21.X możemy urządzić najweselszy pogrzeb w Europie! Pogrzeb bolszewizmu PiS!
Na barykadach rewolucji moralnej zatknięto, brunatną nitką haftowane, narodowe sztandary i powierzono rycerzom rewolucji, którzy ustawiali je pod wiatr wywołując medialny łopot. Machano nam przed oczami chorągwiami rozmaitymi, nie sposób odczytać co tam stało napisane, bo machano tak, aby napisów nie było widać - liczył się efekt. Przezorny ubezpieczony, ja te hasła zapisałem, zanim zostały wyszyte, pamiętam te hasła jeszcze w postaci matrycy.
I. Solidarne państwo.
II. 3 miliony mieszkań
III. Tanie państwo
IV. Walka z korupcją i aferami
V. Odnowa moralna
VI. Lustracja i dekomunizacja
VII. Polityka dumy narodowej
Takie były ambicje PiS i takie były cele, szybo się okazało, że środki wiodące do celu przeistoczyły się w cel ogólny, zwany WŁADZA Z BOGIEM I CHOĆBY MIMO BOGA, którego już żaden `czynny szatan' nie zdoła uświęcić.
I. Solidarne państwo.
Hasło miało być antidotum dla liberalnego drapieżnego kapitalizmu, miało solidarne państwo zająć się tymi, co tam na dole ledwie widoczni z lotu władzy. Nowa ekonomia, nowy socjalizm z ludzką twarzą, połączony z antykomunizmem, zerwanie z wyzyskiem firmowanym przez Leszka Balcerowicza, UD, UW, KLD. taki były plany w obszarze teorii, ale jakoś trzeba było to zaakcentować empirycznie. Pierwszy silny akcent pojawił się w osobie minister finansów, pani Lubińskiej. W ramach zrywania z polityką UW, zatrudniono była działaczkę UD. Nie utrzymała się pani Lubińska dłużej niż machnięcie motylich skrzydeł, ponieważ znaleziono lepszą kandydatkę na socjalistyczną księgową. Na urzędzie posadzono Zytę wyrzuconą z PO za nepotyzm i wstawianie syna na listy wyborcze w Lublinie. Tę samą Zytę, która krzyczała do narodu: `tylko 3x15 narodzie, nie bądź głupi narodzie głosuj na skrajny liberalizm'.
Nie utrzymała się Zyta dłużej, niż dwa machnięcia skrzydeł motyla, okazało się, że ma wrodzone skłonności do asertywności i asymilacji we wszelkich środowiskach. Przeszła w ciągu kilku miesięcy od liberalizmu do socjalizmu, po drodze ktoś doniósł, że wcześniej przyjaźniła się z przyjaciółką i jej mężem, którzy tajnie promowali komunistyczną dystrybucję bazy i nadbudowy. Kiedy zdymisjonowana Zyta tłumaczyła się, że nie jest OZI, zmieniono na fotelu ministra finansów dwóch jegomości, których nazwisk nie pamiętają nawet specjaliści od kuchni politycznej. Wygrzebała się Zyta z archiwów IPN i wróciła na stołek. Okazało się, że jak tylko wyjdzie ustawa będzie Zyta OZI, to się jednak z ustawy wycięło i sprawę zamknięto. Ciężkie życie miała socjalistka Zyta, prosiła o cięcie wydatków jak każdy liberał, a liberalna PO uchwaliła becikowe, które solidarny prezydent wytykając liberałom solidaryzm, podpisał, bo nie miał wyjścia, jak twierdził.
Żyło się w solidarnym państwie, w którym kasę dzieliła skrajnie liberalna minister, uczennica Balcerowicza, jako tako, aż tu nagle ludziom zaczęło odbijać od tego dobrobytu. Jak powiedział Jacek Kurski: `ludzie strajkują wtedy, kiedy jest dobrze'. Jako pierwsi zastrajkowali lekarze i usłyszeli, że kwestię poborów solidarne państwo rozwiąże jednym poborem w kamasze. Dołączyli nauczyciele i usłyszeli, że z wykształciuchami nie będzie ustrój rozmawiał, a redaktor Rafał dodał i wytłumaczył im publicystycznie, że inteligencja umarła przed wojną, oni zaś są `inteligencją zastępczą'. Z inteligencją rząd się uporał błyskawicznie, gorzej poszło ze `zwykłymi Polakami', reprezentowanymi przez zdesperowane Polki, pielęgniarki. Usłyszały panie od premiera, że są przestępcami i brak kolacji dobrze im posłuży na biodra. Efekt państwowego solidaryzowania się z ludem znalazł kulminację w ewakuacjach szpitali, panowie `doktorzy' Adam i Michał zrobili spot, na którym straszą Polaków, że będą umierali jeśli zagłosują na Religę, gdyż ten chce wprowadzić prywatyzację i karty płatnicze w pogotowiu.
II. 3 miliony mieszkań
Z tym zagadnieniem borykało się trzech ministrów, niestety ludzie niedorośli do idei, co wytłumaczył nam twórca 3 milionów szklanych domów Jarosław. Ja uporam się z problemem w trzech zdaniach. Ów architekt wytłumaczył narodowi, że nie można niepokoić wielkich budowniczych planu ośmioletniego po dwóch latach budowy. Natomiast zapomniał Bob Jarosław wspomnieć, gdzie się podziało 750 000 mieszkań, które są wynikiem prostego rachunku 8/3 000 000 = 375 000, a 375 00 x 2 = 750000.
III. Tanie państwo
Projekt wydawałoby się najprostszy do zrealizowania pośród wszelkich projektów z niebieskiej książeczki absurdalnych skarg, życzeń i zażaleń, wystarczyło zrobić to co bliźniakom zawsze wychodziło najlepiej. Nie tworzyć, w tym wypadku nowych stołków i pensji, a niszczyć .Jednak stał się cud, zbudowano w ramach taniego państwa, wielkiego biurokratycznego kolasa na żelbetowych nogach. Polska nie widziała jeszcze 5 marszałków sejmu, 4 marszałków senatu, 4 wicepremierów i ministerstwa od morza i śledzi. Nie widziała Polska takich budżetów jak po 150 milionów dla każdego brata, nie widziała tylu limuzyn i ochroniarzy, nie widziała 49 tys. nowych urzędasów, którzy pochłonęli około miliarda złotych. Nie da się zliczyć sekretarzy i podsekretarzy, nikt nie da rady policzyć lotów z domu do gabinetu i na konwencje. Udało się natomiast zaoszczędzić na kilku pielęgniarkach okupujących gabinet premiera, które zamiast posiłków dostawały resztki z pańskiego stołu.
IV. Walka z korupcją i aferami
Temat wodospad, rwąca rzeka spektakularnych porażek kutych na medialne sukcesy. Nie da się w dwóch słowach opisać dorobku PiS na niwie walki z korupcją i aferami, dlatego wypunktuje PiS:
1) Złowienie lekarza Mirosława G., na którego wyrok wydano w czasie konferencji i uznano winnym morderstwa. Sąd wyrok odrzucił i został skazany na konferencji wyrokiem molarnym - KOMUCHY. Mirosław G. czeka i czeka na proces, tym razem w sprawie korupcji, molestowania, mobingu i na razie tyle, chyba że coś się jeszcze ministrowi Żebro przypomni. Na pewno wiadomo jaką karę ponieśli ciężko chorzy pacjenci, spadek przeszczepów o kilkadziesiąt procent, w szpitalu do dziś nie ma następcy Mirosława G.
2) Afera węglowa, niejaka Alexsis oskarża wielu o wiele, wśród nich Barbarę Blidę i Zbigniewa W. Żebro Blidę każe wywlec o 6.00 z łazienki, a drugiego oskarżonego, Zbigniewa W, informuje, żeby całą akcje koordynował w ramach swoich obowiązków. Finał tragiczny, powszechnie znany, Blida nie żyje, Zbigniew W. ma się doskonale.
3) Sprawa Leppera i odrolnienia gruntu. Nieudolnie podrobione dokumenty, seria żenujących wpadek. Wójt Mrągowa demaskujący akcję, jeden z łapówkarzy, to agent pracujący dla brata Lecha za czasów prezydentury Warszawy, w końcu przeciek. Do dziś nie ustalono źródła przecieku, okazało się, że dokumenty były podrobione w tak idiotyczny sposób, że nie miało to wpływu na decyzje ministerstwa rolnictwa, którą podpisał bez 3 milionów złotych wiceminister z ramienia PiS. Nie postawiono żadnych zarzutów Lepperowi, fruwa sobie na wolności i oskarża Kaczyńskich o defraudację mienia państwowego, w postaci nieruchomości.
4) Sprawa Mazura - kluczowe dla Żebro są zeznania jednego bandziora, który w celi zwierzył się innemu bandziorowi. Natomiast dowodem koronnym miało być wystąpienie Żebro w sejmie. Sad w USA, kazał się puknąć w głowę panu Żebro i skończyć aplikację chciał w Krakowie, nie gdzieś tam w Nowej rudzie. Prasa nie omieszkała zaznaczyć, że takich sporawa w USA praktycznie się nie przegrywa, pod warunkiem, że zatrudni się chociaż najbiedniejszego prawnika z murzyńskiej dzielnicy.
