Vercin napisał(a):
Po tygodniu grania w nowego mmorpga to raczej kazdy jest zachwycony:D
Tak, to prawda. Ale ja zakonczylem przygode z WoW-em bo zaczelo mi w nim brakować zbyt wielu elementow (nie jestem typem, ktory sie legitymuje na kazdym kroku swoimi osiagnieciami, ale tak z gildia wyczyscilismy BWL, jako warrior tankowalem Onyxie, Raggnarosa, Nefariana, wiec cos tam w tym WoW-ie przezylem).
Szukalem przez miech innego mmorpg, ktore daloby mi to czeog nie dal mi WoW. Pewnie niektorzy tu pamietaja moje posty. Odnowilem nawet miesieczna subskyrpcje na SWG, zeby sie rozczarowac po pierwsyzm uruchomieniu. Poczatkowo nie chcialem probowac L2 bo wiekszosc moich znajomych, zdeklarowanych fanow WoW oczywiscie plulo, ze L2 to Azjatycki grind fest itd. Zaczalem przegladac to forum czytac na oficjalnej stronie jak wyglada end-game i co gra ma do zaoferowania i postanowilem sprobowac.
Poza tym WoW tez opiera sie w 100% na grindzie. tyle ze skutecznie ukrytym pod tonami idiotycznych questow z gatunku przynies podaj pozamiataj. Najprostszy przyklad to seria questow z Tarren Mill dla hordy - najpierw zabij 15 farmerow, potem przynies 30 czaszek, a potem po 6 mobkow z roznych rodzajow - w sumie do wybicia ze 100 mobkow, tyle ze nie na raz, a rozbite na kilka mniejszych questow.
Inna sprawa ze w WoW stosunkowo szybko dobijasz do 60, bo gra nastawiona jest na endgame farming.... Tier 0 -> MC i tier1 -> BWL i tier2 -> Naxxramas i tier 3
jeszcze zeby te zbroje nie wygladaly jak Trans-formers. :/
Nawet Blizzardowi nie chcialo sie robic roznych modeli na moby. Wszystkie wygladaja tak samo, roznia sie jedynie konfiguracja kolorow.
Onyxia rozni sie od Nefarian kolorem.
W L2 kazdy mob wyglada inaczej.
Vercin napisał(a):
Kolega mi kiedys mowil ze w l2 potiony nie maja cd i wogole to bossow zabija sie taktyka rzucamy sie w 23534324 zergujemy resujac non stop tych co padaja bez jakiej glebszej taktyki. Czy tak to wyglada?
Wprawdzie gram niedlugo, ale dzis mialem przyjemnosc polozyc dwoch rajd bossow, w obu walkach gralem jako tank.
Wyglada to bardzo podobnie do WoW, tank musi utrzymac na sobie aggro bossa i nie dac mu zgniesc nukerow. healer ma leczyc a nukerzy robia dmg. Tank w L2 ma odpoweidnik wowoego taunta, tu nazywany hate.
walka z durna zaba zajela nam 10 minut. Plus jeden wipe.
boss na poziomie 25. Drugi byl latwiejszy, ale tez sie troche spocilem hehe.
Vercin napisał(a):
hmm sorry ale nie wiem co macie do pvp w wow:O Naprawde jest bardzo szybkie dynamiczne i jak dal mnie miodne.
Nie podoba mi sie to, ze to nie jest przede wszystkim PvP ale farmowanie reputacji lub honoru.
i tu wlasnie jest pies pogrzebany. W L2 gracze sami zawiazuja klany, klany wiarza sie w koalicje - swiat po prostu zyje. Open PvP sprawia ze gracze zupelnie inny poziom prezentuja - to jest akurat fakt. W WoW spotkasz idiote wrzeszczacego na generalu praktycznie minute po zalogowaniu. Tu gracze sa bardziej wywazeni, idiota sie zdazy w kazdej grze ale tu idiote mozna ubic.
W WoW swiat nie zyje. Zdechly jest. Zadnego Outdor PvP nie ma, bo kazdy sie boi dostac DK i utraty rangi. Nawet zaaranzowanie outdor pvp jest dosc trudne bo najwieksze gildie na Lightnings Blade (tam gdzie ja gralem), w tym i moja, byly zainteresowane farmowaniem end-game isntancow, jak to sie mowi PvE oriented.
Co z tego ze jest wojna miedzy horda a alliance jak ta wojna bardizej przypomina pakt o nieagresji? a cala "walka" to farmowanie idiotycznych Battlegroundsow?
Inna sprawa - masywnosc swiata i ograniczenia. W WoW strefy sa tak zaprojektowane, ze masz w wiekszosci (poza paroma wyjatkami jak elvyn forrest, dukswood), tylkoe 2-3 wejscia do danej strefy, jakby tunele. Do tego wszechobecne poczucie klaustrofobii i ograniczenia.
W L2 masz ogromny swiat i poczucie swobody - droga z jednej wioski do drugiej to solidny kawalek czasu wyjety z realnego zycia. Nie wiem jak to wyglada w dalszej czesci gry, ale niskolevelowcem dotarlem na piechote do Gludio bez problemow, poruszajac sie godcincami. Jak w zyciu - te sa z reguly bezpieczne. W WoW mobek oznaczony czacha wyniucha low lvla od razu niewazne czy idzie droga czy na przelaj - bez sensu.
Ja w WoW spedzalem nawet i po 10 h dziennie, jak bylo co robic, ale po pewnym czasie zaczalem sie zastanawiac, ok, po co mi te itemy z BWL? zeby isc do naxxramas? a potem co? do kolejengo instancu? ok, ale po co? jaki jest cel tej gry? 3-4 miesieczne farmowanie jednego instancu w celu zdobycia kolejengo seta? Bo jak sam zauwazyles 40 osob idzie. Mi wyjecie 6/8 czesci might seta zajelo 4 miesiace. Poza rajdami przez 5 miesiecy farmowalem prawie dzien w dzien Dire Maul, na durna ksiazke do quel serara,. Wszystko super ale po co? Skoro swiat w WoW jest martwy? Nic sie w nim nie dzieje, a "niby eventy" to zadne eventy, ale staly element serwerowego cyklu, raz darkmoon, raz fishing extrvaganza.
Owszem w WoW walka jest fajna i dynamiczna - ale dlaczego tylko w duealach i na BG? a outdoor PvP lezy?
Nie chce wchodzic w dyskusje, czy flame. po prostu przygniotl mnie L2 ze dwa razy mocniej na wejsciu niz WoW. Dosc dlugo szukalem gry takiej jak L2 i tyle. Zaluje ze wczesniej sie nie zdecydowalem.
szybki EDIT: W WoW masz caly endgame skierowany do duzych gildii. Ktore sa w stanie wystawic 40 graczy na do Molten Core (dungeon z ktorego bossowie wyrzucaja tzw. peirwszy set sprzetu).
Jesli jestes samotnikiem w WoW po prostu po 60 sie zanudzisz. Bo zostaje Ci farmowanie reputacji z jedna z frakcji (ktore nota bene idzie szybciej przy robieniu konkretnego dla danej frakcji instancu hehe a do tego z kolei potrzeba min 20 osob jak chocby Ahn quiraji w silithiusie. - i kolo sie zamyka ech), zeby dostac nagrody za teze reputacje. Ew. PvP na batlegroundsach znow zeby nabic reputacje i honor i wziac odpowiedni sprzet.