Wiec tak.100k, gwarantuje ci ze jest to suma CALKOWICIE wystarczajaca do otwarcia malej gastronomii. Osobiscie znam goscia(brat mojej ex) ktory pracowal u kolegii ktory na lokal z gyrosem wydal kwote rzedu 70-80k. Pizze tez podawali, ale o jakosci jej juz nie dyskutuje.
Nie wiem skad brales ceny, ale w rejonie w ktorym mniej wiecej chcialbym wynajac lokal przystosowany juz pod gastronomowie widzialem ceny rzedy 3-6k za miesiac. 2 piece sa tez zupelnie zbedne. Pizzeria ktora mnie natchnela posiada taki piec jeden, i daje rade obslozyc 400 duzych pizz dziennie, wiec chyba nie jest tak zle co?
Co ciekawe, musze sie dokladnie temu przyjrzec bo jak zamawia sie pizze "na miejscu" to czas oczekiwania na nia to jakies 10-15 min. Co mi sie kloci z samym faktem czasu wypiekania ciasta
I na koniec alkohol. Kolejna rzecz zupelnie zbedna. Jeszcze raz posluze sie przykladem tej pizzeri. Zero alkoholu. Ani piwa, ani wina. I co? Mozna? Mozna. Zamawiam pizze nie piwo, zreszta zawsze mozna poprosic zeby kierowca ktory wiezie pizze kupil piwo na stacji po drodze(stacje maja obok pizzeri) i w 95% przypadkow przywoza bez problemu.
Co do zatrudnienia sie w pizzerii to fakt, myslalem o tym i tez uwazam to za najlepsze przygotowanie do wlasnego biznesu. Poznajemy wtedy wsystko od podszewki przyswajamy dobre rzeczy i usprawniamy to co wydaje nam sie ze powinno byc inaczej. Kwestia jest taka, ze szkoda mi rzucac prace ktora mam obecnie, bo warunki na ktorych pracuje nie sa zle, a zatrudnic sie jeszcze w pizzerii na drugi etat lub nawet pol to bylaby lekka zajezdnia. Oczywiscie, da sie to ciagnac, tylko tu chodzi bardziej juz o zmiane mojej mentalnosci z "zarobic, a sie nie narobic" na "zeby osiagnac sukces trzeba sie poswiecac i harowac jak wol". Ot co