5) Sprawa Kaczmarka - błazenada multimedialna, show dla ubogich udowodniające, że niebieska kropka weszła spięta krawatem do czerwonej kropki i wyszła na luzie bez krawata. W wyniku akcji oskarżono najwyższych urzędników państwowych powołanych przez PiS: ministra MSWiA, szefa policji, szefa CBŚ, prezesa największej spółki w Polsce. Efekt - sąd uznaje zatrzymanie Kaczmarka za bezzasadne, w kolejnym wyroku zwalnia Kaczmarka z nałożonej kaucji. Jedyne co po tej aferze zostało to dwie zagadki, kim jest gość od śrubek i o czym rozmawiał Krauze z prezydentem
6) Konta członków SLD w Szwajcarii - kompletna kompromitacja Żebro, sprawa ucichła zmarła, świadkiem w sprawie był przetrzymywany w areszcie Marek Dochnal.
7) Sprawa Tymochowicza - typowa esbecka zagrywka, oskarżenie o pedofilię, kipisz w domu tłumaczony sygnałem z niemieckiego Interpolu. Tymochowicza wypuszcza się, po kilku godzinach bez postawienia zarzutów, dyski są czyste, ale lądują na stołach ekspertów, celem dokopania się do założeń kampanii Leppera, którą Tymochowicz prowadzi. Prasa niemiecka podała, że żadnych sygnałów z Interpolu nie było.
Sprawa Czażastego - jego i całą rodzinę rzucono na glebę, ponieważ mówiono na miesicie, że mógł kryć Gruchę. Kompletna wtop, zero reakcji, nawet konferencji nie było.
9) Sprawy `agenta KGB', o defraudację pieniędzy z cegiełek na rzecz stoczni gdańskiej i znieważenia głowy państwa. Umorzone w tempie błyskawicznym, na etapie śledztwa prokuratorskiego.
Żadna z tych spraw nie zakończyła się wyrokiem sądu lub sprawy umarzano. Są jednak i sukcesy IVRP, sprawy zakończone wyrokami:
1) Sprawa Wąsacza - poszła fama, że Wąsacz kupił walizkę i zamierza uciec do Tybetu, na drugi dzień 6.00 rano, gleba, podróż z Gdańska do Warszawy. Konferencja Żebro i Kaczmarka, porażający raport winy Wąsacza. Za parę dni po cichu Wąsacza się wypuszcza, przeprasza, oddaje paszport i w konsekwencji podatnicy wypłacają odszkodowanie.
2) Afera bilbordowa - główny oskarżyciel to Jacek Kurski, nałogowy łgarz, skazany prawomocnymi wyrokami sądu za pomawianie i oczernianie ludzi. Świadkiem koronnym jest Netzlem, oskarżycielem Żebro i jego słynna infantylna konferencja, `Tango z niszczarką w zębach'. Efekt sprawa umorzona, skazany Kurski i zmuszony do przeprosin wyrokiem sądu.
3) Sprawa Lesiaka - sąd uniewinnia pana kolekcjonera, w szafie nie znaleziono nic poza kilkoma wycinkami z prasy i jakimś świstakami, które nie zainteresowały, ani sądu, ani prasy, ani historyków.
4) Sprawa Ciekawostka - Żebro kontra jego koledzy z akademika. Sprawa prowadzona przez amatora Żebro jeszcze studenta prawa, który dostarczył prokuraturze dowody w postaci taśm magnetofonowych. Po 10 latach koledzy wybronili się z rzuconych oskarżeń Żebro sprawę przegrał.
V. Odnowa moralna
Pierwszy silny akcent odnowy odnotowano jeszcze przed wyborami, od `agenta KGB i SB' Andrzeja L. oraz od `agenta KGB' z Torunia Jarosław kupił głosy dla brata. Potem poszło już z górki, z sercem na talerzu poszedł PiS poszukiwać koalicjanta socjalizmu, żeby utopić Platformę i wybrał sobie PiS koalicjanta PO. Po co? Ano zapewne po to by maszerowała za PO CBA. Z niezwykłą mocą, z troską o dobro Polski i pokornie błagał PiS aby, to co trzeba było zatopić, zechciało budować socjalizm. Po wstępnej zgodzie, rozbiło się porozumienie o marszałka sejmu. Koalicjant surowych zasad, partia PiS, uznał, że Bronisław Komorowski nie ma mandatu moralnego, aby zostać marszałkiem i w związku z tym oddano laskę Andrzejowi Lepperowi, który miał wiele mandatów, a nawet wyroków, poza tym on za łaskę zapłacił, jeszcze przed wyborami 5% elektoratem.
Trochę zdenerwowało to podtapianą PO, stali się agresywni i sfrustrowani, radykalni, pluli jadem nienawiści, dlatego PiS postanowił zawiązać koalicje z ludźmi środka, spokojnymi i kulturalnymi. Tak powstała koalicja z chłopcami palącymi swastyki na działkach, podejrzanymi o pedofilie i gwałty, ogólnie rzecz ujmując z przestępcami i recydywistami, wielokrotnie oskarżonymi posłami formacji stworzonej na użytek SB i obuwia SLD. Umowę podpisano przed kamerami społecznego nadawcy `Trwam', medium słynącego z koncyliacyjnego i nowotestamentowego przekazu. `Trwam' dostał wyłączność na transmisje. Radości nie było końca, brat wyszedł przed kamery i radował się z narodem, bo `na tę koalicję czekała Polska'.
Wszystko szło pięknie w koalicji, stołki podzielone, premie wypłacone i znów wszystko popsuły media. Posłanka Beger postanowiła pokazać na taśmach komercyjnej TV, kuchnie rewolucji moralnej. W kuchni siekano pozycję na drobne kawałki i wrzucano do gara PiS, kupując ingrediencje za mandat szwagra, umorzenie spraw w sądzie i stanowiska ministerialne. Zerwano koalicję, chociaż taśmy w czasie orędzia Jarosława okazały się zwykłym standardowym sposobem prowadzenia negocjacji politycznych, jakie Jarosław prowadził od zawsze.
W kolejnym akcie melodramatu Jarosław wykrzyczał do narodu, że warchoł nie sprawdził się w roli premiera, a tenże zrewanżował się Jarosławowi trzykrotnym chamstwem. Nie byłby sobą Jarosław, gdyby odpuścił przyjacielowi. Pojechał Jarosław do stoczni w Gdańsku, zanim przyjechali stoczniowcy z Torunia i w tym świętym miejscu nastąpiły zaślubiny z narodem pisowskim postawionym tam gdzie trzeba i zerwanie więzów z narodem spoza PiS, stojącym po stronie ZOMO. Zaślubiny przytwierdzono przysięgą, że już nigdy więcej z warchołami marnej reputacji. I nie były sobą Jarosław gdyby słowa dotrzymał, stanął tam gdzie ZOMO i przywrócił warchoła na premiera, tylko po to by puścić za nim CBA i wielokrotnie skazanego, wyrzucić z rządu pod zarzutem korupcji, który nigdy nie znalazł potwierdzenia w sądzie. Rewolucja zakończyła się poddaniem armii komisarzy, Jarosław rozwiązał parlament i podał rząd do dymisji.
VI. Lustracja i dekomunizacja
Wydawało się, że na tym froncie nie można zdezerterować, bo wróg praktycznie nie istnieje, nawet agresywna i jadowita PO chciała od lustracji więcej niż PiS, jednak walki się załamały. Zaczęło się od tego, że generał Jarosław potrzebował chyba z 8 miesięcy na autolustrację, w końcu pokazał teczkę, w której nie było nic, prócz jakiś, pono sfałszowanych lojalek. Byłby może i w ogóle nie pokazał, bo i w zasadzie nie ma co, ale łże media nalegały nieustannie. Gdy już uporano się z tą faza lustracji, o froncie zapomniano na długie miesiące. Wtedy na czoło wyszedł kapelan Issakowicz i jął samotrzeć ruszać na bagnety przeciw swoim owieczkom. Zobaczył to brat generała Jarosława i zaprosił wojaka do pałacu. Rzekł brat do wojaka, masz tu dobrodzieju ciastko z kremem, popij kawą i nie tykaj się tych spraw. Taki rozkaz usłyszał bohater frontu lustracji, ale rozkazu nie wykonał, cudem z życiem uchodząc.
Za lustracje wziął się sam brat generała, podpisał ustawę prawą reką, a lewą zgłosił do nowelizacji. Wszyscy w koło krzyczeli, nie uchwalajcie tego gniota, TK gniota odrzuci i zablokujecie lustrację na wiele miesięcy, ale gdzie tam, grochem o ścianę. W odzewie było powiedziane, że kto nie przegłosuje gniota ten komuch i ze strachu nawet wycieraczka SLD przegłosowała. Jakież było zdziwienie, tylko w PiS, kiedy TK z przewodniczącym powołanym przez brata wydał wyrok - GNIOT. Było lamentu co niemiara, wtedy Adam redaktor mówi do blixniaków, zróbcie lustracje totalną i SLD podchwyciło pomysł, ale PiS uznał, że lustrację totalną popierają komuniści, oni bliźniacy, musza mieć narzędzia sprawowania władzy.
