Szczerze, to nie jest rozmowa na forum, zaraz sie posypie X bluzgów, X flamow, i nie potrzebnych komentarzy.
W pełni zgadzam sie z Markiem, mam podobne zdanie.
Moj papa, interesuje sie tego typu tematyką od prawie 15 lat, ja jako jego syn olewałem to do nie dawna...
Moze na szybko, Spowiedz - nie wiem czy ktos juz to wspomniał, ale to była kontrola spoleczensta, ludzie spowiadali sie > księza > kierownik > krol - Władza wiedziała co sie szykuje na wsi, bunt, nie bunt, etc. Spowiedz to był czysty organ informacyjny.
Ja osobiscie mam wiele hipotez, po 1 , jezeli istnieje Bog i stworzył swiat, wszystko to co nas otacza, jest wszedzie, jest swiatłsocia, czasem i ponad czasem, TO ZNA NASZ KAZDY ruch, WIE ze zgrzeszylismy i BEDZIE wiedział czy bedziemy tego załowac...wie czy chodzimy do koscioła/ uprawiamy sex prxzed slubem, klniemy, zabijamy itp, jezeli istnieje, to zapewne to wie, wiec po co instytucja zwana kosciołem ? koscioł został stworzony PRZEZ ludzi, i po to zeby zarobic KASE...Taka sekta tylko sie rozrosła w 313 roku... Od tamtej chwili rosła i rosła...A Wyprawy krzyzowe były tylko pretekstem do zajmowania ziem / i zbijania kolejnej kasy.
To jedna z hipotez, 2, to ze boga nie ma, jestesmy czysto z ewoluowanymy zwierzętami, napierw gdzies w kosmosie powstał jakis micro orgaznim by potem przez miliardy lat rósł i oto jest - człowiek, kto wie jak za 20 tys lat bedziemy wygladac.. ewolucja panwoie, ewolucja
kolejna hipoteza jest to ze jest pewien BYT ktory tym wszystkim steruje, moze byc to Bóg , Allah czy inny bozek...Moze byc tak, ze po smierci ockniemy sie w innym ciele, to jak idziemy sapc, budzimy sie, otwieramy oczy i widze lekarza i lekarke stojaca nademna , bingo wąłsnei sie narodziłem, ten byt wędruje w nas , czekajac az osiągnie perfekcje dobroci, by w kocnu modz przeniesc sie na Vahalle
. Cos jak reinkarnacja... Nie wierze w jako takiego Boga, na religie chodze, bo chodze, mam jebnetego goscia od religi wlasnie, i lubie posluchac co on pierdoli, posmica sie z jego teorie i bzdur...
Do koscioła nie chodze, właciwie przestalem rok temu, po bierzmowaniu, pozniej zrozumiełaem co i jak...
Wiec jakimi zasadami sie kieruje? Bo ksieza mi wmawiaja ze jak sie nie chodzi do koscioła trzyma dekalogu to jest sie zabójca, gwalcicielem i zlodziejem.
Otóż staram sie przezyc zycie tak aby nie kolidowac z innymi, przezyc je dobrze, i byc usatyfkacjonowany, zeby po 50 latach spojzec w stecz i niczego nie załowac byc dumnym tego co sie osiagło...
Mam dopiero 17 lat, nie wiem jak potoczy sie moje zycie, nie wiem, i czy to bedzie sprawka allaha czy innego "wielkiego" tego mi nikt nie powie, okaze sie po smierci.
wracajac do chrzescijanstwa, i błedow jakie zawiera, to razacym błedem jest to ze wmawiaja nam ze nasze zycie 60 lat ziemksich ( całe nasze zycie ) jest jakims kryterium na to ze wiecznosc... o co mi chodzi. Chodzi o to ze mowia ze po smeirci idziemy do nieba / piekła, i tam juz zostajemy na zawsze , do konca czego ? ... Pjecie czasu jest wzglewdne, ale wyobrazmy sobie 100 lat, 1000 lat, 10000000 lat i nieskonczonosc, to ja sie pytam jak przez 20 lat ( powiedzmy auto mnie walneło ) moge sobie zapewnic zycie wieczne / potepienie wieczne?... Bzdua jak cholera
, ciezko mi sie to tłumaczy...ale mam nadzieje ze zrozumielisce sens : P