Odwalilem numer
Wczoraj wycialem grupe w Apostate i potem na jej spocie levelowalem (genialne nie?).
Po jakiej godzinie wrocili i zaczelismy sie napierdalac.
W rezultacie padl moj przyboczny gej (czytaj: healer na walkerze).
Stwierdzilem ze takiej zniewagi nie odpuszcze i wrocilem tam ale trainowanie gosc odpadalo bo praktycznie od razu uciekali, wylogowywali sie etc (niestety radar walkera ma spory zasieg).
Stwierdzilem ze nie odpuszcze - wylogowalem sie i postanowilem wrocic nastepnego dnia.
Zalogowalem sie miedzy 3 grupami botow tak ze praktycznie nie bylo skad sciagnac traina.
Do tego jedna z tych grup to taka z gatunku co raz padla i mnie wrzucila na black list wiec ich zignorowalem bo jak tylko zdazylem sie wlogowac uciekli w korytarz i staneli nic nie robiac.
Sklecilem jakiegos traina i puscilem na inna grupe ale ta ktora mnie juz wczesniej znala zaczela jej pomagac.
Zaczalem sciagac wiec train za trainem zanim skoczyli bic moby z poprzedniego, stunowac ich, budzic sleepniete moby - dosc ze po jakis 10 minutach (sic!) bily sie juz 3 grupy farmerow (ale kazda tak w skladzie ok 2/3 zywych tylko bo castujace moby sialy spustoszenie).
Spialem sie w sobie (czytaj: dopilem ostatniego potiona), sciagnalem jeszcze jednego traina i zaczalem juz gosci napierdalac bez ograniczenia.
Jakis skutek to odnioslo bo padlo ich znowu kilku (tak ze costalo ich cos 1/3 poczatkowego stanu) ale w pewnym momencie gdy ja bylem zajety budzeniem ich mobow nie zauwazylem ze cale agro sciagnal na siebie ich BH (AE spoilem) i zrobil fake death.
Mi zostalo ok 30 many wiec FD nie moglem zrobic - jedyne co mi pozostalo to bSOE.
Przelogowalem sie szybko na karola ktory stal nieopodal i zobaczylem ze wlascwie wszyscy padli poza tym jednym dorfem ktory wyciagnal moby z pokoju i dal znowu FD.
Zdazyl pozbierac loot co mnie lekko wkurwilo ale na oslode facet otworzyl trade window, dal mi 100k, seal stones tak za 100k AA + jakies itemy z dropow i poprosil lamanym angielskim zebym juz sobie poszedl
======= i tu przerwa w akcji na retrospekcje ====
Kilka dni wczesniej....
Zlozylem aplikacje do klanu Polaris - alliance Legends - najmocniejszy na naszym serwie.
Sprawa sie przeciagala bo chcialem sam przejsc do nich (maja postacie 60+ tylko) a reszte polakow wcisnac do innej gildii ale w tym samym alliance i konieczniej do jednej i tej samej.
===================================
Generalnie wkurwiony (bo akcja w apostate kosztowala mnie 50 GHP, ok 30 zwyklych heali i bSOE) stwierdzilem ze pojde na znany spocik botow obok devastated castle zeby cos wreszcie sciagnac.
Zobaczylem z daleka goscia ktory zachowywal sie jak bot (bardzo szybka zmiana targetow po zabiciu moba, brak zbednych ruchow) wiec nie podchodzac do niego zrobilem traina i podbieglem juz z gotowymi 10 ol mahumami.
Gdy one go kilowaly zwrocilem uwage na clain sign - Polaris, alliance Legends
Gosc padl, natychmiast zniknal i nic nie dropnal - chuj.
Oddalilem sie i nagle dostaje PMy od kogos innego.
Okazuje sie ze kilnalem alta guildmastera Polaris.
Gadka ble ble facet mowi ze nie botowal i ze krzyczal przeciez zebym go zostawil.
Ja mowie ze nic nie krzyczal ale zerkam w chat no i kurde ma racje - akurat na ally chacie gadalo paru spamerow i mi przewinelo za szybko jego tekst z open chatu.
Okazalo sie ze facet tak szybko bil moby bo nie czekal na loota - moby dla niego byly deep blue i kilowal je tylko dla coins ktore same wskakuja do plecaka.
Finalnie sprawe zalagodzilem ale juz mu nawet nie wspominalem o tym ze chcialem sie przylaczyc do jego gildii no bo jakie moglbym dac referencje przebijajace zaszlachtowanie guildmastera klanu do ktorego sie aplikuje?