Niemożliwe! Przecież nawet naddźwiękowe Concorde latały tą trasą 3 godziny, a bilet kosztował 20 tysięcy dolarów. Ale już nie latają. Planowane promy kosmiczne też nie dałyby rady tak szybko wznieść się w przestrzeń kosmiczną i powrócić.
A jednak konstruktorzy już myślą o TRANS-ATLANTIC-RAPID, który to pojazd nie będzie jednak, jak można by się spodziewać, ani samolotem ani rakietą lecz... poczciwym pociągiem - pierwszym pojazdem o napędzie mechanicznym.
Pomysł jest tak fantastyczny i tak odległy w ekonomicznych możliwościach realizacji, że aż dech zapiera. Trzeba zacząć od tego, że ten pociąg nie będzie miał kół ani nawet silnika napędowego, a na dodatek poruszać się będzie w próżni. Czyż nie brzmi to jak fantastyka?
Zacznijmy od tego co już działa, chociaż na bardzo małą skalę. Jest to kolej na poduszce magnetycznej. Elektromagnesy w specjalnym torowisku i pojeździe odpychają się powodując nie tylko unoszenie nad torowiskiem umożliwiające ruch bez oporów tarcia, ale też zasilane w odpowiednim rytmie powodując ruch pojazdu w żądanym kierunku. Jest to tzw. elektryczny silnik liniowy, którego część nieruchoma została zwielokrotniona i rozwinięta wzdłuż drogi, a część ruchoma to dół wagonów.
O takim pojeździe marzył już w 1900 roku francuski wizjoner Emil Bachelet, a pierwsza i jedyna jak dotąd komercyjna linia ruszyła dopiero ponad sto lat później i to tylko na dystansie 31km w Szanghaju. Pociąg ten jedzie z prędkością ponad 400 km/h, ale nawet gdyby tor był dłuższy i prosty, dalsze przyspieszanie ograniczyłby wzrastający z 17 potęgą opór oraz świst powietrza trudny do wytrzymania już przy 600 km/h.
Kolejnym innowacyjnym pomysłem było więc zamknięcie toru w tunelu, w którym panowałaby próżnia. Ten pomysł powoduje, że granica dopuszczalnej prędkości przesuwa się aż do ograniczeń krzywizny toru. Krzywizna Ziemska powoduje istotne ograniczenia przy prędkości powyżej 8km/s(jest to jednocześnie pierwsza prędkość kosmiczna), a to jak nietrudno wyliczyć 28,8tys.km/h. Takie koleje już wcześniej planowali Szwajcarzy, ale raczej dlatego że brakuje im terenów do komunikacji naziemnej.
Jednak tunel podmorski o długości 5tys.km jest np. wobec trudności z kilkudziesięciokilomentrowym tunelem pod cieśniną La Manche praktycznie niemożliwy do realizacji. Dlatego autor tego śmiałego projektu, który ma umożliwić amerykanom popołudniowe zakupy w Londynie czy Paryżu - inżynier transportowiec Ernst G.Frankel z renomowanego Massachusetts Institute of Technology przewidział tunel o zupełnie nowej konstrukcji.
Flunnel, bo tak go proponuje nazwać pomysłodawca, miałby pływać utrzymywany na gigantycznych łańcuchach zakotwiczonych na dnie morskim. Byłby tańszy i to znacznie, niż dotychczasowe tunele drążone, które trzeba przewiercać przez skały. Mimo to byłby droższy niż tunel położony na ziemi i dlatego autor projektu proponuje skrócenie drogi podmorskiej o połowę przez poprowadzenie go trasą przez Islandię, Grenlandię i wreszcie przez kanadyjski Labrador.
Cały ten projekt miałby kosztować 100-200 mld dolarów, co chyba pozwala przypuszczać, że może doczekają go nasze wnuki. Chociaż dużo zależy też od tego czy uda się w najbliższym czasie rozpędzić popyt na koleje magnetyczne, chociażby otwarte i na relatywnie krótkich dystansach. Gdyby jednak się udało to nagrodą dla inwestorów byłyby niezwykle małe koszty eksploatacyjne, a zwłaszcza wydatek energii na jednego pasażera. Może bolesny dla nas wszystkich wzrost cen benzyny spowoduje, że ten kierunek rozwoju komunikacji znajdzie licznych naśladowców?
Źródło:
http://www.ithink.pl/
dla mnie bomba chociaż pewnie i tak nie będę miał okazji skorzystać z tej usługi