Tor-Bled-Nam napisał(a):
Mowimy caly czas o samoobronie, czyli jak zchowac sie w sytuacji na ulicy, broniec sie przed kilkoma napastnikami. Miala byc porada dla kogos kto sie chce tego nauczyc, a nie opinia jak zachowa sie parterowiec trenujacy kilka lat. Schodzisz do parteru i zalatwiasz jedego, a drugi czeka grzecznie az skonczysz? Sek w tym, zeby nie trafic do szpitala. Jesli potrafisz eliminujesz jednego i uciekasz. Jesli sa to normalni kolesie to garde utrzymasz. Wiekszosc ludzi nie wie jaka jest postawa bokserska, czy jak sie wyprowadza proste. Przy probie kopniecia pewnie straci rownowage, tu jest szansa podciac i uciec. Proba walki zwieksza tylko zlosc u agresorow i bedzie ci coraz trudniej. Sam napisales, ze zupelni frajerzy trafiaja sie tylko w filmach.
@ wiedzy ci nie brakuje - czyli schodzisz do parteru i bj?
Ja wychodze z zalozenia, ze jezeli ktos nie umie to powinien walki unikac, 2 na 1 nie jest honorowa sytuacja, wiec nie ma sie co unosic honorem i zostawac na polu walki tylko zwyczajnie szybki prosty najwiekszemu agresorowi i nogi za pas. Ale jezeli sytuacja jest taka, ze dwoch agresorow idzie na Ciebie i sa zdeterminowani zeby spuscic wpierdol to wystarczy sobie przypomniec slynne powiedzonko z herkulesem w roli glownej. Niestety na ulicy nie jest pieknie jak w filmach, ze kazdy podchodzi po kolei i od stivena sigula dostaje dzwignie na nadgarstek, dziesioniarze wiedza co robic i najpierw polamia lapy, potem okradna a moze na koncu zamienia jedne zdanie...
Ja mimo, ze potrafie sobie poradzic wole z sytuacji wyjsc normalna rozmowa, a paroma prostymi zabiegami mozna kazdego zniszczyc psychicznie.
Tomu - no to zalezy od tego kto po jakich dzielnicach sie porusza. Czasami sytuacja jest taka, ze zeby dojsc z przystanku do domu trzeba przejsc po takiej dzielnicy, ze jedna walka w tygodniu to i tak bardzo malo:).
Najlepiej po prostu unikac niebezpiecznych sytuacji i tyle, przemoc na ulicy jest bzdurna, prawdziwa walka jest tylko na macie.