I tak lustracja zdechła. Udało się natomiast bratu Jarosława umieścić na stronach WWW, czynnych agentów Rzeczypospolitej, w ramach likwidacji WSI, zawartej w raporcie Macierewicza. Raport z uśmiechem na ustach poprawiło kilku rosyjskich dziennikarzy, za listę agentów podziękowało GRU, Łukaszenka, oraz parę arabskich organizacji militarnych dowiedziało się gdzie szukać fachowców. Procesy o zniesławienie ruszyły lawinowo, a oskarżony Macierewicz został kandydatem na posła z dostępem do tajnych akt, których nie pilnuje zbyt pieczołowicie, bo Wassermann część znalazł pod wycieraczką.
Znacznie lepiej niż z lustracją poszło PiS z dekomunizację. Towarzysz Jarosław beatyfikował na prawdziwych Polaków: towarzysza Jasińskiego, towarzysza Łopińskiego, pronowca Karskiego, towarzysza TW Maksymiuka, Leppera, towarzyszkę Kalatę, towarzysza Aumillera, towarzysza Czabańskiego, prokuratora PRL Wassermanna, sędziego stanu wojennego Kryże i mieliśmy spokój z komunizmem. Wszyscy zdekomunizowani spisali się na medal i każdy dostał po ministerialnym, albo prezesowskim stołku.
VII. Polityka dumy narodowej.
Ciężka sprawa z tą polityka, gdyż nikt jej nie widział. ktoś tam ponoć gdzieś tam, kiedyś od kogoś, w rozmowie z kimś, przy okazji jakiejś słyszał, ale wiele się nie dowiedział. Jest natomiast parę symptomów i objawów ubocznych dumy narodowej. Pierwszy objaw nastąpił po artykule o dwóch kartoflach w jednym z niemieckich brukowców. Zawirowania w jelitach, zachwiana gospodarka gazami, burczenie i skurcze żołądka, w efekcie laksacja permanentna. Choroba spowodowała odwołanie wielkiego międzynarodowego szczytu dyplomatycznego, w nocie zamieszono informację, że z powodu luźnej smółki rozmowy przekłada się na czas kuracji ego.
Po kuracji węglowej nastąpiła seria dyplomatycznych sukcesów Polacy `dumnieli' w oczach widząc pierwsza damę z reklamówką, kwiatki wręczane Niemce korzonkami w górę, niestety nie zobaczyli jak trzeźwy prezydent składa kwiaty na grobach polskich żołnierzy, deszcz padał, samolot bał się latać, a w limuzynie ciężko znosiła trudy podróży nasza duma narodowa brat brata z brodawką. Przyszedł czas na zmianę, zaczął po świcie jeździć drugi. Nie bardzo miał dokąd i nie bardzo z kim było rozmawiać, ale wysiłki dyplomatyczne doprowadziły do historycznego dwuminutowego mitingu z szeryfem USA. W ciągu dwóch minut wyszła oczywista oczywistość, 1000 żołnierzy pomachało i wio na misje wojenne, z których mieliśmy wyjechać rok temu.
Sukcesów ciąg dalszy kumulował się wokół kopania Niemców po kosatkach i krzyczenia, żeby przerwali okupację, ponieważ Polacy nie mogą się skupić na prokreacji, a cele są ambitne 60 milionów Polaków, czyli jakieś 25 milionów bezrobotnych lub irlandzkich kelnerów. Nie podobało się to Niemcom, nikt nie wie dlaczego, może zazdrościli jurności staremu kawalerowi stanu, może wydawało im śmieszne, takie austriackie gadanie. W każdym razie po tych sukcesach nie było chętnego aby umierać za pierwiastek, wiadomo, że ma jechać ona, czyli pani kierowniczka magla, ale z którym? Padło na polską dumę z brodawką i pojechali z panią kierowniczką.
Już po pierwszym kęsie obiadu, duma narodowa z brodawką poczuła wiercenie w jelitach i zakomunikowała, że on z bratem i tym pierwiastkiem to tak trochę żartowali, ludzie dajcie spokój ja chce żyć, jam ma żonę, dziecko mi wychodzi za mąż za SLD, dajcie spokój może być Nicea. Wtedy oni może być Nicea na parę lat i możemy dać Joaninę na gębę. Wtedy on, przepraszam ja muszę wysłać SMS do brata, nie chciałbym sobie narobić jakiś kłopotów Z CBA. I wysłał SMS i dostał odpowiedź: `cieszę się, że żyjesz brachu, bierz co dają i wracaj do kraju, Adam i Michał już kują sukces'. Tak odnieśliśmy największy dyplomatyczny sukces jadać z żądaniami, przywieźliśmy co nam dano, a właściwie to co Buzek i Miller wywalczył onegdaj. Pytał o szczegóły tego sukcesu jeden z PiS, ale zerwano z nim znajomości, za samo pytanie. Od tego czasu cała Polska żyła długo, dumnie i szczęśliwie.
Przypomniałem sobie dziś co działo się przez dwa lata rządów PiS i zachodzę głowę jak ja to przeżyłem? Nie znajduję odpowiedzi, wiem jednak jedno, drugi raz tego nie przeżyję. 21X mam chytry plan. Wstaje rano i jak gdyby nigdy nic, jem sobie śniadanko, pije kawę, myję zęby i czekam na właściwy moment. Nagle, niespodziewanie, ni stąd ni zowąd dostaję impuls i lecę przed siebie. Mijam las, domy sąsiadów, przystanek, sklep, wchodzę w ostry zakręt, przebiegam torowisko i już za starą lipą pokazuje się cel podróży - SZKOŁA. W tej szkole odbywa się dziś wielka lekcja demokracji, biorę kartkówkę i skreślam prawidłową odpowiedź. Pytanie jest tylko jedno: `Wybierasz PiS, czy Polskę zdrowych na ciele i umyśle Polaków' i nie mam wątpliwości. Głosuję na Polskę zdrową na ciele i umyśle, eliminuje wirusa PiS - zabijam śmiechem.
Matka_Kurka
------------------------------------------------------------------
Jarosław Kaczyński powiedział!
Chcemy doprowadzić do tego, żeby Polska się dobrze rozwijała i konsolidowała jako naród - oświadczył Jarosław Kaczyński. Chcę daleko idącego wyrównywania szans. Wiem dobrze, że takiej pełnej równości nie będzie, bo jeśli ktoś urodzi się w bogatej rodzinie, to zawsze będzie miał większe szanse niż biedny. Ale w Polsce te podziały stały się ogromne. To zmienia się dopiero od dwóch, trzech lat.
Ciekawe skąd on to wie??? Przenikliwość na miare Gomułki!
Bo chcę zmiany konstytucji albo wręcz uchwalenia nowej. Na pewno chcę zakończenia kwestii lustracyjnej, po prostu trzeba ujawnić agenturę.
Przytoczymy teraz projekt konstytucji PiS to znaczy ważne z niej zapisy:
Konstytucja PiS jest chowana przed wyborcami, bo kończy z "Polską solidarną"
Żarty się skończyły. Ostatnie dwa lata to okres "odzyskiwania" struktur państwa przez zwycięską prawicę.
Jeśli jednak PiS po raz drugi zwycięży w wyborach, bracia Kaczyńscy rozpoczną proces budowy nowego państwa. Owej wyśnionej IV Rzeczypospolitej, która do tej pory istniała głównie w artykułach prawicowych publicystów. Jakie państwo chcą zbudować politycy PiS?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, wystarczy sięgnąć do trochę zapomnianego już PiS-owskiego projektu konstytucji z roku 2005. Przed poprzednimi wyborami Kaczyńscy uczynili z niego główny oręż propagandowy. Wówczas wprowadzenie go w życie nie wydawało się jeszcze realne. Paradoksalnie dzisiaj, gdy ta perspektywa jest znacznie bliższa, projekt został schowany do szuflady. Dlaczego? Chociażby dlatego, że jego pogłębiona lektura demaskuje wszystkie kłamstwa polskiej prawicy spod znaku Prawa i Sprawiedliwości. Przede wszystkim demaskuje kłamstwo idei "Polski solidarnej". Główny element tożsamości PiS i projektu IV RP okazuje się zwykłym oszustwem. Konstytucja III RP, choć niedoskonała, jest dużo bardziej socjalna od konstytucji IV RP. Ciekawe? Zobaczmy więc, co ukrywają bracia Kaczyńscy.
Koniec bezpłatnej służby zdrowia
Jednym z fundamentów powojennego modelu europejskiego państwa dobrobytu jest powszechny, bezpłatny i gwarantowany przez państwo dostęp do edukacji i opieki zdrowotnej. Obecnie państwo polskie zapewnia wszystkim obywatelom bezpłatne świadczenia zdrowotne i edukacyjne. Prawo do bezpłatnego leczenia wynika z art. 68 konstytucji RP, który jasno deklaruje, że "Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa". Jak sprawa opieki zdrowotnej ma być uregulowana w "Polsce solidarnej"? Oddajmy głos konstytucji IV RP.
