bo ta ponadczasowość głównie dotyczy sfery uczuciowej (honor, poświęcenie w imię wyższej sprawy, miłość, pokazani stosunków między ludzkich ala "ludzie ludziom sprawili ten los") więc nie bardzo widzę możliwość dezaktualizacji tych tematów.

Mało tego od przeczytania kilku lektur nikt jeszcze nie umarł a debili coraz więcej chodzi po tym świecie... a to powinno dać do myślenia. A to, że ktoś nie potrafi zinterpretować choćby niektórych rzeczy które czyta też o czymś świadczy (piszę 'niektórych', bo do interpretacji i analizy pewnych dzieł wymagana jest dokładna znajomość biografi autora, genezy powstania utworu etc.)

Moim zdaniem Biblia. Zawiera treści, które są/były uniwersalne, ale opisane są w kontekście tak odległym od współczesnego, że jest to w większości niezrozumiałe, bez dokładnego zagłębienia w tenże kontekst.

Kolejny przykład - "Książe" Machiavelliego. Problemy, które porusza są jak najbardziej aktualne, natomiast rozwiązania, które proponuje, w dobie gospodarki i administracji opartej o elektroniczą wymianę danych są jak już niekatualne, czyli nie ponadczasowe.

Oczywiście zdaje sobie sprawę z faktu, że przyjmując ścisłą definicję "ponadczasowości", z założenia coś, co straciło ponadczasowość wynika że nie było ponadczasowe...

Muminus

Asmax to były dwie odddzielne myśli. "Słowacki i Mickiewicz" - chodziło mi tylko o to że jakiś tam koleś jest sławny i od razu musiu nam cos przekazywać swoją twóczością (a akrat dlatego rzuciłem te dwa nazwiska bo przerabiam teraz romantyzm - z drugiej strony nie wmówisz mi, że wszystkie wiersze tych dwóch panów "coś z sobą niosą"). Co zaś sie tyczy tomików i krytyków to chodziło mi o to, że "jakiś tam koleś" (pierwszy lepszy, anie akurat Mickiewicz i Słowacki) wydał tomik, który spodoba sie ktytyko i wszyscy nagle myślą, że jego nsstępne utwory mają owe ukryte znaczenie. Wiele ludzi pisze wiersze ,ot tak, dla przyjemności i wcale nie chcą nic nimi przekazać, a że ktoś je wyda to już inna bajka. Co sie zaś tyczy ponad czasowości to przeczytajcie sobie "Giaura" Byron'a - bo jak dla mnie nie jest ona ponad czasowa.

Dhoro zdaje się, że mylisz pojęcia. Nikt nie powiedział, że każdy przerabiany jako lektura utwór jest ponadczasowy. Znakomita większość jest dlatego przerabiana gdyż jest w jakiś sposób reprezentatywna dla danego gatunku, nurtu lub epoki.
Mało tego nie 'rozwiązanie' ma być ponadczasowe tylko puenta...

No glownie o to mi chodzilo

Ale zgadzam sie z tym co napisales powyzej...

Co do tomow czy tomikow to dzisiaj wypozyczylem "Rupiecie" Marii Rodziewiczownej czytal ktos?
A teraz wracajac do krytyki to moge ci jedno Dhoro powiedziec, mianowicie jak ty kopniesz w kalendarz to przypuszczam ze malo ludzi za 50 czy 100 lat cie zapamieta a taki Mickiewicz czy jak mowisz byle jaki autor bedzie siedzial sobie w zakurzonej ksiazce i duzo ludzi go zapamieta.

Ja jak zle cos napisalem to mi ojciec trul nad glowa ze on mial same 5 i kazal mi w zeszycie cwiczyc robil dyktanda i rozne takie heh a nie bylo mowy o takich papierkach. Co do wolnego czytania Idril sam wolno czytam i wyobrazam sobie to wszystko a nawet analizuje i przezywam ( tak mam strasznie osobisty stosunek do ksiazek ktore czytam) ale nie uwazam ze to jest problem Moze nawet zaleta bo wiecej sie cieszysz dobra ksiazka . No chyba ze mam przerobic kilkuset stronowy skrypt na jutro :|.
PS: Idril moze zrobimy zawody kto wolniej czyta
PS2: A slyszal ktos o dyskalkulii ?( czy jakos tak ) ?

Tak, najlepiej to miec papier na dyslekcje, dysgrafie, dysortografie i dyskalkulie.

I zyc z nadzieja ze przyjma mnie do kopania rowow! (a nie moment, przezciez moge miec dyskopatie!)

A jak wszystko sie ladnie posklada, to mamy przyklad typowej polskiej dysinteligencji. Krotko mowiac - dysmozgowie.

Pieszczoch a skąd wiesz może ja wcalę nie chcę by mnie zapamiętano... A co do czytania to czytam całkiem szybko nie wiem ile tam znaków na minutę ale ksiązkę, która ma 1000 stron przeczytam w 3 dni (oczywiście o ile jest dla mnie intsresująca), w dzieciństwie mamusia "się znęcała" i kazała książki czytać ale teraz jej za to dziękuję .

Mefi - Ja rozumiem, że wiekszosc lektur polskiego pochodzenia wypada przeczytać("Krzyżacy" czy cos takiego), ale niektóre to zwyczajna pomyłka(zwłaszcza zagraniczne)

Wg mnie dobieranie lektur szkolnych to pomylka sama w sobie.
Przeciez kazdy ma inny czytelniczy gust. Jednemu sie podoba Lalka, drugiemu Lotr. Ale nie znaczy ze oboje musza przeczytac obie ksiazki niezaleznie jak bardzo naleza one do okreslonego kanonu.

Co do poezji - kolejna porazka. Co autor mial na mysli. Po czym sprawdzamy nie autentyczna kreatywnosc ale odtworczosc i trafienie w to co wg pani profesor autor mial na mysli.
Ogolnie wg mnie szkolnictow poinno zostac zmienione u podstaw, u samych idei, natomiast to co sie dzieje to branie sie za edukacje od gory....


juz.

Z Krzykiem tez sie zgodze, ale pomyśl - każdemu podoba sie inna książka - to co ma przerabiac cała klasa? Cos niestety trzeba wybrać, a ze wiekszosc lektur jest do bani to juz nic sie tego nie zmieni. Przypuszczam ze kazdy wolałby przerabiać LotR'a niz np. "Quo Vadis" ale ludzie w szkolnictwie nie potrafią tego zrozumieć.

Niech Moc będzie z Wami...