Dwie jazdy - jedna standardowa, a jedna niezbyt... Po tej drugiej ciągle łaziłem krzycząc "I'm a dumbass!".
Pierwsza - wailing caverns, idziemy mostkiem, wyskakują raptory, mag się wycofuje i... spada na dół, po środku bandy krokodyli. Ja lecę za nim. 10 minut przebijamy się, by wrócić do reszty drużyny na górę. Przychodzimy. Wymieniamy się wrażeniami. Po chwili Foob krzyczy "weee, that was fun! Let's do it again!" i skaczę w przepaść. Okazało się że reszta drużyny, jak jeden mąż, miała już ustawiony follow i wszyscy, wężykiem, skoczyliśmy w przepaść.
Druga jazda to już totalny kretynizm z mojej strony. Druid wiele ze swoich umiejętności dostaje jako questa - m.in. Bear Form, Cure Poison czy Aquatic Form. Dlatego byłem przekonany, że wskrzeszenie dostanę też po wykonaniu questa na poziomie 20. Zbliżając się do tego poziomu nie mogłem się już doczekać wskrzeszania, ale quest nie nadchodził. Tymczasem skoczyłem na 21. poziom, 22., 23., 24., a ze wskrzeszania nici. Wkurzony, stwierdziłem, że coś się pobugowało, ale przez przypadek, po szkoleniu się, zacząłem grzebać w spellbooku... Jaka była moja załamka jak zauważyłem, że od 4 leveli miałem wskrzeszanie i ani razu z niego nie skorzystałem. Teraz obawiam się o swoje życie, gdyż czuję, że moja drużyna chce się zemścić za te wszystkie razy, kiedy ginęli, a ja mogłem ich wskrzesić, a tego nie robiłem mówiąc, że nie mam czaru... I am a dumbass.
A i jeszcze jedno - znów Wailing Caverns. Ubiliśmy ostatniego bossa (bodajże Serpentis) i stwierdziliśmy, że trzeba wracać. Mnie się nie chciało biegać na około, więc zajrzałem za przepaść i zobaczyłem, że jest pojedyncza płaska skała, na której zdołam wylądować. Catform, szybki skok i jestem - zostało mi 100 hpów. Szybko piszę, by reszta nie skakała, a jeśli już, to że muszą wylądować na tej wypustce... nie zdążyłem - wszyscy pozabijali się skacząc... Oprócz maga, który w porę rzucił Safe Fall.
Co dziwne, po tych wszystkich przejściach ekipa nadal chce ze mną grać
. Ja bym się na ich miejscu trzymał z dala od takiego dekla