W art. 4 PiS-owskiego projektu konstytucji czytamy, że "kształtowanie warunków należytej ochrony zdrowia wszystkich
obywateli oraz ich zabezpieczenie na starość lub na wypadek niezdolności do samodzielnej egzystencji" należy do obowiązków
państwa. Co z tego wynika? Dosłownie nic. Wiemy tylko, że IV RP dbać będzie o zdrowie swych obywateli.
W jaki sposób? Być może wystarczy szklanka mleka od państwa o poranku.
O bezpłatnej służbie zdrowia finansowanej ze środków publicznych nie ma bowiem ani słowa.
W praktyce likwidacja systemu opieki zdrowotnej i wprowadzenie modelu, w którym każdy obywatel dostawałby rachunek
na 100 tys. zł za swój pobyt w szpitalu, byłaby zgodna z konstytucją IV RP.
Polska solidarna? A może Chile generała Pinocheta? Warto zwrócić uwagę, że artykuł dotyczący zdrowia obywateli nie
znalazł się w rozdziale dotyczącym praw obywatelskich. To, że IV RP raczej oszczędnie będzie przydzielać swoim
obywatelom prawa polityczne, nie jest wielkim zaskoczeniem. Atak na prawa socjalne może jednak spowodować pewne
zaskoczenie u wyborców uwiedzionych hasłem "Polski socjalnej".
Koniec bezpłatnych studiów
Trochę lepiej będzie wyglądać sytuacja obywateli IV RP w kwestii dostępu do edukacji. Zdziwiłby się jednak ten, kto uważa, że PiS-owska konstytucja stanowiłaby na tym polu milowy krok w stronę "Polski solidarnej". Ale oddajmy głos projektowi konstytucji. Art. 31 ustęp 4 mówi wprost: "Szkolnictwo publiczne podstawowe i średnie jest powszechnie dostępne i bezpłatne". Niby wszystko zostaje po staremu. Czy aby na pewno? Czy potencjalny ustrojodawca o czymś nie zapomniał? A gdzie podziało się szkolnictwo wyższe?! Konstytucja IV RP nie gwarantuje swoim obywatelom prawa do bezpłatnych studiów. Konstytucja PiS otwiera więc drogę do realizacji wyśnionego celu zwolenników "Polski liberalnej", czyli wprowadzenia płatnych studiów. Konstytucja III RP jest w tej kwestii dużo bardziej przyjazna studentom. Art. 70 ustęp 2 mówi bowiem jasno: "Nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna. Ustawa może dopuścić świadczenie niektórych usług edukacyjnych przez publiczne szkoły wyższe za odpłatnością". Nie jest to może zapis gwarantujący powszechnie bezpłatne studia, z drugiej jednak strony uniemożliwia on przejście na model amerykański, w którym wszystkie studia byłyby płatne. Takiej tamy nie stawia konstytucja IV RP. Zgodnie z jej przepisami wprowadzenie w pełni płatnych studiów byłoby zupełnie realne. PiS chętnie deklaruje, że jest partią zwykłych ludzi. Zapomina tylko dodać, że wprowadzenie PiS-owskiego projektu konstytucji mogłoby spowodować zamknięcie drzwi publicznych uczelni przed dziećmi tychże zwykłych ludzi. W gruncie rzeczy takie postępowanie nie powinno dziwić. PiS jest bowiem przede wszystkim partią konserwatywną. Zgodnie z konserwatywnym kredo przywiązuje więc szczególną wagę do hierarchiczności społeczeństwa. A nie ma prostszej drogi do hierarchizacji społeczeństwa niż stawianie kolejnych progów ekonomicznych na ścieżce społecznego awansu. Progi te zostały zniesione przez Polskę Ludową, która wprowadziła bezpłatne studia. Kaczyńscy już dawno jednak powiedzieli, że "PRL był ustrojem hołoty i dla hołoty". Likwidacja bezpłatnych studiów naprawi tę historyczną anomalię i cofnie nas do czasów II RP. Już żadnej hołoty na uniwersytetach nie będzie. Stara dobra hierarchia zostanie restytuowana. Czy o tym marzą wyborcy uwiedzeni hasłem "Polski solidarnej"? Niestety, nie dostrzegają, że według PiS ma to być solidarność panów z plebsem.
Koniec Rzecznika Praw Obywatelskich
Znaczne ograniczenie praw socjalnych może dziwić przygodnego obserwatora polskiego życia politycznego. W przypadku ograniczenia praw i wolności politycznych możemy mówić nie tyle o zaskoczeniu, ile o zaniepokojeniu. W PiS-owskim projekcie konstytucji próżno szukać przepisu, który jak art. 32 ustęp 2 obowiązującej konstytucji mówi: "Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny". Słowo dyskryminacja, czy raczej jej zakaz, nie pojawia się ani razu w tekście konstytucji IV RP. Zaniepokojenie może budzić również chęć likwidacji instytucji Rzecznika Praw Obywatelskich. Zastąpić miałby go Prezes Urzędu Pomocy Ofiarom Bezprawia. Nie chodzi w tym miejscu nawet o operetkową nazwę nowej instytucji, ale o zniknięcie konstytucyjnych gwarancji niezależności ombudsmana. Art. 210 i 211 mówią jasno, że "Rzecznik Praw Obywatelskich jest w swojej działalności niezawisły, niezależny od innych organów państwowych i odpowiada jedynie przed Sejmem na zasadach określonych w ustawie" i że "Rzecznik Praw Obywatelskich nie może być bez uprzedniej zgody Sejmu pociągnięty do odpowiedzialności karnej ani pozbawiony wolności. Rzecznik Praw Obywatelskich nie może być zatrzymany lub aresztowany, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa i jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania. O zatrzymaniu niezwłocznie powiadamia się Marszałka Sejmu, który może nakazać natychmiastowe zwolnienie zatrzymanego". PiS-owski Prezes Urzędu Pomocy Ofiarom Bezprawia takimi konstytucyjnymi gwarancjami ochrony niezależności nie będzie mógł się cieszyć.
Tyle w konstytucji PiS spraw wstydliwych, skutecznie – na razie – chowanych przed opinią publiczną. Dalej mamy to, czego PiS nigdy się nie wstydziło. Bogoojczyźnianą sieczkę w preambule, konstytucyjne "prawo" do lustracji czy wzmocnienie pozycji prezydenta RP. To wszystko blednie jednak przy dokładniejszej lekturze konstytucji. Okazuje się bowiem, że PiS samo stworzyło igłę, którą można przekłuć bańkę mydlaną "Polski solidarnej". Pytanie, czy ktoś odważy się po tę igłę sięgnąć.
Układ lokalny
Na kłopotliwym projekcie konstytucji nie kończą się bynajmniej PiS-owskie tematy tabu. Również codzienna praktyka polityczna przynosi tematy dla PiS wstydliwe. W całym kraju funkcjonują struktury władzy, które Jarosław Kaczyński nazwałby układami. Tyle że centrami tych układów są politycy PiS. Dobrym przykładem obrazującym to zjawisko jest sprawa wicemarszałka Senatu, Krzysztofa Putry. Swego czasu prominentny dziś polityk PiS pełnił funkcję prezesa miejskiej spółki Lech z Białegostoku. We wrześniu 2001 r. Putra jako prezes podpisał protokół odbioru i przekazania do użytku Zakładu Utylizacji Odpadów Komunalnych w Hryniewiczach. Sprawa została zbadana przez Komisję Rewizyjną Rady Miejskiej Białegostoku. Jak wynika z raportu komisji, Putra mógł się dopuścić poświadczenia nieprawdy, gdyż – jak stwierdza raport – "podpisujący mieli pełną świadomość, że oczyszczalnia posiada wady trwałe niedające się usunąć". Pomimo tego Putra złożył swój podpis pod protokołem odbioru. Obecny prezes spółki Lech, Janusz Szymczukiewicz, złożył doniesienie do prokuratury na swoich poprzedników. Podejrzewa, że mogli oni działać na szkodę spółki. Również białostoccy radni mają swoje podejrzenia wobec Putry. Oskarżają go, że jako prezes przywłaszczył sobie służbowy laptop i aparat fotograficzny. Złożyli zawiadomienie do prokuratury. Ta zaś wszczęła postępowanie wyjaśniające. Sprawę chcieli przedstawić telewidzom dziennikarze białostockiego ośrodka TVP. Emisję gotowego już niemal materiału wstrzymał dyrektor oddziału telewizji publicznej w Białymstoku, Wojciech Straszyński. Wśród dziennikarzy doszło do buntu. W efekcie stanowisko stracił przywódca zbuntowanych dziennikarzy. Sprawa pokazuje, jak wygląda Polska gminna i powiatowa pod rządami PiS. Podejrzane interesy lokalnych działaczy tuszowane są przez zastraszone bądź lojalne media. Zresztą w skali całego kraju to lojalne media zapewniają PiS stały poziom poparcia. Ręczne sterowanie mediami publicznymi i kupowanie dziennikarzy mediów komercyjnych poprzez dawanie im sowicie wynagradzanych programów w TVP i Polskim Radiu zapewnia PiS poparcie usłużnych dziennikarzy. Tacy żurnaliści tylko czekają na SMS bądź telefon od ministra Ziobry. Efekty możemy podziwiać na ekranach telewizorów.
