Demo SW:EaW juz jest dostepne we wszystkich duzych serwisach growych (troche ponad 700 mega do ssania). Z pierwszych rencenzji (jeszcze nie gralem, dopiero konczy mi sie sciagac) wynika, ze bedzie to rewelacja. Pozwole sobie skopiowac tu mala recke Cubitussa z prgk:
Szykuje się pierwsza dobra strategia z nieco już staro-słabego, ale niestety ciągle mnie jarającego świata Gwiezdnych Wojen (a przypomnę, były już cztery strategie). Pograłem w demo i jestem po prostu przezachwycony.
W demie jest pięć tutoriali i jedna misja skirmishowa. Świetne jest to, że gra ma dwie warstwy - strategiczną, bardzo przypominającą stareńkiego Rebelliona oraz operacyjną, czyli prawie-że klasycznego RTSa. Zaczniemy od góry.
Na mapie galaktycznej widać planety, czas płynie tu non-stop, więc się trzeba uwijać. Na każdej z nich można zbudować nieskończenie wiele budynków (Imperium) lub tylko kilka (Rebelia). Imperium zarabia kasę, łupiąc planety i ciągnąc kasę z tras handlowych łączących planety należące do Imperium, Rebelia kradnie im kasę. Im więcej przemytników Rebelia wysyła, tym więcej kradnie. Rebelia nie prowadzi badań naukowych, bo... je kradnie. Rebel scum. Ale to Imperium pierwsze ma lepsze oddziały, pojazdy i statki kosmiczne, dopiero potem Rebelia musi wysłać C3P0 i R2D2, żeby wykradli ich plany.
Pisałem o statkach kosmicznych, bo gra toczy się zarówno na powierzchniach planet, jak i na ich orbitach, przy czym jedno wspiera drugie. Oddziały z powierzchni można w kilka sekund wyewakuować na orbitę, a jednostki bombardujące na orbicie wspierają działania na powierzchni. Miód czysty.
Bitwy w kosmosie są płaskie, ale świetne dzięki wprowadzeniu ciekawych zależności. Każda jednostka (w tym wielkie stacje kosmiczne) ma pasek tarcz i pasek kadłuba. Pasek kadłuba równy zero = jednostka w drzazgach. Ciekawe jest jednak to, że małe statki (Y-Wingi, Tie Bombery) IGNORUJĄ tarcze podczas ataków na konkretne punkty tych dużych jednostek. Dzięki temu na przykład można (a nawet trzeba) wysłać 3 eskadry bombowców, których jedynym celem jest rozwalenie generatora tarcz na przykład na niszczycielu imperialnym. Oczywiście trzeba jeszcze dać im obstawę 5 eskadr myśliwców i przydałoby się gdzieś w pobliżu korwetę trzymać, albo i fregatę... czysta poezja.
Co ciekawe, do etapu RTSa wchodzą jedynie te jednostki, które do niego fizycznie wysłaliśmy. W przestrzeni kosmicznej mamy całą flotę inwazyjną, ale na powierzchni planet robi się fajniej. Na początku do walki wchodzi tylko część jednostek, dokładnie pięć oddziałów, bo na tyle starcza nam wezwań posiłków. Posiłki wzywa się wyłącznie na specjalnych punktach, które trzeba zajmować, bo bez tego nie będziemy mieli nigdy na powierzchni planety wystarczających sił do ataku na ostateczny cel: na dodatek każdy punkt ma ograniczoną liczbę wezwań. Efekt? Wymuszenie działań ofensywnych. No i dopiero jak nam zniszczą którąś jednostkę z puli poprzednich wezwań, możemy prosić o następne.
Do tego wszystkiego dochodzą bohaterowie, w demie na Tatooine pętał mi się Boba Fett i wysadzał wszystko co mu pod miotacz wpadło, na szczęście Chewbacca razem z Hanem Solo przejęli walkera (ich specjalna umiejętność) i zniszczyli drania, gdy próbował zwiewać. Po drodze przejęli jeden building pad, na którym postawiłem stację naprawczą i podciągnąłem do niej czołgi. Tak, nie da się swobodnie stawiać budynków w trybie RTSowym.
Grafika - rewelacja. Plus gigantyczne oddalenie kamery, w którym widzimy powierzchnię planety z satelity (i możemy stąd dowodzić - małe jednostki, wszystko wiidać). Brak mi słów dla poziomu tej gry. Wspaniale przemyślane, mega wciągające i dające satysfakcję.
Jakub "Cubituss" Kowalski
X.
_________________ http://zaginiony.net
|