Wracając do zapomnianego "pochwalę się", pochwalę się(a jak?
)
Kumpel z klanu Potok (zajebisty koleś
) zgodził się dzisiaj mi pomóc w poziomowaniu (czekał na grupę, więc mu to rybka była). No i tak biłem z nim, ale w pewnym momencie pojawił się pomysł na urozmaicenie trenowania:
http://83.17.94.163/~jlipinski/Shot00000.JPG
Więc zaczęło się szukanie naszego wrzeszczącego szurzego koleżki. Po jakichś 15 minutach udało nam się wycisnąć gdzie koleś siedzi i udalismy się tam.
Boss jak boss, ciemno czerwony dla mnie, sześć miał minionów i wogóle lepiej z daleka mijać. Więc podzieliliśmy się rolami, Potok miał uśpić drania i obstawę, a ja po sprawie zajebać szczura i jego obstawę.
ALE... zaczęły buffy schodzić, więc potok zaczął rzucać na nas nowe. Jednak jak sam to później ujął (z ceskiego) "Ten CH_J rzucił się na nas jak się buffowałem". Cały plan poszedł się walić, zanim się Potok zbuffował zdążyły złapać agro dwa grandisy, więc było już bardzo malowniczo, ale nic uśpił, root'nął i zacząłem okładać szczura
http://83.17.94.163/~jlipinski/Shot00001.JPG
I padł skubaniec
(brawa dla jolki).
ALE, choć szurzy mafiozo gryzł ziemię, jego cyngle wciąż latały w liczbie 6 + 2 grandise. No to się z Potokiem podzieliliśmy: Ja dwa miniony, on reszta. Mieliśmy farta, bo pewnie obaj byśmy tam zeszli, gdyby nie pomoc jednego kolesia.
Po walce
http://83.17.94.163/~jlipinski/Shot0002.JPG
Na końcu tylko ładnie podsumowaliśmy całą sytuację
http://83.17.94.163/~jlipinski/Shot0003.JPG