niektore pewnie sie powtorza, ale trudno mi wylapac co juz bylo. ale daje "teksty", a wiecej tu linkow, milego czytania jutro w pracy
W Ameryce do firmowego sklepu z bronią Smith & Wesson wchodzi klient; sprzedawca natychmiast się poderwał: - Hi! How can I help you? - I'm looking for a gun. - What kind of gun are you looking for? - That one looks about right. - po dłuższym zastanowieniu klient wskazuje najpotężniejszy rewolwer na półce - M29 z półcalową lufą. - .44 Magnum? - sprzedawca jest wielce zaskoczony. - Yah. - Why do you need a .44 Magnum? - It's for shooting at cans. Sprzedawca wziął do ręki "dwudziestkę dwójkę" - samopowtarzalny Model 41, nawet w reklamowych materiałach firmy opisywany jako broń do strzelań rekreacyjnych, np. do wspomnianego przez klienta "puszkowania": - At cans? Well, this is a perfect size for shooting at cans. - Nah, I need this one - klient nadal uparcie wpatrywał się w potężny Model 29. - Hmmm... OK. What kind of cans are you shooting at? - Afri-cans... Mexi-cans... Puerto Ri-cans...
Babcia przychodzi do urzędu skarbowego. Urzędniczka sprawdza
dokumenty i mówi:
- Brakuje pani podpisu.
- Ale jak mam się podpisać? - pyta starsza pani.
- No, tak jak zazwyczaj się pani podpisuje.
Starsza pani wzięła długopis i napisała:
"Całuję Was mocno, babcia Aniela"
*****
Dyrektor do pracownika:
- Panie, pan wszystko robi powoli - powoli pan myśli, powoli pisze,
powoli mówi,
powoli się porusza! Czy jest coś, co robi pan szybko?
- Tak, szybko się kurfa męczę...
*****
Jednostka wojsk pancernych. Młodzi żołnierze stoją przy czołgu,
podchodzi do nich dowódca.
- Nazywam się kapitan Dyszel. Od dzisiaj jestem waszym dowódcą.
- Tak jest panie kapitanie!
- Żeby nie było niejasności - co jest najważniejsze w czołgu?
- Działo - mówi jeden.
- Nie, najważniejszy jest pancerz - rzuca drugi.
- Radiostacja jest najważniejsza - krzyczy trzeci.
- Bzdura, głupoty gadacie! Zapamiętajcie! Najważniejsze w czołgu, to
nie pierdzieć!
*****
Przychodzi zajączek do nowo otwartego sklepu misia i mówi:
- Misiu, poproszę pól kilo soli.
- Wiesz zajączku, nie mam jeszcze wagi... Nasypię ci na oko...
- Do dupy se nasyp, debilu!
*****
Wygląda dżdżownica z ziemi, patrzy, a tu obok druga.
- Dzień dobry!
- Co, dzień dobry!? Własnej dupy nie poznajesz?...
*****
- Czy mogę na pani polegać?
- Legnij pan.
*****
Mąż chodzi w tę i z powrotem po sypialni. Żona leży na łóżku.
- Co tak chodzisz w tę i z powrotem?
- Bo mam ochotę na sex.
- No to chodź....
- No to chodzę...
*****
Wchodzi kościelny do kościoła na godzinę przed sumą i widzi jakąś
kobiecinę,
która klęczy przed figurą i się modli. Przygotowawszy kościół do
mszy, poszedł do zakrystii.
Po mszy pogasił świece i wychodzi, ale widzi tę samą babinę, jak
dalej się modli.
Podchodzi do niej i pyta:
- A co wy tu, starowinko, tak długo się modlicie?
- Zgrzeszyłam, bo ja strasznie klnę i ksiądz kazał mi odmówić
pięćdziesiąt zdrowasiek do Św. Piotra.
- Ale to jest Św. Antoni, babciu!
- No żesz kurfa mać!!! Czterdzieści siedem zdrowasiek psu w dupę i
poszło się jebać!!!
*****
Zakonnica w barze:
- Setę czystej poproszę.
Barman tak popatrzył, ale nic, nalał. Po chwili zakonnica:
- Setę czystej poproszę.
Barman zdziwiony, co to druga seta? Ale nic, nalał. Po chwili zakonnica:
- Setę, jeszcze jedną.
Na to barman nie wytrzymał:
- Ależ siostro, czy to wypada.
Na co zakonnica:
- Ja to wszystko z miłosierdzia ludzkiego, bo nasza matka przełożona
klasztoru
ma od dwóch tygodni zatwardzenie, a jak mnie w takim stanie zobaczy,
to się chyba zesra...
*****
Klasyczna sytuacja:
mąż nieoczekiwanie wraca do domu, żona ukrywa nagiego kochanka w
szafie. Pech chciał, że mąż, zmęczony, od razu położył się spać.
W środku nocy kochanek, korzystając z okazji, przykrywa się futrem
i wypełza z szafy. Mąż się budzi:
- Kto tam?
- Mol
- A futro?!
- W domu sobie zjem!
