Dropik ale poprzedzony long story
Od tego zabijania botow dostalem "chinese farmer curse" - tzn popadlem w stadium totalnego debilizmu
Zaczelo sie od farmowania - jakos w ktoryms momencie polujac na moby zapomnialem ze jak sie karolowi skonczyla mana to nie bedzie mnie leczyl.
Jak to zauwazylem to zamiast usiasc pobieglem przez spawn, pulnalem sobie 6 white mobow i zaczalem walczyc lance.
Karol zlapal agro w miedzyczasie ale olalem to bo pomyslalem ze jak bije 4 moby to te 2 co wsiadly na karola zaraz przeskocza na mnie nawet jak ich nie bede klepal (tak dziala zgrubsza to C3 AI) no i przeskoczyly ale jak juz karol padl a padl szybko
Mialem juz z 1500 HP wiec zaczalem spamowac heal potiony - wypilem ich ze 12 zanim sobie przypomnialem ze one dziaja 10 sek i szybsze ich picie absolutnie nic nie daje i wlasciwie to juz po mnie bo mam 300 HP.
Zastanowilem sie jeszcze czy lepiej uzyc blesed SOE czy fake death i to byla ostatnia mysl jaka m przeszla przez glowe zanim padlem
Chwile pozniej przechodzil obok gosc wiec poprosilem go o resa.
Powiedzial ze chetnie ale nie ma scroli.
Mialem troche wiec mu dalem 2.
Resnal mnie.
Pomyslem ze nawet malo XP sie poszlo jebac zanim skapowalem ze dalem gosciowi 2 blesed resy ktorych mam malo i ktorych praktycznie nie uzywam bo resowanie sie za 500k sie jeszcze na moim lev mija z celem a juz na dla karola to kompletne waste.
Nic to - za duzo farmowania, czas na wyprawe - wymyslilem sobie ze pojde zabic tego leadera z 12 minionami na devils isle bo juz powinienem byc wystarczajaco dobry na niego a poza tym bedzie sie czym pochwalic.
PM'nalem Scorpa zeby sie ze mna wybral do zebrania stuffu jakbym padl przy tym i cos dropnal, umowilismy sie w giran wiec dalem SOE... oczywiscie blesed SOE (kolejne 100k w plecy) bo zwykluch SOE mialem wplecaku >100 wiec po co je "marnowac" k..wa.
Na poczatku szlo ok (w koncu na devils isle moby sa dla mnie deep blue).
Konkretnie szlo ok poki sie nie zgubilem w labiryncie.
Podwodnym labiryncie.
Scorp padl bo zlapal agro a karol go nie leczyl.
A nie leczyl go bo dalem za duze follow i sie zapetlil za sciana.
Wyciagnalem go, restnalem scorpa (caly czas walczac bo moby tam maja strasznie szybki respawn time) i wtedy zdalem sobie sprawe z kilku rzeczy:
1. Mamy juz bardzo malo powietrza
2. Scorp po res wogole nie ma powietrza
3. Karolowi sie konczy mana
4. A po resie zapoda scorpowi buffy z automatu i juz wogole nie bedzie mial many.
Krzyknalem do scorpa zeby plynal za mna do schodow (gdzie zaczerpniemy powietrza - tak se pomyslalem).
No i jakies 2 minuty spedzilismy na rozmowie:
JA: chodz do schodow
Scorp: konczy mi sie powietrze
JA: chodz szybko bo konczy mi sie powietrze
Scorp: nie moge bo konczy mi sie powietrze
i tak w kolko
EDIT: po czasie sie dowiedzialem ze scorpik ma zboczenie z wow gdzie jak wyplywales na powierzchnie to mogles zaczerpnac powierza i nie wiedzial glupek ze w lineage sie oddycha przez stopy i wyplyniecie na pow. nic mu nie da... a to przeciez oczywiste
I widze jak ten glab plywa na samej powierzchni, tuz pod sufitem zatopionego pokoju i sie nie rusza.
Ja za to ruszam inteligentnie agrujac wszystko naokolo.
W koncu sie ruszyl i padl oczywiscie bo on 35 lev a moby 45-50 (castujace do tego a on ma jewerly no grade).
Olalem trupa i probuje sie wydostac ale mam juz 50% HP i karol zaraz zacznie leczyc mnie automatycznie.
Wiec alt+tab na walkera zeby mu to wylaczyc zanim zlapie agro.
Lineage klient crash (jak zawsze jak sie uzywa alt+tab majac zainstalowane wsparcie dla jezykow azjatykich).
Loguje sie - karol dead, ja 1300 HP, kilka mobow zagrowanych i do tego casterzy wiec ich na lance nie wezme.
Daje SOE - na sekunde przed skonczeniem castowania disturb.
400 HP - kolejne blesed soe poszlo (i kolejne 100k w plecy).
Nic kurwa mysle - zly dzien do grania.
Wzialem cala AA jaka mialem, dalem scorpowi haslo do konta i mowie zeby se poszedl zupgradowac maingauche do mithril daggera (btw: maingauche mozna kupic za 1.6mln, do tego 480k AA czyli za 2.6mln mamy any top D weapon ktora sprzedaja ludzie za 3.5mln).
Dzis sie loguje i pierwsze co robie to sprawdzam sklepy w giran (scorp zupgradowal sobie bron i odstawil mi chara do giran).
Widze jest shop z sprzedajacy AA po 1 adena = rewelacja - kupie sobie wszystko co gosc ma (ok 600k AA) bo normalnie to chodzi po 2 adena.
Od NPC kupie 2 bronie po 1.7 mln, dorzuce to AA co mam i postawie sklep z broniami top D zarabiajac na tym 2 banki (tak sobie w sekunde juz wszystko obliczylem jednoczesnie klikajac na zakup).
Jakos nie zwrocilo mojej uwagi ze gosc mial tez drugi item for sale (SoPy) i on jest jakis taki szarawy.
No i kurwa klikam ok i oczywiscie SPRZEDALEM mu cale swoje AA po 1 adena bo to byl zolty jebany buy shop i nie mam pojecia jak moglem to przeoczyc
Nic.
600k w plecy chuj - zadnego trainowania botow etc bo ja sie do tego nie nadaje, nie nadaje sie do tej gry i wogole - ide farmowac do catacombs
Polazlem tam, zdazylem wejsc i widze 2 roomy od wejscia farmujaca grupe i tam blyska sobie imie JEEF.
A JEEF to taki gosc ktory juz mi kiedys dropnal doom glowes i wogole sporo fajnego stuffu (postowalem kiedys story o tym jak sie na nim red zrobilem).
Nie zastnawiajac sie pobiegalem z trainem (dosc malym) bo mysle ze ma mnie na black list wiec mu tam pewnie alarm wyje juz.
Train poszedl na boty bez problemu, praktycznie w tym samym momencie gosc zareagowal ale ze pamietalem ze zazwyczaj on gra wlasnie JEEF'em to zapodalem mu 3x pod rzad stuna tak ze nie mogl uciekac a boty maja follow na nim wiec tez staly.
No i drop
I tak przelamalem zla passe odrabiajac wszystkie straty z wczoraj i dzis z nawiazka