Qraczek napisał(a):
Uscislilbym - komunizm to raczej "kazdemu wg potrzeb"

A dokładniej (ten teoretyczny): "Od każdego wedle możliwości, każdemu według potrzeb"

.
Rzeczywiście, pytając na początku wątku czy warto wrócić nie uściśliłem czego mi w TBC zabrakło. Wiele podobnych opinii, co do mojej już przewinęło się tutaj...
Mówiąc oldschool myślę:
- BRM / Tyrs Hand ganking
- LF 12M UBRS, LF8M Scholo
- niescrossowane bg
- klimat 40osobowych rajdów i czasy kiedy epik był epikiem
Ktoś napisał, że codzienne, mozolne rajdowanie 'czterdziestek' to było szaleństwo. Chyba tak. Ale była w tym jakaś metoda...
Nie było greenów +40 FR/NR, by wycraftować głupi FR gear do MC cała gildia pracowała na 1-2 crafterów. Z jednego rajdu nie wyciągało się 2-3 epików, ale ten 1 tygodniowo cieszył jakoś bardziej.
Być może przemawia przeze mnie próżność zblazowanego nerda

, ale czasem inspectowanie innych na bg budziło uśmiech politowania, a późnonocne bicie Cthuna czy wipy w Naxx dawały wrażenie, iż kosztujesz czegoś, czego spora część graczy nie zasmakuje.
Rozumiem racje tych, którzy udowadniają dlaczego WoW stał się casual-friendly... Sam nie wiem - może teraz, nie mając już tyle czasu na gry, zdołałbym się przestawić. Bo, jak się nie ma co się lubi...