Był sobie pewnego razu dość bogaty koleś, co mieszkał w Warszawce i uwielbiał bakać. Bakał już od wielu, wielu lat i bardzo różne stuffy. Bakał już tak długo, że praktycznie żaden stuff już na niego nie działał. Nie miał już takiej fazy ani klimaciku. Pewnego dnia dostał jednak cynk od kumpla, że w okolicy zamieszkał właśnie pewien czarnuch, który podobno rozprowadza świetny i mocny towar, może nawet najlepszy na świecie. No więc niewiele się zastanawiając koleś uderzył natychmiast do tegoż czarnucha. Na miejscu okazało się, że czarnuch faktycznie ma zapasy tejże zachwalanej baki, jednak jest ona strasznie droga, bo kosztuje aż 3000 złotych za worka! Koleś jak to usłyszał to wymięk totalnie i zaczął wyzywać czarnucha:
- "Co ty k**** czarnuchu p******ony, ochujałeś?!! Trzy kafle za jednego worka?! Pojebało Cię człowieku?! To jest niemożliwe!"
Czarnuch jednak ze spokojem odpiera:
- "Spokojnie, wyluzuj koleś. Ta cena nie bierze się z nikąd. Wierz mi, że ta baka jest tego warta. To jest najlepszy towar na świecie i tyle kosztuje, bo naprawdę jest tego wart. Daje niesamowitego kopa i totalne fazy. Jak kupisz to daję Ci gwarancję, że nie pożałujesz tych trzech kafli."
W końcu koleś myśli sobie, że właściwie to przecież jest dość bogaty i może sobie pozwolić na taki wydatek. W sumie to co mu szkodzi. Tak więc czarnuch przekonał kolesia no i transakcja właśnie dobiega końca, kiedy to czarnuch mówi do kolesia:
- "Ale pamiętaj, że jest jeden bezwzględny warunkek, żeby ten towar działał tak jak należy. Otóż, musisz koniecznie zabakać w saunie."
Kolesiowi gały wyszły i mówi:
- "No co ty, pogieło Cię?! Po chuj mam bakać w saunie?!
Czarnuch dalej swoje:
- "To jest bezwględny warunek! Musisz zabakać w saunie i koniec, bo inaczej nie będziesz miał efektu i stracisz tylko te trzy kafle!"
Koleś już zupełnie zirytowany w końcu przyjął to do wiadomości i obiecał, że zabaka w saunie.
Tak więc w dniu następnym pełen nadziei koleś idzie do sauny, opłaca ją na trzy godzinki pobytu no i wchodzi. Wyciąga fifkę, nabija towarek i zaczyna palić. Wciągnął pierwszego bucha, drugiego, trzeciego. W końcu wypalił już całą fifkę i kurde nic się nie dzieje! Nabił kolejną fifkę, wypalił, potem nabił jeszcze jedną fifkę, pali, pali, a tu kurde ciągle nic się nie dzieje! W końcu wyjarał już całego worka a tu nadal kompletnie nic się nie dzieje! Rozwścieczony mówi:
- "k**** jebana mać!! Zajebę tego p******onego czarnucha!! Tak mnie wychujał!! Zabiję sk***iela!!
Niewiele się zastanawiając ubrał się, wybiegł z sauny i podąża w kierunku mieszkania czarnucha. Będąc już nieopodal jego budynku nagle patrzy, a ten czarnuch wybiega z klatki schodowej i gdzieś biegnie! Koleś natychmiast rzucił się za nim w pogoń. Niestety czarnuch okazał się dużo szybszy w bieganiu i koleś nie mógł dać rady go dogonić, ale mimo wykończenia cały czas za nim biegł. Tak biegli i biegli aż w końcu dobiegli na warszawskie Okęcie. Koleś już nie miał siły dłużej biec i zgubił czarnucha z oczu, ale podejrzewając, że uciekł na lotnisko tam też poszedł. Szuka go, szuka, nagle patrzy przez okno a czarnuch właśnie wsiada do samolotu, który właśnie odlatuje. Koleś nie wytrzymując wk***ienia dowiedział się, że samolot ten odleciał właśnie do USA do miasta Dallas w Teksasie i następny lot jest przewidywany dopiero jutro. Koleś już załamany totalnie uzyskał jednak informację, że jeśli mu tak strasznie zależy na szybkim tam dotarciu to może wynająć prywatny odrzutowiec i będzie w Dallas wcześniej niż ten samolot co odleciał. Jednak wynajęcie odrzutowca okazało się być ogromnym kosztem na poziomie 10000 złotych!! Mimo wszystko koleś był tak załamany, zirytowany i wk***iony na czarnucha, że poleciał do banku i wypłacił te dziesięć kafli, po czym wynajął samolot i poleciał czym prędzej do Dallas. Po kilku godzinach wylądował i zaczął wypatrywać nadlatujący samotot z czarnuchem. Po krótkim czasie nadleciał i koleś zaczaił się na czarnucha. Czekał i czekał, ale czarnucha cały czas jakoś nie było! Koleś załamany, patrzy przez okno a tu kurde ten czarnuch wsiada do jakieś taksówki przy lotnisku. Koleś natychmiast wybiega i bierze taksówkę z postoju po czym każe jak najszybciej jechać za tamtą taksówką z czarnuchem! Tak jadą i jadą, w końcu wyjechali zupełnie z miasta i jadą szosą przez teksańską pustynię. W pewnym momencie taksówka z czarnuchem nagle się zatrzymuje, a czarnuch wybiega i zaczyna sp******ć w głąb wielkiej pustyni. Koleś niewiele się zastanawiając zapłacił taksówkarzowi dwie stówy dolców, bo przecież przejechali kawał drogi, no i wybiega gonić czarnucha! Tak myśli sobie:
- "k****, zabiję tego j*****go czarnucha!! Trzy kafle w plecy za bakę! Dziesięć kafli za przelot i jeszcze dwieście dolców za tą taryfę! Zajebę sk***iela!"
No więc tak biegną i biegną przez tą pustynię, z kolesia już się pot leje kompletnie, ale niestety nie może dogonić czarnucha. W pewnym momencie już nie wytrzymuje i pada na ryj widząc tylko oddalającego się i znikającego już z pola widzenia czarnucha. Załamany koleś, prawie już płacze, tyle wysiłku, tyle pieniędzy, wszystko to na nic! Tak leży sobie na tej pustyni biedak i nagle w pewnym momencie potwornie mu się zachciało srać. No więc wstaje, ustawia się przy jakimś kaktusie i zaczyna srać.
Sra sobie spokojnie a tutaj nagle ktoś go puka w ramię. Koleś odwraca się, patrzy - a to jest ten czarnuch, który mówi do niego:
- "Tee, koleś - w saunie się nie sra debilu!!
|