Ja tam trzymać będę kciuki za jedną maturzystkę.
Cieszy mnie niezmiernie, iż w przyszłych latach matma podstawowa będzie obowiązkowa, a zniknie ustny polski (aczkolwiek mógłby nawet pozostać - ważne jest to, iż będzie matematyka).
Prawda jest taka - ktoś kto nie zna podstaw matematyki nie może nazywać się człowiekiem dojrzałym. A trzeba być naprawdę cepem, aby matematyki na poziomie podstawowym nie zdać.
Jam jest z rocznika staro/nowomaturalnego. Rok 2002. Gdy to dowiedzieliśmy się na pół roku przed maturą, iż jednak zdajemy starą maturę, a nie nową (ba - mieliśmy już nawet przygotowane swoje tematy na nową ustną z polskiego). Mozna było sobie wybrać między nową, a starą. W efekcie z mojej szkoły nową maturę wybrały dwie osoby. Obydwie z mojej klasy - w tym i ja =P.
Ówczesny rocznik matematykę miał właśnie na nowej obowiązkową. Na 3 miesiące przed egzaminem do sali zajęć wparowała dyrektorka i kazała nam zmienić nową maturę na starą. No cóż - zamieniłem. Potem przeżywałem niesamowity stres, iż uczyłem się innego materiału (próbną starą zdałem o dziwo z polskiego, a oblałem z matematyki, próbną nową zdałem z wszystkiego - z matmy miałem 40/40, z angielskiego 36/40 - w efekcie byłem de best in da skul
).
Największym stresem był dla mnie polski - to taka loteria - czy trafi się na temat. Ja nie trafiłem. Gdy ujrzałem tematy to się załamałem. Jakby jednak nie patrzeć - opracowania lektur znałem już prawie śpiewająco (na 3 tygodnie przed maturą zacząłem się uczyć
) i wybrałem temat z fragmentem Lalki (tej akurat nie znałem - pamiętałem tylko to co polonistka truła o głównym bohaterze na lekcji (sorki nie pamiętam jak się nazywał)). Porównałem go do pajaców z różnych epok literackich (w tym do uniwersalnego Konrada Wallenroda) i uwaga... Zaliczyłem na 3, do tego zdobywając 4/5 punktów do kolejnej oceny. Może gwoli wyjaśnienia - przedmiot "Język polski" ledwo co zdałem.
Przyszedł czas na matematykę (dzień później). Skopałem... Nie udało mi się prawidłowo rozwiązać zadania na 6 (miałem 1 rozwiązanie, a zabrakło drugiego).
Matury ustne - no porażką był znowu polski - najwięcej stresu. W zasadzie miałem świetnie przygotowany temat (na starej losowało się zestaw 3 pytań, na które trzeba było odpowiedzieć i w moim roczniku mogliśmy jeden temat zastąpić swoją pracą z nowej matury) - jednak zatkało mnie przed komisją. Na szczęście w ów komisji nie siedziała moja polonistka i zdałem na 2.
Informatyka na 6, angielski na 3.
Kolega, który matury nie zmienił (w ten feralny dzień był chory) jest typowym humanistą. Matematykę podstawową zdał bez problemu - chyba miał 33/40.
Moje rady:
- przed egzaminem łyknijcie red bulla
- dzisiaj idźcie przed 24 spać
- nie stresujcie się
_________________
ciemny lud to kupi
Deshroom napisał(a):
jeszcze mnie lewy kciuk boli od biegania