Khraan napisał(a):
Akurat przyklad programisty idealnie obrazuje zawod, w ktorym aby byc dobry (moc nazwac sie specjalista) powinienes miec szersza wiedze. Dostaniesz propozycje stworzenia, zaprojektowania i napisania aplikacji np. analizujacej dane firmy to wypadaloby posiadac chociaz czesc wiedzy o statystyce, czy jako programista np wspolczesnych gier powinienes miec wiedze o dzialaniu praw fizyki/mechaniki w swiecie. Klient nie poprowadzi za raczke podczas programowania, tylko bedzie chcial by np "trawa mu sie realistycznie zachowywala na wietrze".
Co mi z tego, że na postawie praw fizyki ze szczegółami wiem jak się zachowuje trawa na wietrze jeśli w związku ze zbytnim uogólnieniem nauczania nikt mnie nie nauczy jak tą trawę wogóle zrobić.
Niestety ucząc się zbyt wiele tych mniej potrzebnych szczegółów tracimy czas, w którym moglibyśmy opanować do perfekcji te rzeczy naprawdę ważne, a nie tylko tą otoczkę, która jest jedynie dodatkiem.
RufenN napisał(a):
ja staram sie kierowac swoimi zajeciami i zainteresowaniami tak, aby w przyszlosci jak najbradziej pasowac do "etosu inteligenta". bycie chocby nie wiem jakim specjalista w pewnej dziedzinie kosztem ignoracji w stosunku do reszty nauki jest (dla mnie osobiscie) oznaka bycia nikim innym jak "przyglupem".
Czy jest powiedziane, że specjalista ma być "inteligentem"? (oczywiście "inteligent", którego masz na myśli nie musi być wcale inteligentny, bo jego wyjątkowość polega jedynie na przebrnięciu ileś tam lat tego ogólnego nauczania i wykuciu co mu każą - więc byłby to raczej mędrzec a nie inteligent
).
Osobiście wolałbym mieć w firmie samych profesjonalnych informatyków, którzy nie znają historii czy geografii niż amatorów na wpół informatyków na wpół prawników.
Jeśli ktoś ma ambicje bycia wykształconym w każdym kierunku powinien mieć taką możliwość. Dlaczego jednak mają na tym cierpieć ukierunkowani przyszli profesjonaliści?