Wczoraj w nocy poszlismy sobie poszalec troszke do Hibsow ale tam byli praktycznie tylko Midgardczycy ....

Sklad: Cirii, Holger, Gabriel, KrwawyRaf i Desade

To ze ich Shadowblade i Archerzy ownowali nas na okraglo to jest to zniesienia

Ale najbardziej wkurzajace sa mezzy
Schemat wygladal mniej wiecej tak:
- jeden z nas pada od Shadowblade albo archera
- gonimy goscia pod brame
- otwiera sie brama wiec my w nogi bo wypada kilku Midsow ok 50 lev
- mamy speed buffa ale goscie i tak nas doganiaja wiec wlaczam dopalacz i sprintuje... ale oni i tak sa szybsi
- no i wtedy mezz i 3/4 naszych jest usztywnionych i czeka na smierc

Najbardziej wkurzajace jest to ze oni mezzuja w biegu nawet sie nie zatrzymujac.

Na oslode powiem ze gildia przekroczyla 40 000 RP

<font size=-1>[ Ta wiadomość została zmieniona przez: Kielas dnia 2002-01-25 10:44 ]</font>

Polazcie troche glebiej a nie tylko przy gatach - tam mi sie przypomina latanie na bryt cementary albo w safe heaven

Szczegolnie solo polecam - nie ma to jak zauwazyc grupe gosci polujacych na spawnie, stojacych do ciebie tylem i wyciac wszystkich - czlowiek odreagowuje stresy z archers instakilem z przeszlosci

Jedna rzecz mnie tylko wkurwia - ze poznanie kazdej trasy guardow to 1 smierc i 15-20 min biegania back.

Strzeliłem fotkę na koniec (wybacz, Cirii, nie zmieściłeś się w kadrze - za daleko leżałeś ):

http://194.181.237.2/pic/dead.jpg

To była jedna z chyba codziennych przepychanek w emain na tasie nasz portal-mg1-keep hibsów-mg1-mg2-portal midsów-mg2-mg1 itd. itd. Jednak "siły w nią zaagangażowane" były chyba najmniej liczne, jakie dotychczas udało mi się tam widzieć - po ich stronie była niepełna grupa (za to bardzo silna - przynajmniej połowa red dla mnie czyli 49-50 lvl), po naszej około 10 osób, w tym tylko my stanowiliśmy grupę, reszta biegała luzem i właściwie byliśmy rozproszeni. Wynik końcowy łatwy do przewidzenia

Kończyłem jednak w znakomitym nastroju A to dzięki kilku sytuacjom, w których walczyłem jeden-na-jeden. Zupełnie spokojnie poradziłem sobie z orange thanem (co prawda nie do końca, bo został podleczony, a mnie zabili jego koledzy - ale za to zaczął uciekać w złym kierunku, nadział się na Gabriela i padł bidaczyna ) czy też z łatwością, która mnie wprawiła w osłupienie zdjąłem połowę życia czerwonemu!! trollowi (to była jedyna połowa, która mu pozostała ).
Zacząłem trochę cieplej patrzeć na tę moją nieszczęsną konserwę Niestety tanki sprawdzają się tylko w "ogniu bitwy", taktyka "hit and run" jakby nie dla nich - do tego trzeba mieć DD.

taa, zabawa super. nic dodac nic ujac, mimo iz czesciej ginalem niz zabijalem, to z czystym sercem moge uznac ten wypad za jedno z lepszych co mnie w DAoC spotkalo i jesli tak dlaej pojdzie, to na dluzej tu sie zadomowie

co do midgardu - mnie nie wkurzal mezz, bo na niego jest sposob, (lamerski i rzadko dziala ale jest) - mnie (co widac na zalaczonym ponizej linku) najbardziej wkurzali stealth playerzy i lucznicy. pamietam taki chain death, gdzie z cirii umieralismy chyba 3 razy pod rzad w odstepie 2-3 min. wlasnie przez stealth midow, ktorzy sie zakradali i ciukali nas (dziwne, ale zabijali za 1 razem, a skin of dust powinien zadzialac). dlatego bylem troche zezloszczony na tego kobolda po ktorym skacze

to na razie tyle, jak cos mi sie przypomni to dam znac:)

http://gabrielangel.republika.pl/galeria.htm