Cytuj:
To w takim razie ktora twoim zdaniem jej dorownuje?
Ok to jedziemy.
Po pierwsze, jak uznać że jakaś armia jest lepsza ?
Użyję w tym celu wypadkowej "liczebność x wyszkolenie x uzbrojenie x doświadczenie".
Kandydat numer jeden. Chińska Republika Ludowa.
Najliczniejsza armia świata. Kiedyś było to poborowe mięso armatnie uzbrojone w pepesze i rzucane falami. Teraz liczebność wojsk jest stopniowo zmniejszana ale wzrosła za to jakość szkolenia. Budżet przeznaczany na armie jest bardzo wysoki (2 czy 3 na świecie) co owocuje to modernizacją sprzętu. Piechota jest świetnie wyposażona w broń ręczną (karabiny QBZ-95 czy pmy Type 05, wszystkie oparte na budowie bullpup), jednakże nadal w użyciu pozostaję poradzieckie modele Ak-47 czy PKM nieco tylko unowocześnione. Armia lądowa wyposażona jest też dużą liczbę zupgradeowanych t-80.
Lotnictwo też ma się nieźle. Posiada bogactwo sprzętu, od świetnych ruskich su-30 po własne J-10.
Marynarka przedstawia się trochę gorzej. Zero krążowników, lotniskowców. Trochę niszczycieli i fregat, łącznie mniej niż setka w miarę nowoczesnych okrętów. Paredziesiąt okrętów podwodnych (głównie ruskie Kilo) i parę sztuk atomowych.
Oczywiście Chiny posiadają broń nuklearną.
Doświadczenie bojowe ? Wprawdzie z histori jestem noga, ale od czasów mordów na cywilach w 1989 chyba ChAL nie brała udziału w więkzych akcjach.
Kandytat numer dwa. Stany Zjednoczone Ameryki Północnej.
Druga największa arma na świecie. Zatrważajacy budżet 500+ billionów dolarów (niepamiętam czy billion w stanach to tysiąc milionów czy milion milionów). Mimo że w Usa nie ma obowiązkowego poboru, chętnych ich nie brakuje. Jednak bądźmy szczerzy, standardowy marines ma trochę większe doświadczenie niż polski Zenon po zasadniczym.
Co do armi to nie zamierzam się rozpisywać, bo po co.
Największa liczba nowoczesnych czołgów i sprzętu bojowego. Największa marynarka wojenna i najliczniejsze lotnictwo i kupa atmówek. Wszystko prawie że top notch 21 wiek.
Doświadczenie bojowe ? Proszem bardzo. Grenada, Panama, pierwsza wojna w zatoce, Somalia, Jugosławia, Afganistan, druga wojna w zatoce - "okupacja" Iraku można wymieniać i wymieniać.
[Jako że robię się śpiący, nie będę się już zbytnio rozpisywał]
Kandydat numer trzy. Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej.
Mimo że nie posiada licznej armii, nadrabia to wyszkoleniem i sprzętem. Armia Uk posiada duże tradycje, więc mają tam wojskowe akademie, koledże i inne popierdółki ale nie chce mi się w to wgłębiać. Bądź co bądź jeden brytyjski żołdak jest wart tyle co 2 amerykańskich marines.
Sprzętam mają cacy, Czelendżery i Łorjory. Lotniskowce krążowniki uboty, Royal Navy pełną gębą.
RAF też cacy. Do tego atomówki.
Experience też jest. Falklandy, Bałkany, Zatoka Perska, Afganistan, Iraq plepleple...
Kandydat numer cztery. Państwo Izrael.
Pod względem liczebności i budżetu lądują trochę za UK. Wyszkolenie spoko, na trochę wyższym poziomie od Polskiego zawodowego szeregowego. Dodatkowym plusem jest łatwość zdobycia doświadczenia bojowego, jako że tam to od razu z baraku ląduje się na froncie (granica z Palestyną). Sprzęt głównie chamerykański, chociaż nie najnowocześniejszy. Tutaj pochwalę najlepszy na świecie (imho) czołg jakim jest Merkava. Pochwalę też wywiad i kontrwywiad (Mossad i Shin Bet) które żydki posiadają pierwsza klasa. Flota skromna (3 okręty nawodne i 6 podwodnych). Lotnictwo ok, jakieś tam f-piętnastki i apacze mają. Mają też kupę hi-tech sprzętu takiego jak tarcza antyrakietowa, satelity itp.
Potencjał nuklearny też jest, ale nie duży. Na oko dwa, trzy nuki. Chociaż nie chcą się żydki do tego przyznać.
Doświadczenie bojowe też mają. Chociaż jeżeliby liczyć po 1980, to zostaje tylko Liban i Palestyna.
Podsumowując.
Jako że mam poglądy pro-Amerykańskie rzekłbym że to USA posiada najlepszą armię na świecie. I tak też rzeknę. Ale jestem pewien że za 10 lat, to Chiny będą ją posiadać.
Izrael odpada mimo nowoczesnego sprzętu z 2 powodów.
Mała liczba żołnierzy, coś koło 180tyś. i słaba flota. Wszak mówimy o armii jako o całokształcie.
Napisałbym coś więcej ale spać mi się chce
No jeszcze.
Cytuj:
mialem gdzies takie filmy ale teraz nie moge tego znalesc, koles atakowal policjanta nozem do odleglosi 6m zabijal go za kazdym razem..
Nie mówię o policji, bo tam to co najwyżej nauczysz się jak komuś wykręcić rękę (!).
Ale o siłach specjalnych (i nie mam tu namyśli policyjnej "antyterki") gdzie podstawą w treningu walki wręcz jest obezwładnianie gołymi rękoma przeciwnika wyposażonego w nóż albo broń palną (wymieniany już gun przy skroni).