Quetzacotl napisał(a):
iniside napisał(a):
całki (tzn dopki sie ich uczylem), to byla najprostsza czesc analizy ;e.
Teraz to co prawda watpir zebym jakas rozwiazal no ale coz.
a matematyki jest tyle zeby:
a) dreczyc studentow
b) nauczyc pewnego sposobu myslenia (co i tak wychodzi raczej kiepsko).
nie wszedzie, metoda elementow skonczonych, mechanika plynow, termodynamika - to sa przedmioty z ktorymi nie ma szans poradzenia sobie bez odpowiedniego opanowania "materialu matematycznego" z pierwszego roku studiow. Piszac odpowiedniego, mam na mysli conajmniej dobrze. u mnie na wydziale wiekszosc osob odpada przy wytrzymalosci materialowej, a to dopiero wstep do stosowania "wyzszej" matematyki.
Pewnie tak. Ale w takiej codzienniej pracy. No to no tego.. Szczytem mamtemtyki jaki mi sie przydał poza studiami, był ruch po okręgu i trygonometria. A i to, poprostu sprawdzilem w tablicach matematycznych bo nie pamietalem
.
Ale naprawde, taki matematyk, poza matematyka to nic nie potrafi. To jest swietny kierunek jak ktos chce miec kariere naukowa. A jak chce robic cos innego to i tak musi sie dokształcic.