Dla mnie ta cala fascynacja UK to smiech na sali. Bylem, zobaczylem i sie pozgenalem.
Najlepiej pracowalo mi sie w Skandynawii (Dania i Norwegia), pelen szacunek do pracownika, place na poziomie takim o jakich w UK polak to moze sobie tylko pomyslec przed snem. Wszyscy usmiechnieci, witaja Cie ze 100m (fakt faktem, ze to tylko na pokaz - to falszywcy
)
Niby wszystko super (w weekendy placa na poziomie 200% - 200-400 DKK za godzine (100zl-200zl)). Ludzie z polnocy sa leniwi jak cholera, wiec nawet srednie zmotywowany Polak to dla nich terminator ktory nie zna zmeczenia.
Ale dalej to zycie na obczyznie, z nikim na swiecie nie pogada sie tak jak z polakiem, z nikim nie wypije sie porzadnie flachy bez krzywienia ryja, a dojrzali dunole zachowuja sie jak dzieci w polskim liceum.
Nie da rady tam dlugo wytrzymac, ciagle odlicza sie dni do powrotu - mimo dobrych zarobkow, siedzialem tam tylko po to zeby wydac je w Polsce.
To dalo znak ze jest cos nie tak - nie pasuje tam, nie chce tam byc.
Wole zarabiac polowe tego i zyc w Polsce - bo czuje ze tu naleze.
jak sie jebie na polu z ziemniakami, albo w fabryce cegiel i mieszka sie w jednym pokoju z 3 kolegami to pewnie ze sie odlicza dni do powrotu. ale za to jak wracasz to jestes pancio i mozesz sie pokazac jako czlowiek sukcesu i opowiadac jak to za godzine zarabiales tyle co twoje ziomy przez tydzien i gruby hajs robiles.
swoja droga to moj znajomy ostatnio pochwalil sie na najpopularniejszym polskim portalu spolecznosciowym, jak to jebie duzy hajs opiekujac sie niepelnosprawnym w szwecji... porazka