Spaczona dusza, spaczone me ciało,
Czy jednak zawżdy ono żyć tu chciało?
"Tak", głosem spokojnym przemówił anioł,
Anioł, co upadł i nigdy nie wstanął...
"Twa umiejętność! Twe piekielne zdolności!
Wszystkie one po to, by czynić wrogiści,
Nie na tym jednak twa rola skończona,
Oto młot ci daję - już brama otworzona!
Idź przez nią trzymając to pełne Zła narzędzie,
Jeno nie upuść go aby... w żadnym momencie!"
"Virtielu! Jakże młot ten mam utrzymać?
Czyż bogowie ChAoSu nie będą się śmiać?
Czy mi aby doświadczenia nie brakuje?
Tam przecież każdy podstępy szykuje!"
"Masz rację, SaraniXie, lecz miej także na względzie,
Pamiętaj o nim, oto me orędzie:
Młot ten do bogów należał i do nich też powróci,
A jednak nadal coś ich trapi i smuci...
Bo żaden z istniejących, bóstw większych i mniejszych,
W czasach przyszłych oraz teraźniejszych,
Młota, Ifrontisa do ręki już nie dotknie,
Nie takie bowiem przeznaczenie płytkie...
Ifrontis, co bogów był darem, smoczym stał się skarbem,
Po czym w twoje ręce wpada, i w twych rękach zostanie..."
(...)
Odgłosy z kuźni już dawno ucichły...
Za bramą chaosu rospętały się wichry...
cdn
|