tczewiak napisał(a):
Ja jechałem na wielu "glanach" w LO i nauczyło mnie to chociaż przyłożenia się na koniec semestru, że trzeba zakuć, zaliczyć i zapomnieć (nie dotyczyło przedmiotów, które mnie interesowały).
No właśnie tu jest cały absurd tej sytuacji. "Zakuć, zaliczyć i zapomnieć", skoro spora (jeżeli nie większość) część uczniów podchodzi tak do sprawy, to po kiego chuja wmuszać w nich tyle materiału, skoro i tak się to marnuje?
Sam osobiście miałem takie dwa przedmioty, biologie i chemie, szczególnie chemia była intensywna. Babka waliła pałami na lewo i prawo, pod koniec semestru niektórzy mieli po 15+ jedynek, tyle że brakowało miejsca w dzienniku. Nie było szans się prześlizgnąć. I co? Ktoś myśli że pamiętam coś z chemii? Gówno prawda, jak tylko skończyła nam się chemia to natychmiast wywaliłem ten crap z głowy, więc skutek dokładnie odwrotny od tego co teoretycznie nauczyciel próbował osiągnąć. Czego więc mnie to nauczyło? Tego że szkoła średnia która rzekomo ma mi pomagać rozwijać moje pasie i zdolności robi dokładnie coś odwrotnego, ogranicza mój czas jaki mogę poświęcić na to co naprawdę mnie interesuje jakimiś innymi gównianymi rzeczami.
Wracając do tematu to prawda jest taka że na dużych i licznych pracach domowych cierpią najbardziej przeciętni uczniowie, tzn główna grupa uczniów.
Orły z zainteresowaniami z danych przedmiotów robią takie rzeczy w 15 min i jeszcze sami dodatkowo materiał sobie dorzucają, natomiast cwaniaczkowie, odpiszą od kolegi-orła przed lekcją lub się jakoś prześlizgną (coś o tym wiem
, za to taki zwykły uczeń ani wyjątkowo dobry z danego przedmiotu, ani sprytny, siedzi w domu i spędza całe godziny na tłuczeniu jakichś bzdurnych zadań, czy pisaniu wielostronicowych wypracowań, etc.
(przeciwko pracom domowym z głową nic nie mam)