Wybiórcze CBA
Kolejnym kłopotliwym tematem dla Jarosława Kaczyńskiego jest z pewnością Radio Maryja. Powtarzające się co rusz antysemickie wyskoki są jednak pomijane milczeniem. Trudno się temu dziwić, skoro braci Kaczyńskich nie poruszył nawet atak o. Rydzyka na żonę prezydenta RP. PiS, zajmując się badaniem przeszłości Kościoła i kapłanów, dziwnym trafem zapomina o podejrzanej przeszłości o. Rydzyka. Kaczyńskim nie przeszkadza także zagadkowe pochodzenie majątku toruńskiego imperium medialnego. Jeśli w państwie PiS istnieje oligarcha cieszący się szczególnymi względami władzy, to jest nim z pewnością Tadeusz Rydzyk.
Parasol ochronny roztacza się nie tylko nad samym wielkim redemptorystą, ale również nad jego dworem. Najlepszym przykładem jest opisana przez "Gazetę Wyborczą" sprawa Pawła Brzezickiego, którego podejrzaną działalnością nie chciały się zainteresować organy państwa. Brzezicki to prezes państwowej Agencji Rozwoju Przemysłu. Podejrzane interesy opisał Wiesław Wodyk, były szef należącej do ARP spółki Pol-Euro, wcześniej działacz PC. Brzezicki miał namawiać Wodyka, aby ten zainwestował 6 mln państwowych euro w budowę luksusowego żaglowca. Według Wodyka plan był taki: Pol-Euro wykłada pieniądze, Stocznia Gdańsk buduje żaglowiec, użytkuje go spółka Sail Corporation, a po latach Pol-Euro przejmuje jednostkę. Sail Corporation to zagadkowa spółka zarejestrowana na Antylach. Dla Wodyka był to partner niewiarygodny, biznes zaś mógł zagrozić interesom państwowej spółki. O całej sprawie Wodyk opowiedział marszałkowi Senatu, Bogdanowi Borusewiczowi. Ten zgodził się, że sytuacja jest podejrzana i spotkał się z ministrem skarbu, Wojciechem Jasińskim. Zapytał, czy powinien powiadomić CBA. Jasiński odparł, że "sam zajmie się tą sprawą". Jedynym skutkiem było wyrzucenie Wodyka ze spółki. Borusewicz postanowił pójść do szefa CBA, Mariusza Kamińskiego. Marszałek zrelacjonował sprawę, Kamiński był zainteresowany. Jednak niedługo. "Wspomniałem, że w sprawie występują ludzie związani z Radiem Maryja. To go speszyło", konkluduje Borusewicz. Człowiekiem Rydzyka jest wspomniany już szef ARP, Paweł Brzezicki. Gdy w 2004 r. SLD doprowadził do usunięcia Brzezickiego z Polskiej Żeglugi Morskiej, w jego obronie demonstrowali słuchacze Radia Maryja. Były szef PŻM stał się częstym bywalcem toruńskiej rozgłośni. Rydzyk forsował go nawet na stanowiska ministerialne. Ostatecznie trafił do ARP. Zdaniem Wodyka działania Brzezickiego to "klasyczny przykład korupcji". Centralne Biuro Antykorupcyjne tym przykładem się jednak nie zainteresowało. Podejrzanie wyglądają również działania CBA w sprawie byłego ministra sportu, Tomasza Lipca. Prowokacja planowana w Ministerstwie Sportu nigdy nie doszła do skutku. Dwaj mężczyźni idący do gmachu ministerstwa z walizkami pełnymi pieniędzy do adresata nie dotarli, bo... zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy. Ktoś kazał przerwać akcję, gdyż groziła skandalem. Mieliśmy więc do czynienia z nie mniejszą aferą niż ta w Ministerstwie Rolnictwa, która doprowadziła do przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Czekają nas najważniejsze wybory po 1989 r. Jeśli zakończą się zwycięstwem PiS, z pewnością nie będziemy świadkami kontynuacji ostatnich dwóch lat. Czeka nas – ukochane przez Kaczyńskich – przyspieszenie. Jego projekt został zapisany na kartach konstytucji IV RP. Paradoksalnie tym, co może zapobiec jego realizacji, jest on sam. A raczej wewnętrzne sprzeczności, które są jego esencjonalną cechą. Projekt IV RP jest zbudowany na sprzecznościach i jako taki prędzej czy później zawali się pod ich ciężarem. Wielkie oszustwo nigdy nie trwa wiecznie. Jednak odpowiedź na pytanie, czy będzie to prędzej, czy później, ma dla wszystkich obywateli fundamentalne znaczenie. O tym zdecydujemy już 21 października.
Kolejny cytacik:
Doszedłem do wniosku, że polska klasa polityczna jest po prostu niemożliwa do wyedukowania. I trzecia sprawa - eliminacja z Sejmu skazanych za przestępstwa kryminalne.
Nie do wyedukowania! Jak Josf Wisarionowicz wyśle wszystkich do łagrów!
I na koniec rodzynek:
Jarosław Kaczyński chciałby "żeby Polska w 2010 r. była państwem oczyszczonym z pozostałości systemu komunistycznego, z uchwalonymi ustawami, które uporządkują kraj i usuną z niego patologię".
"politycy" zwiazani z PISem :
1. Andrzej Kryze - Wiceminister Sprawiedliwosci
IVRP- czlonek PZPR do jej konca. Skazywal w
stanie
wojennym. Skazal miedzy innymi Bronislawa
Komorowskiego z PO za udzial w manifestacji na
warszawskim Placu Zwyciestwa w rocznice
odzyskania
niepodleglosci. W uzasadnieniu wyroku pan Kryze
napisal m.in., ze `demonstracyjnie okazywali
lekcewazenie dla narodu polskiego, twierdzac
m.in., ze nie jest on narodem wolnym i
niepodleglym'. Kryze jako przewodniczacy Wydzialu
IV Sadu Okregowego w Warszawie organizowal tez
usuwanie sedziów wydajacych lagodne wyroki wobec
dzialaczy podziemnej opozycji.
2. Andrzej Lepper- Wicepremier Rzadu IV RP -
wieloletni czlonek i dzialacz PZPR. Skazany
prawomocnymi wyrokami za przestepstwa pospolite.
3. Zbigniew Wasserman - Minister koordynator ds.
sluzb specjalnych IV RP. PRL-owski prokurator od
lat 70-tych.W krakowskiej prokuraturze prowadzil
kilka sledztw przeciwko dzialaczom Niezaleznego
Zrzeszenia Studentów.
4. Wojciech Jasinski- Minister Skarbu IV RP-
czlonek PZPR w latach 1976 - 1981, szef Wydzialu
Spraw Wewnetrznych w Plockim Urzedzie Miasta,
przybudówki SB. w czasie debaty sejmowej,
indagowany na okolicznosc przynaleznosci do PZPR
Jasinski nie przyznal sie do tego, a w jego
zyciorysie zaprezentowanym poslom nie bylo na ten
temat ani slowa.
5. Andrzej Aumiller- Minister Budownictwa IV RP-
zasluzony komunista, wieloletni czlonek PZPR, a
nastepnie i Unii Pracy.
6. Anna Kalata - Minister Pracy i Polityki
Spolecznej IV RP. Czlonek PZPR jak i SLD.
7. Zbigniew Graczyk- Wiceminister Gospodarki
Morskiej IV RP - przez 20 lat nalezal do PZPR,
bedac miedzy innymi czlonkiem jej Komitetu
Wojewódzkiego w Szczecinie. Byl równiez w
kierownictwie nomenklaturowej spólki Interster,
która byla folwarkiem partyjnych dygnitarzy, m.
in. Sekuly i Rakowskiego.
8. Marek Grabowski - Wiceminister Zdrowia IV
RP(czlonek PZPR i SLD) dzieki rekomendacji SLD
byl
zastepca glównego inspektora sanitarnego w
rzadach
Leszka Millera i Marka Belki.
9. Ewa Sowinska- Rzecznik Praw Dziecka IV RP. W
latach 1977-1980 nalezala do PZPR.
10. Krzysztof Zareba - Wiceminister Srodowiska IV
RP, byly czlonek PZPR, a w rzadzie Leszka Millera
glówny inspektor ochrony danych osobowych.
11. Boguslaw Kowalski Wiceminister Transportu IV
RP. W latach 80 czlonek PRON. Figuruje w
materialach sluzb specjalnych PRL jako tajny
wspólpracownik o kryptonimach `Mieczyslaw' i
`Przemek'. Z dokumentów SB znajdujacych sie w IPN
wynika, ze w styczniu 1988 roku Kowalski zostal
zarejestrowany w dzienniku rejestracyjnym jako TW
`Mieczyslaw' pod numerem 54803.
