MagPS napisał(a):
To Wałęsa stworzył Kaczyńskich i jeśli dobrze pamiętam to i Leppera. "Dzięki" <kropeczka>
Nie przesadzajmy znowuż z tymi dokonaniami Wałęsy.
Wałęsa stał na czele Solidarności, a Kaczyńscy działali w KOR. Postulaty tych organizacji oczywiście się zazębiały, ale nie jest tak, że bez jednych nie byłoby drugich i na odwrót.
Było jeszcze takie zdarzenie w 1988 r. w Gdańsku bodajże, podczas wiecu Solidarności, która wtedy była ciągle zdelegalizowana. Wałęsa wrócił z rozmów z PZPR, podczas których uzyskał obietnicę spełnienia pewnych postulatów, ale oprócz najważniejszego: legalizacji Solidarności. Związkowcy tak się rozzłościli na Wałęsę przez to, że padł wniosek o głosowanie nad wotum zaufania dla niego. Przed głosowaniem Jarosław Kaczyński zabrał głos dowodząc, że to, co uzgodnił Wałęsa to i tak dużo, a komuna tak czy siak zalegalizuje Solidarność (co po kilku miesiącach faktycznie się stało). Wałęsa się utrzymał.
Kariera polityczna Wałęsy mogła się skończyć w 1988 r., gdyby nie interwencja Jarosława Kaczyńskiego. Niestety Wałęsa za takie przysługi odpłaca pogardą i chamstwem.
A co do czasów współczesnych, to kampania prezydencka idzie pełną parą. Mamy co rusz jakieś spory i konflikty na linii rząd-Prezydent. Moim zdaniem nie wynikają one z różnic w poglądach, ale są wynikiem stosowania strategii sprawdzonej przez PO w roku 2007, a mianowicie totalnego obrzydzania.
PiS nigdy nie będzie w stanie tak obrzydzić Polakom PO, jak PO Polakom obrzydził PiS. PiS jedzie na mieszance ułańskiej fantazji i siermiężności, a tymczasem potrzebuje mieszanki sprytu i systematyczności. Jeśli w najbliższym czasie nic nie zostanie z tym zrobione - prezydentem będzie Tusk.