mrynar napisał(a):
Tak tylko, ze w tym "wlasciwym" waypoincie czasem nic nie bylo.
Zreszta to akurat mialo najmniejsze znaczenie, bo nikt przy zdrowych zmyslach na dluzsza mete nie uganial sie za kupkami smieci.
Kupka śmieci popowała w momencie dotarcia do pierwszego waypointa. Jeżeli inna drużyna zabiła "gniazdo" no to już go nie było. Chcę tylko zaznaczyć, iż to to akurat nie był bug.
Mimo wszystko SWG było dziurawe jak ser szwajcarski. Za to miażdżyło praktycznie pod każdym względem FFXI czy WoW. Niesamowicie rozbudowany crafting. Fajny świat (lubię SW). Niesamowity housing (MH w FFXI to parodia). Cudowny system jobów (można było mieszać wszystko na raz - kwestia tylko "punktów"). Decay - czyli psujące się przedmioty - miodzio. Problemem były tylko te wkurzające błędy.
Potem nastała era NGE (New Game Experience). Wykoszenie 60%-70% populacji serwerów. Nie było wtedy nic co by wychodziło dobrego do grania. SOE z LA zrobili z gry o ogromnym potencjale kastrata na miarę WoW.
SWG preNGE >>> FFXI >> SWG NGE
Przez NGE straciłem zaufanie do SOE. Szczególnie, że wypuścili ten szajs na miesiąc po premierze dodatku (który mnóstwo ludzi zakupiło, a po nge quitnęło). Przed NGE miasta były pełne ludzi. Ogólnie na planetach było dosyć ciasno. Po NGE trzeba się nabiegać żeby znaleźć żywą duszę.
Obawiam się, że z VG mogą zrobić to samo. Ogromny potencjał, sporo bugów - trzeba przyciągnąć 13latków z wowa - upodobnią to do eragona i uproszczą grę. Oby nie.
_________________
ciemny lud to kupi
Deshroom napisał(a):
jeszcze mnie lewy kciuk boli od biegania