12. Bogdan Socha -Wiceminister Pracy i Polityki
Spolecznej IV RP - byl do samego konca czlonkiem
PZPR. Pracowal w Komitecie ds. Mlodziezy i
Kultury
Fizycznej, kierowanym przez Aleksandra
Kwasniewskiego. Byl organizatorem kampanii
prezydenckiej Kwasniewskiego - zostal wtedy
szefem
slynnego autobusu `Kwach'. Po udanej kampanii
Socha przez dwa lata pracowal w palacu
prezydenckim.
13. Romuald Polinski- kolejny Wiceminister Pracy
i
Polityki Spolecznej IV RP. Przez wiele lat
czlonek
PZPR, a w rzadach SLD doradca ministrów Kolodki i
Belki.
14. Maciej Lopinski - Rzecznik Prezydenta IV RP -
w okresie 1975 - grudzien 1981 nalezal do PZPR i
pracowal na nomenklaturowym stanowisku sekretarza
redakcji gdanskiego tygodnika `Czas', klasycznego
pisma partyjnego `po linii i na bazie' (szefostwo
z PZPR-owskiej nomenklatury, cenzura, wytyczne z
KW itd.).
15. Krzysztof Sniegocki, Sedzia Trybunalu Stanu
IV
RP wybrany jako kandydat PiS i LPR. W latach 80.
jako radca ministerstwa rolnictwa aktywnie
wystepowal w sadzie pracy przeciwko wyrzuconemu z
pracy za dzialalnosc zwiazkowa dzialaczowi
`Solidarnosci'.
16. Ryszard Siewierski- Zastepca Komendanta
Glównego Policji IV RP- czlonek PZPR do konca
(1990). W latach 1987-1990 byl zastepca szefa
Rejonowego Urzedu Spraw Wewnetrznych w Jeleniej
Górze ds. polityczno-wychowawczych, byl
klasycznym
oficerem politycznym, krzewiacym socjalizm wsród
milicjantów i sprawdzajacym czy nie chodza do
kosciola lub nie maja kumpli w opozycji.
17. Karol Karski (PiS) obecnie radykalny
przewodniczacy komisji IV RP ds. zmian w ustawie
lustracyjnej. Aparatczyk wladz centralnych
socjalistycznego ZSP na Wydziale Prawa i
Administracji UW. Pod koniec lat 80 startowal z
poparcia PRON (organizacji utworzonej przez PZPR
w
stanie wojennym) w wyrezyserowanych i
sfalszowanych przez komunistów wyborach do rad
narodowych. Wtedy kiedy wszyscy przyzwoici ludzie
wybory bojkotowali. Byl jednym z tych ludzi
którzy
tworzyli ówczesny PRL i ochoczo opluwal na
uczelni
solidarnosciowy NZS.
18. Stanislaw Kostrzewski, od 25.02.2006 skarbnik
PiS - byl aktywnym czlonkiem PZPR do konca jej
dzialalnosci. Zeby bylo ciekawiej - od 31.12.2005
jest wiceprezesem Banku Ochrony Srodowiska i nie
ma tu zadnego konfliktu interesów lub
niejasnosci.
19. Henryk Biegalski, nominowany i odwolany z
funkcji szefa Centralnego Zarzadu Sluzby
Wieziennej IV RP, od 1969 r. do konca lat 80. byl
czlonkiem PZPR. Od marca 1982 r. nalezal do
Komisji Bezpieczenstwa i Ladu Publicznego KW PZPR
w Gdansku.
20. Jerzy Bahr, 19.05.2006 mianowany ambasadorem
RP w Moskwie - w latach 1976 - 1980 w randze I
sekretarza pracowal w Ambasadzie PRL w
Bukareszcie
(sekretarz ds. prasowych). Do stanu wojennego byl
czlonkiem PZPR. Za prezydentury Kwasniewskiego
byl
po Siwcu (od marca 2005) szefem BBN i czlonkiem
RBN.
21. Krzysztof Czabanski, mianowany 01.07.2006 na
prezesa Polskiego Radia S.A. - byly dziennikarz
m.in. `Sztandaru Mlodych' i `Zarzewia'. W latach
1967-1980 nalezal do PZPR.
22. Stanislaw Podlewski, mianowany 17.07.2006
dyrektorem departamentu rybolówstwa w
ministerstwie rolnictwa - nalezal do PZPR do
konca
jej istnienia.
23. Marcin Wolski, 21.07.2006 mianowany zostal
dyrektorem I programu PR - od 1975 roku do konca
byl w PZPR, bedac m.in. sekretarzem POP w PR.
24. Tomasz Gaska, mianowany 25.07.2006 nowym
wiceprezesem Radia PiK z nadania PiS - byly
PZPR-owski aparatczyk, który strzegl linii partii
i bronil stanu wojennego. Byl czlonkiem PZPR,
sekretarzem Podstawowej Organizacji Partyjnej w
tygodniku `Fakty' i zastepca redaktora naczelnego
tej gazety od 1979 roku, przez stan wojenny, az
do
upadku komunizmu, odznaczony medalem im. Janka
Krasickiego. Uzywajac pseudonimu Tomasz Hellen
pisal m.in. peany na temat WRON, a w tekscie
`Jaka
moze byc partia' nawolywal do odrodzenia w PZPR
`ducha leninowskich zasad'.
25. Jan Sulmicki, kandydat na prezesa Narodowego
Banku Polskiego, zgloszony 11.12.2006 przez
Kaczynskiego - byly aktywista PZPR w SGPiS
(obecnie SGH), takze w stanie wojennym.
14.12.2006
zrezygnowal z kandydowania z "powodów
rodzinnych".
26. Maciej Giertych byly czlonek PRON i Rady
Konsultacyjnej przy gen Jaruzelskim poparl dekret
o wprowadzeniu stanu wojennego i delegalizacje
Solidarnosci. Wiosna 1989 roku bral udzial w
obradach "Okraglego Stolu" jako doradca Gen.
Jaruzelskiego.
Nigdy nie zostal zarejestrowany jako Tajny
Wspólpracownik, poniewaz SB uznala, ze jest
wystarczajaco przydatny jako wspólpracownik
zupelnie jawny. Patriotyczny Ruch Odrodzenia
Narodowego (PRON) - organizacja polityczna
utworzona w okresie stanu wojennego przez PZPR i
podporzadkowane jej stronnictwa polityczne oraz
organizacje katolickie w celu propagandowego
wykazania poparcia spoleczenstwa dla polityki
partii, a w szczególnosci wprowadzenia stanu
wojennego.
27. Ryszard Bender takze czlonek PRON i posel na
Sejm PRL. Vice-prezes PZKS, które oficjalnie
poparlo wprowadzenie stanu wojennego w
1981.Obecnie senator LPR. W wyborach 2007 r.
startuje z list PiS.
28. Janusz Maksymiuk z Samoobrony, negocjowal z
PiSem jak mówi J. Kaczynski `najlepsza od 17 lat
koalicje rzadowa' .W PZPR od 1975 do konca.
Umieszczony na liscie krajowej PZPR w wyborach
'89
obok takich tuzów jak Kiszczak, Kania, Florian
Siwicki, Rakowski. TW "Roman". Figuruje w
kartotece ogólnoinformacyjnej wydz. II BEiA UOP.
zarejestrowany pod nr 46734 dnia 15.07.83 przez
Pion VI RUSW Olesnica. Nr archiwalny 60430/I, nr
mikrofilmu 60430/1. Miejsce archiwizacji WEiA
del.
UOP we Wroclawiu. Data zaprzestania kontaktów
27.09.89.
29. Stanislaw Lyzwinski, wiceprzewodniczacy
Samoobrony. W czasach PRL byl czlonkiem ZSL, w
III
RP zaangazowal sie w dzialalnosc powiatowej
organizacji SLD. Swiadomy i tajny wspólpracownik
SB.
30. Boleslaw Borysiuk wybrany do KRRiT za zgoda
Kaczynskich. Byl straznikiem "jedynie slusznej
linii Roberta Kwiatkowskiego", przez lata prezesa
TVP z ramienia SLD i jednego z czarnych bohaterów
afery Rywina . Do PZPR nalezal od 1971 r. `Bolek
nie jest lubiany, silne poparcie ma tylko wsród
bylych aktywistów PZPR i SLD, szczególnie tych z
frakcji Millera'
31. Irena Okragla, powolana 01.12.2005 przez
ministra Ziobro na stanowisko zastepcy
prokuratora
generalnego. W 1985 r., pelniac funkcje
wiceszefowej Prokuratury Rejonowej w Sopocie,
podjela decyzje o aresztowaniu Jaroslawa Malca,
dzialacza opozycji, zatrzymanego przez milicje w
czasie rozlepiania plakatów nawolujacych do
bojkotu wyborów do Sejmu.
