Jak juz sie na wspomnienia zebralo. To ja mialem kumpli (z dobrym laczem), co obrabiali ludziom chaty na cats.
Jeden chowal sie pod domkiem w sporej odleglosci i jak przyszedl wlasciciel i otworzyl drzwi, albo siedzial w srodku to atakowal go jakis spelem. Gostek w szale wybiegal i zaczynal walczyc. Wtedy ten dawal noge, a drugi ktory przez caly czas byl ukryty ladowal sie do domku i obrabial
.
To byly czasy...
Aczkolwiek ja nigdy swojej chaty nie zastalem pustej. Ale pamietam, ze ci lepsi looterzy domkow, to ksiazki (wizytowki) zostawiali. Hehe.