A girl died in 1933 by a homicidal murderer. He buried her in the ground when she was still alive. The murdered chanted, "Toma sota balcu" as he buried her. Now that you have read the chant, you will meet this little girl. In the middle of the night she will be on your ceiling. She will suffocate you like she was suffocated. If you post this, she will not bother you. Your kindness will be rewarded.
Jak przeczytałem tytuł wątku to pierwsze co to mi się skojarzyło z tym uszatym grubasem co jaguarem jeździ, chyba mam obsesję, lol.
Miejskie legendy: chyba każde miasto ma jakieś legendy, które nie są ujęte w żadnych oficjalnych kronikach miejskich i podobnych publikacjach. Opiszę kilka które mi się nasunęły a związane są z Krakowem. Tytuły wymyśliłem na poczekaniu. Są to autentyczne postacie, które w moim przekonaniu, przeszły do legendy.
1. "Krakus" - kilkanaście lat temu po rynku chodził człowiek, w stroju krakowskim i sprzedawał pawie pióra. Mówił tylko i wyłącznie wierszem. Umarł, ale nie miał sukcesora tradycji, który robiłby tak niepozorną rzecz z takim wdziękiem
2. "Końskie pogotowie" - niejaki Cezary Piątek na nieco stuningowanym rowerze Jubilat (doczepiona z przodu końska głowa ze sklejki, kosz na bagażniku, światło odblaskowe, uchwyt na miotłę, napis "Końskie pogotowie"), przemierzał ulicę Śródmieścia w poszukiwaniu końskich odchodów. Był ubrany w strój krakowski. Sprzątał po dorożkarzach, ale potem jakoś tak było, że pokłócił się z miastem, nikt mu nie chciał za to płacić i olał robotę, zniknął.
3. "Tanio, okazja, skarpety polecam" - przez długi okres czasu na Floriańskiej, obok wejścia do mcdonalda stał inwalida z koszykiem, mówiąc głośno: "Tanio, okazja, skarpety polecam". Był tam dzień w dzień, wszyscy się zastanawiali, czy tylko skarpety polecał, czy może miał coś jeszcze
(oczywiście że nie miał). Jednak ton i sposób zachęcania klientów były bardzo zabawne, taka śmieszna intonacja. Na dodatek, stał przy fast food'zie, pierwszym w Krakowie tej sieci, niedługo po jego otwarciu. Jak wiadomo, wszystkie wycieczki dzieciaków z miasteczek i wsi przechodzą Floriańską, więc można powiedzieć, że ten koleś stanowił atrakcję turystyczną. Oczywiście, czasami zdarzały się utarczki słowne, albo i kulą pogroził, gdy go dzieci przedrzeźniały. Potem zniknął.
Nie wspominam o kolesiu co na skrzynce z pomalowaną twarzą rzeźbę udawał, bo uważam, że w każdym mieście tacy się znajdą. Mim Biała Dama to też chyba nie jest związany ściśle z Krakowem, także Kozacy co grają i śpiewają, bo oni jeżdżą po kraju (widziałem ich w Poznaniu). Oficjalne legendy jak Skrzynecki, Trębacz z Kościoła Mariackiego, Lajkonik czy Szewczyk Dratewka opisane są w kronikach.
Pomijam też lokalne legendarne postacie z Nowej Huty, jak Heine, Kiciuś i inne żule co to podobno za komuny dzielnicowego w śmietniku wozili, albo inwalida Sprężynowiec, co podobno pannę lekkich obyczajów chciał kosą potraktować, bo takich to na każdym osiedlu się znajdzie.
Zachęcam was do opisania jakiejś waszej lokalnej legendy