32. Wieslaw Jan Kurowski, czlonek Rady
Politycznej
PiS - tajny wspólpracownik `Slawek', `Radoslaw',
`Jacek'. Na stronie PiS pan Kurowski nie figuruje
na liscie czlonków Rady, ale - co ciekawe - w
wersji angielskiej strony dalej jest jej
czlonkiem.
33. Jaroslaw Netzel - szef PZU, z ramienia PiS,
podejrzewany o malwersacje, bedacy w kregu
podejrzen w sprawie przecieku, zatrzymany przez
ABW pod zarzutem mataczenia.
34. Konrad Kornatowski - szef Policji, prokurator
z ramienia PiS, zatrzymany przez ABW pod zarzutem
mataczenia. Jego nazwisko pojawia sie w "raporcie
Rokity" z 1991 r. opisujacym naduzycia MSW w
latach rzadów Wojciecha Jaruzelskiego (tajemnicza
smierc Tadeusza Wadolowskiego na komisariacie
kolejowym MO w 1986 r.).
35. Janusz Kaczmarek - szef MSWiA, prokurator
krajowy z ramienia PiS - oskarzony o spowodowanie
przecieku, zatrzymany przez ABW pod zarzutem
mataczenia. Czlonek PZPR od 1986 r.
36. Piotr Ryba - kandydat do Rady Nadzorczej TVP,
wspólpracownik wicepremiera RP, oskarzony o
korupcje, zatrzymany przez CBA
37. Andrzej Kryszynski - pracownik ratusza
kierowanego przez prezydenta Lecha Kaczynskiego,
rekomendowany przez Andrzeja Urbanskiego - szefa
kancelarii prezydenta RP i prezesa TVP z ramienia
PiS, oskarzony o korupcje, zatrzymany przez CBA.
38. Artur Pilka - doradca Prezydenta RP Lecha
Kaczynskiego, oskarzony o handel narkotykami,
zatrzymany przez Policje.
39. Stefan Meller - Minister Spraw Zagranicznych
w
rzadzie Kazimierza Marcinkiewicza. Do 1968 r.
czlonek PZPR.
40. Jan Kobylanski - sponsor Radia Maryja,
biznesmen mieszkajacy w Urugwaju. Oskarzany o
kolaboracje z hitlerowcami w czasie II wojny
swiatowej. Slynny z wielu antysemickich
wypowiedzi.
41. Wojciech Dabrowski - wojewoda mazowiecki z
nadania PiS. Usilowal pozbawic mandatu Prezydenta
Hanne Gronkiewicz-Waltz. W 1996 roku policja
zabrala mu prawo jazdy na ponad rok za
przekroczenie liczby dozwolonych punktów karnych.
W 2006 roku zostal zatrzymany za jazde po
pijanemu
na rowerze i ukarany zakazem prowadzenia pojazdów
na 2 lata. Ponadto okazalo sie, ze Dabrowskiemu
nie odebrano wtedy prawa jazdy ze wzgledu na
wczesniejsza sprawe.
42. Piotr Cybulski - posel na Sejm RP z listy PO.
W styczniu 2006 r. odszedl do PiS. Okazalo sie,
ze
byl czlonkiem ZSMP i PZPR, co wczesniej zatail.
PiSowi to nie przeszkadzalo i do dzis jest
czlonkiem KP PiS.
43. Andrzej Urbanski - byly wiceprezydent stolicy
u boku Lecha Kaczynskiego, a nastepnie szef jego
gabinetu politycznego. Szef Telewizji publicznej,
nazywanej od czasu jego urzedowania TVPiS. W
czasie strajku w grudniu 1981 r. podpisal
deklaracje lojalnosci, tzw. lojalke, w której
zobowiazal sie do zaprzestania dzialalnosci
wrogiej wobec PRL.
44. Teresa Liszcz - dzialaczka Porozumienia
Centrum, nominowana przez PiS do Trybunalu
konstytucyjnego. W grudniu 1981 r. podpisala
deklaracje lojalnosci wobec rzadzacej partii
komunistycznej.
45. Jerzy Robert Nowak - glówny propagandysta
Radia Maryja, wspierajacego PiS. Kontakt
operacyjny SB o pseudonimie `Tadeusz'.;"-koniec cytatu
Ostatni cytat z wielkigo wodza. Znamienny!!!
Uderzyliśmy w nią mocno i to jest nasz wielki sukces. Cios jest potężny i bolesny, ale kręgosłup chyba jeszcze nie pękł.(...) Trzeba będzie uderzać wiele razy, coraz mocniej.
Dyzio_d.
---------------------------------------------------------------------
Rok 2005. Wszyscy zostaliśmy poderwani pięknymi hasłami o naprawie państwa, odnowie moralnej władzy państwowej, rozliczeniu przeszłości, poprawie finansów publicznych, uwolnieniu gospodarki z gorsetu biurokrakcji, tanim państwie. Mieliśmy przed sobą wizję lepszych rządów, wielką koalicję dwóch prawicowych partii PO i PIS.
Jednak już przed wyborami coś zaczęło się psuć. Pustoszały lodówki, z półek znikały pluszowe koty a z kątów wyłazili dziadkowie z Wermachtu.
Jeszcze się łudziliśmy - ot, taka retoryka wyborcza, trwa walka polityczna o podział mandatów w Parlamencie RP.
Szkoda, że wtedy nie otworzyliśmy oczu. Przed wrzuceniem karty do głosowania do wyborczej urny.
Potem było już tylko gorzej. Do wielkiej koalicji PO-PIS nie doszło. Oczywiście PIS przekonuje do tej pory, że cała wina za fiasko rozmów leży po stronie PO. A cóż innego mogli powiedzieć? Kaczyńscy nigdy nie przyznali się do żadnego błędu, bo przecież w nich jest "samo dobro".
Jan Rokita przestrzegał już wtedy, że pozostawienie wszystkich resortów siłowych w rękach PIS źle się skończy dla całego kraju. Miał rację. A myśmy się z niego śmiali, bo przecież pewnie chciał zostać przynajmniej szefem MSWiA skoro marzenia o "Premierze z Krakowa" przeminęły z wiatrem.
Mijały tygodnie. Kaczyński opowiadał, że nie zostanie Premierem, bo brat został Prezydentem. Opowiadał, że Marcinkiewicz jest premierem na całą kadencję. Złamał dane słowo. Odwołał Marciniewicza i został Premierem.
Pamiętam kiedy Kaczyński opowiadał, że SO to wycieraczka SLD, że SO to przybudówka stworzona przez SB, że nigdy nie będzie z nimi rządził, że nie powtórzy błędu SLD. Złamał słowo. Powołał do życia koalicję PIS-SO-LPR.
Premier Kaczyński wziął się w swoim stylu za lustrację. Pamiętam debatę przed wyborami prezydenckimi, w której Kaczyński Lech mówił, że lustrację należy przeprowadzić wybiórczo. Pamiętam, jak w tej samej debacie Donald Tusk mówił, że archiwa IPN po prostu powinny zostać otwarte, bez wyjątków i na oścież. Już wtedy wiedziałam, że przejdzie opcja Kaczyńskich. Wysmażyli potworka legislacyjnego, który nie mógł się oprzeć osądowi TK. PO poparła ten projekt. Ktoś powie, że nie musieli. A ja zadam pytanie: co by się działo gdyby PO tej ustawy nie poparła? Przecież miała go w programie. Przecież dostarczyłaby tylko bata na siebie, bo PIS nie omieszkałby uderzyć w dzwon, w który bije teraz: PO popiera postkomunistów! Koniec końców, lustracji nie ma. Kaczyński po raz kolejny złamał słowo.
PO i PIS miały wspólnie walczyć z korupcją. CBA miało być specjalną i apolityczną służbą delegowaną specjalnie do tego celu. PO poparła ustawę o CBA. Przyczyna, jak wyżej. Niestety, Kaczyński złamał słowo. Szef CBA jest powoływany przez Premiera, jest mu podporządkowany. CBA stała się kolejną służbą specjalną działającą na polityczne zlecenie.
Gospodarka miała być uwolniona z gorsetu biurokracji a państwo miało być przyjazne obywatelom. Cóż z tego mamy? Mamy kupę śmiechu z przewagą kupy.
Gilowska zastosowała wariant kotwicy budżetowej znany z rządów SLD (sic!) i do tej pory twierdzi - jak SLD - że kotwica jest faktycznym deficytem. Zupełnie nie przejmuje się tym, że wszyscy dookoła trąbią, że rzeczywisty deficyt jest dwa razy większy niż jej "kotwica" a same odsetki od spłaty długu publicznego sięgającego już kwoty 500 miliardów złotych są większe niż suma wydatków budżetowych na policję i wymiar sprawiedliwości w 2007 roku.
PIS zastopowało realizację resztek ustawowych, które zostały po planie Hausnera. Do propagandowej pokazówki skaptowało Romana Kluskę i szumnie ogłosiło pakiet jego imienia. Rachityczny planik, który i tak nie wszedł w życie.
