Za drzwiami rozlegl sie huk gromu, a po tym kwiczenie umierajacego konia.....

Za chwile otwarly sie drzwi i weszla postac w zakurzonej szacie. Otrzepujac sie z pylu przybysz zaklal pod nosem...cos o szalonych koszmarach....

Rozejrzal sie wokolo i rzekl: "Witajcie panowie..", - westchnal ciezko - "Coz to za potepiony nieszczesnik zawodzi tam w dole ?"

Cisnal sakwe i miecz w kat przy kominku i usiadl przy lawie. "Ciezki dzien dzis...zmeczonym" - po czym wyjal zza pazuchy buklak z kordialem z Yew i pociagnal z niego...do dna. Strzelil palcami i swiatlo kagankow przybladlo, Wedrowiec dzwignal sie od stolu i usiadl przy scianie zapadajac w drzemke....tak to byl naprawde pracowity dzien....

<font size=-1>[ Ta wiadomość została zmieniona przez: Zezary dnia 2002-03-21 13:27 ]</font>

Zjawa nadal pozostawala w komnacie nie wiedzac jak sie wydostac i pojekiwala tylko.
-OOOooOOoo OOOo ooOOooOO ooOo.

Zakurzyl fajke... wydmuchnal dym i zabral sie za rabanie drzewa... - trzeba z tym zrobic porzadek mruknal... tyle pracy a tak malo czasu...

- Witaj Zezary... ta zjawa tam w kacie dodaje nam klimatu... tak abysmy nie zapomnieli ze na tym swiecie sa osobniki uzaleznione po czesci od naszej woli... pozatym ladnie sie komponuje z tymi katakumbami... nie uwazasz?
....
-A za pogode podczas podrozy mozesz winic Thaxyllisa... bawil sie ostatnio w "Pana burz i deszczow" *na jego twarzy pojawil sie krzywy grymas*

*Nagle obok Szerszenia wybuchly plomienie i ktos sie z nich wylonil...*

Barrrdzo smieszne.

*Krzywo popatrzyl sie na Szerszenia, cos wymamrotal i jego fajka nagle zajela sie ogniem*

Nie mam nastroju do zartow. Cos sie stalo w Trinsic. Kiedy wszedlem do pewnej czesci tego miasta stracilem moja cielesna forme. I dzialo sie tak nietylko ze mna. Jedyne co mi pozostalo to zniszczenie tej czesci miasta..

*Usiadl obok Szerszenia i opuscil glowe, poczym zmeczonym wzrokiem zacza wpatrywac sie w ziemie*

Podchodząc do wszechobecnego na kazdej scianie okna ( ktore w zadziwiajacy sposob powstaje tam, gdzie aktulanie chcemy spojrzec ) zwrocil swoj wzrok na jedno z miast Sosarii.
Wiecie... tamtejsi ludzie coś za bardzo nic do roboty nie mają. Żadnych kataklizmów, epidemii, rzezi... - to powiedziawszy, popatrzyl na dziwna ksiazke, bedaca jednoczesnie lustrem wszsytkich zdarzen we wszsytkich rejonach swiata - Orki cos ostatnio zbiediały, moze juz czas dac im nowy powod do wyprawy?

- Tia... - Krzywo spojrzal na Thaxyllisa - wiesz ze nam sie juz mary koncza... trzeba bedzie wykonac nowy rytual przywolania.

- Co do trinsic to mamy wiekszy problem... nadal mimo zakazu ludzie sprowadzaja bestie do swoich miast... mysle ze trzeba bedzie zdjac straznikow... skoro chca aby ich miasta splynely krwia... to splyna.

&^%&^$%@)(()@*()*@)*#**&@^
wydarla sie zjawa wybuchajac w srodku komnaty.
wiec stalo sie.
swiat zaistnial.
&^%^@(*(@()#$^%$
zjawa bluznila dalej...
Powiem Wam. fajnie jest byc bogiem...
ale chyba czas na emeryture
znalazlem jedna mila wysepke w swoim nowym swiecie, zowie sie Occlo
ludzie tam nie maja wstepu... piekne miejsce.
Wiecie co? niewielki swiat jest piekny...
wszedzie jakies zablakane kreatury...
to jest piekne.
co prawda krzywia sie ze wraz ze smiercia traca czesc swych umiejetnosci, ale kto by sluchal smiertelnych?
dzis postanowilismy stworzyc im Gildie, niech sie ciesza..
ech dzialo sie oj dzialo...
a jak ladnie mklna... znow sie czegos nauczylem od nich...
oo znowu ktos bluz...
* blysk swiatla i grom zagluszyl slowa, gdy odzyskali wzrok, zjawy mrocznego plomienia juz nie bylo *

--
Smierc, ogien, woda, ziemia, czas
to ja...

Usmiechnal sie nieprzyjemnie - a nie sadzisz ze to troche jak wiezienie... no ale kazde wiezienie mozna poszerzac... moze to i dobry pomysl.

A co do wyspy... to mam jedno pytanie - sa na niej piekne kobiety? hihihihi

och Szerszeniu... gdy Ty tam zamieszkasz tobedzie jedna
* zasmial sie zlosliwie i zniknal *

W ostatniej chwili przed zniknięciem Gadgeta wszyscy zebrani usłyszeli:
-GAADGEECIEE!! GAADGEECIE!! OŻYW NAS NA NOWOOO! NAPRAW SWÓJ ŚWIAT...- było to wołanie setek istnień w których zgaszono płomyk życia wraz z agonią świata.

Gadget, Gadget.. on to by ludzi najchetniej w pudelku od zapalek trzymal.

Ja wyznaje teorie duzy swiat - duzo zabawy hehehehe

*usmiecha sie zlosliwie*

* pyk *
i stalo sie swiatlo - gadget wylonil sie z cienia

Thaxyllis ... slonko drogie... duzy swiat , duzo zabawy? masz jakis kompleks na punkcie wielkosci?

*ech ta dzisiejsza mlodziesh *
*pyk *
i nie ma swiatla

i rozległo się znowu dudniące dźwięki setek ludzi jęki układały się w słowa by po chwili przemówić językiem pełnym rozbawienia:
"oon maa małeegoo..."

ARGH! Cisza!!! Czasem pozwalacie sobie na zbyt wiele.

A ty Gadget uwazaj bo Cie odwiedze w tym twoim "mini-swiecie".

Thaxiku, juz to czyniles... za kazdym razem siejac ferment i zniszczenie... to chyba przez ten kompleks
* pyk *
zostal?
* pyk *
hmn...
* pyk *
eeee
* slini palce *
* pyk *
i znik
G.

Pfff Hahaha
Gadget, cos chyba jestes "zabugowany" ?!

Przemierzyl powoli komnate, po czym dwoma machnieciami dloni stworzyl zaciszna altanke z laweczka...

Kolejny gest spowodowal iz rozlegl sie swiergot ptakow, a nastepny wyczarowal stol i lawe....

Z czelusci swego plaszcza wydobyl runy i rzucajac je na stol rzekl....

-"Duchy swiatla i ciemnosci przemowcie przezemnie... abysmy poznali przyszlosc i zawilosci terazniejszosci"

Po chwili twarz jego pobladla, oczy zapadly sie a z posinialych warg wydostal sie szept:

- "Strzezcie sie bo nadchodzi zmierzch... zmierzch wszystkich swiatow..."

Bezsilnie opadl na lawe.

Po chwili wstal, zebral runy i ruszyl wkierunku swego fotela. Zamyslony nad czyms gleboko.
Fajka w jego ustach drzala lecz dym z niej sie nie ulatnial... gryzl ja tylko bezwiednie nad czyms dumajac a glowe jego zaprzataly niewesole mysli.

_________________
Ciemno, zimno i do domu daleko....
Tu mi dobrze tu sie rozmnoze

<font size=-1>[ Ta wiadomość została zmieniona przez: Szerszen dnia 2002-03-28 09:29 ]</font>

* pyk *
och Szerszen pesymisto, coz znowu zobaczyles ze wygladasz jak Thaxil?
stalo sie cos o czym nie wiem?
* pyk *
* pyk *
* pyk *
&^%*&%^

* pyk *

Szerszen nie martw sie. Pokaze Ci cos ciekawego...
*wskazujac na cos malego na polnocnej scianie*
Widzisz to pudelko? To moj maly wynalazek.. powoduje problemy w przemieszczaniu sie nizszych istot (czyt. Gadget).

Chodz, posmiejemy sie jak znowu tu przyjdzie
Hehehehe

I pomyslec ze keidys wystarczylo polamac nogi aby ktos mial problemy z przemieszczaniem sie... a teraz pudelka... ech ta technika...

*usmiechnal sie lobuzersko*