PIS wzięło się za obniżanie podatków stosując starą metodę postkomunistów "obniżania poprzez podwyższanie". Ileż było bombastycznych zachwytów nad obniżeniem składki rentowej. Ale jakoś bez propagadowego echa przeszło podwyższenie akcyzy na paliwa, zmiejszenie katalogu kosztów, które każdy przesiębiorca mógł odpisać od przychodu, mnożenie trudności w "poprawionej" ustawie o VAT, niewykonywanie wyroku ETS w sprawie niesłusznie pobranej akcyzy od importu samochodów.
Nie muszę chyba dodawać, że budżetu zadaniowego jak nie było, tak nie ma. Projekt ustawy o naprawie finansów publicznych (kilkaset stron razem z zalącznikami) wrzucono do laski marszłkowskiej tuż przed skróceniem kadencji Sejmu po to, żeby oczywiście całą winę za brak jej uchwalenia zrzucić na PO.
PIS miał w swoim programie przejęcie finansowania służby zdrowia z budżetu państwa, czyli powrót do komunistycznych źródeł. Nie muszę chyba dodawać, że powołanie NFZ przez SLD, które skutecznie rozwaliło raczkującą konkurencję na rynku ubezpieczeń zdrowotnych, było na rękę partii Kaczyńskich. Zapewniało bezpośredni wpływ na uznaniowe dysponowanie miliardami złotych poprzez wstawienie "swoich" do centrali i oddziałów NFZ. Mimo, że finansowanie SZ z naszych składek wzrosło od 2003 roku o prawie 90% poglębia się zapaść w lecznictwie. Lekarze i pielęgniarki strajkowali przez kilka miesięcy, pacjenci czekają w coraz dłuższych kolejkach. Jako "reformę" pisowowscy specjaliści od socjalizmu planują podniesienie składki zdrowotnej o kolejne 4% (czyli chcą zwiększać obciążenia podatkowe), dokonują po cichu dzikiej prywatyzacji i oczywiście o całe zło oskarżają PO.
Poprawa bezpieczeństwa energetycznego kraju to fikcja. Fiasko rozmów Prezydenta w Kazachstanie i Azerbejdżanie. Brak podpisanej umowy na budowę gazoportu w Szczecinie - Gaz de France chce się wycofać. Zakup Możejek i zakręcenie kurka na rurociągu "Przyjaźń". Zakup złóż na Morzu Północnym za grubą kasę bez planów wydobycia i dystrybucji. Brak podpisanej umowy w sprawie budowy elektrowni atomowej w Ignalinie i prześliczne "jak się nie zgodzicie na 1200 magawatów, to zostawimy was na pastwę Rosjan". Projekt ropociągu "Odessa-Brody-Gdańsk" powrócił do prac studialnych. Próby stworzenia państwowych monopoli w sektorze paliwowym i energetyki. Znowu kupa śmiechu, z przewagą kupy.
W polityce zagraniczej przegrano wszystko, co przegrać było można. Embargo rosyjskie na nasze produkty rolne ma się świetnie. Położono "pierwiastek" i "Joaninę". Ze szczętem popsuli nasze stosunki z sąsiadami i nic nie osiągnęli. W UE wymachują szabelkami. W USA pełzają na kolanach. Polska staje się zmarginalizowanym państwem, z którego można się śmiać i z którym można pogrywać do woli.
Co mamy natomiast w ilościach dowolnych?
Za to mamy pokazowe "ziobrzenie" na kolejnych konferencjach organizowanych po kolejnych spektakularnych zatrzymaniach. Mamy wielokrotne podważania Konstytucji RP w zakresie domniemania niewinności. Mamy skrajne upolitycznienie służb specjalnych, prokuratury i publicznych mediów wykorzystywanych cynicznie do walki z opozycją. Mamy łże-elity, wykształciuchów, szarą sieć, wszechobecny Układ (którego nikt nie widział ale którego istnienie Premier objaśni nam za pomocą systemu komputerowego). Mamy postępującą inwigilację obywateli i opozycji parlamentarnej. Mamy klechę, który swoimi ludźmi obsadza stanowiska w spółkach skarbu państwa, wpływa na dyplomację i rozbija polski KK.
Zamiast demokracji mamy DEMOKRATURĘ!
Dlatego też, korzystając z okazji chciałabym złożyć serdeczne podziękowania Jedynie-Słusznej-Partii PIS oraz Premierowi Kaczyńskiemu i Prezydentowi Kaczyńskiemu. Dzięki waszej działalności jestem jeszcze bardziej przekonana do PO. Dzięki waszej nieudolności z jeszcze większą pewnością zagłosuję na PO.
Nie chcę demokratury, chcę demokracji i prawdziwych reform.
Dziękuję PIS. Zagłosuję na PO.
Magia.
------------------------------------
Obejrzałem dzisiaj "Wiadomości" TVP - tak z czystej ciekawości, bo chciałem zobaczyć, do jakiej propagandy będzie stać prorządowe władze mediów publicznych w ostatni dzień przed ciszą wyborczą. Liczyłem na to, że się nie zawiodę - przecież ostatni bastion jakiegokolwiek obiektywizmu w osobie redaktor Wysockiej został już zlikwidowany sprawnymi i pracowitymi rękami Koteckiej i Raczyńskiej. I co? Jakoś na początku było miernie. Już się bałem, że nie będzie ani trochę śmiechu, a tu nagle BACH! Ogromny reportaż o... 50 000 zł Sawickiej! "Gdzież podziały się te pieniądze?!" - pytają dziennikarze, nie wspominając o propozycji łapówki w wysokości 100 000 złożonej przez działacza PiSu Mariusza Dekerta, który został za nią skazany przez sąd i nadal jest prezesem radia. "Gdzież są te pieniądze?!" - dopytują przedstawicieli PO, samą Sawicką i profesjonalnego detektywa. I na końcu puenta: "Takie śledztwo mogliby poprowadzić dziennikarze. Pewnie nie wszyscy..." - z ironią mówi spod czarnych okularów i kapelusza przebiegłego detektywa dziennikarz trzymający w rękach Gazetę Wyborczą.
W tym momencie prawie spadłem z krzesła. W zasadzie nie spadłem z niego tylko dlatego, że... leżałem na kanapie. Śmiechu było jednak co niemiara: chłopaki i Kotecka dały z siebie wszystko! Jest wspaniale, rekord propagandy w wydaniu skrajnie kabaretowym pobity!
Czy na pewno?
Okazało się, że to jeszcze nie był koniec. Sama końcówka to podsumowanie kampanii - krótkie urywki i szybkie cięcia, ogólny komentarz. I co widzimy, co słyszymy? Słyszymy lektora: "Były ostre spoty wyborcze..." - w tle urywki z kolejnych spotów PiSu, z każdego wybrany kluczowy moment: "Mordo ty moja!" - krzyczy aktor wchodząc lektorowi w słowo. Tych urywków mamy kilka, mord-ty-moich też. Siła sugestii jest jednak za mała: trzeba wskazać wyborcy, kim są ci tajemniczy jegomoście z cygarami i walizkami banknotów. Sekundę później, gdy lektor jeszcze kończy wspomniane zdanie, z pomocą przychodzi Marek Borowski: w serię spotów montażyści wpięli sekundowy urywek, w którym Borowski krzyczy do Kwaśniewskiego: "Mordo ty moja!". Przekaz już czytelny, nawet analfabeta - a w takich najwyraźniej mierzy pani Raczyńska - zrozumie. Ale czy to koniec? Może w tej samej sekwencji niemalże pojedynczych klatek pokażą też spot PO? Tak! Chyba właśnie się zaczyna! Lektor: "Były też sprostowania za nieprawdziwe informacje..." Lektor w spocie PO: "W ciągu dwóch lat na drogach zginęło 14000 ludzi". Przekaz znów czytelny.
Czy były jeszcze jakieś urywki spotów PO? Nawet nie pamiętam - chyba jakaś sekunda jeszcze była. Ale to już nie miało znaczenia. Winni wszelkiego zła zostali wskazani, błądząca niekompetencja konkurentów wypunktowana. PiS lśni jak wypolerowane ostrze japońskiego miecza, a prawość ich intencji grzmi jasno i klarownie jak kodeks Bushido.
Kiedy słuchałem słów lektora o sprostowaniach, od razu przyszły mi do głowy dziesiątki procesów wyborczych, które przegrał PiS za rozpowiadane na wszystkie strony kłamstwa - przypomniał mi się Gosiewski stwierdzający, że PO prawdopodobnie jest związana z mafią, przypomniał mi się Kurski przegrywający dwa procesy w ciągu jednego dnia... Lektorowi jednak się jakoś nie przypomniały. A może jednak pamiętał? Tylko co z tego? Przecież Kotecka i Raczyńska czuwają!
Zapamiętajmy to na zawsze: tak wyglądają "Wiadomości" telewizji publicznej za czasów rządów braci Kaczyńskich. Przypominajmy to w przy każdej okazji, mówmy wszystkim - niech wiedzą.
Niech wiedzą. I zagłosują zgodnie z sumieniem.
Boromir.
ps. Teksty nie są moje, skopiowałem je tylko w szczytnym celu.
|