*****
Facet dał ogłoszenie do gazety "Szukam żony" . Jeszcze tego samego
dnia otrzymał mnóstwo odpowiedzi. Zdecydowana większość zaczynała
się słowami Weź pan moją! .
*****
- Czy oskarżony moze wytłumaczyć dlaczego zabił żonę a nie jej kochanka?
- Wysoki sądzie, doszedłem do wniosku, że lepiej zabić jedną
kobietę, niż co tydzień kolejnego mężczyznę.
*****
Mąż do żony:
- Taka piękna pogoda, a ty męczysz się myciem podłogi. Wyszłabyś
lepiej na dwór i umyła samochód...
*****
Spotyka się dwóch mężów:
- Słyszłaem, że twoja żona rozbiła twoje nowe Porsche. Stało jej się
coś?
- Jeszcze nie, zamknęła się w łazience...
*****
- Ten lekarz jest niesamowity! W kilka sekund wyleczył moją żonę z
wszystkich dolegliwości!
- Jak to zrobił?
- Powiedział, że to objawy nadchodzącej starości...
*****
Kowalscy postanowili pójść do opery. Kiedyś w końcu trzeba...
Ubrali się odświętnie w garnitur i suknię wieczorową. Ustawili się
po bilety w kolejce pod kasą. Przed nimi gość zamawia:
- Tristan i Izolda. Dwa poproszę...
Kowalski jest następny:
- Zygmunt i Regina. Dla nas tez dwa...
*****
Żona mówi do męża:
- Brałeś dzisiaj prysznic?
- Dlaczego jak coś zginie w tym domu zawsze jest na mnie!
*****
Spotyka się dwóch kumpli z wojska (dawno się nie widzieli).
- A co tam u ciebie?
- Ożeniłem się.
- I co, dobrze ci, nie narzekasz?
- Nie narzekam...
- A to limo pod okiem to skąd?
- A to jak narzekałem
*****
Do sklepu wbiega facet i pyta sprzedawcy:
- Jest cukier w kostkach?
- Nie ma! - odpowiada sprzedawca.
- A jakaś inna, tania bombonierka dla teściowej?
*****
Prosty komunikat werbalny jako gwarancja efektywności przekazu
informacji.
- Nataszko, zjedz kawałeczek tortu!
- Dziękuję, Jureczku, nie chcę.
- No spróbuj, bardzo smaczny!
- Nie, dziękuję. Ja po osiemnastej już nie jem nic słodkiego.
- Nataszko, proszę.
Jureczku, ja deserów w ogóle nie jadam...
- Żryj ten tort, kurfa! Pierścionek w nim jest, żenić się z Tobą chcę!!!
*******
Podawanie wysokości pensji w wartości brutto jest jak podawanie
długości członka razem z kręgosłupem...
Małżeństwo wybrało się na wczasy. Po drodze zatrzymali się na noc w >hotelu. Rano poprosili o rachunek za dobę hotelową. Ku ich zdziwieniu zobaczyli, że
rachunek opiewa na zawrotną sumę 3000 zł.
- Dlaczego tak dużo? Przecież spędziliśmy tu tylko kilka godzin! -pyta mąż.
- To jest standardowa stawka za nocleg - odpowiada recepcjonista.
Małżeństwo zażądało spotkania z dyrektorem, który spokojniewysłuchał zażaleń i stwierdził:
- Proszę państwa, prowadzimy luksusowy hotel, jest on wyposażony w kilka basenów, wielką salę konferencyjną, saunę i solarium. Wszystko to było do
państwa dyspozycji.
- Ale my z tego nie skorzystaliśmy!
- Ale mogli państwo! I za to trzeba zapłacić.
Mężczyzna wyciąga wreszcie z portfela 300 złotych i wręcza dyrektorowi.
- Przepraszam, ale tu jest tylko 300 zł.
- Zgadza się.
- Obciążyłem państwa rachunkiem opiewającym na 3000 zł.
- Pozostałe 2700 zł to rachunek dla pana za przespanie się z moją żoną - mówi mężczyzna.
- Ale ja nie spałem z pana żoną! - krzyczy dyrektor.
- Cóż, była do pana dyspozycji
W knajpie spotyka się dwóch kumpli:
- Słyszałeś, ponoć Staszek nie żyje!
- Tak, wiem o tym doskonale... Wyobraź sobie, że Staszek jechał samochodem obok mojego domu i nagle wyskoczył mu pod koła kot. Staszek nie chciał
przejechać zwierzaka wiec szarpnął kierownica w bok, wjechał na krawężnik, auto wyleciało w powietrze, przeturlało się po moim ogrodzie, Staszek wyleciał
z samochodu i przez szybę wpadł do mojej sypialni...
- Daj spokój, przecież to straszne tak zginąć!
- Ależ nie, on wciąż jeszcze żył. Leżał tak cały we krwi w tym rozbitym szkle i nagle zauważył taką starą, zabytkową szafę. Wyciągnął rękę i chwycił się
szafy, żeby wstać. Niestety szafa z całym impetem przewróciła się na niego i pogruchotała mu kości...
- Rany, jaka okropna śmierć!
- Nie, nie, utrzymał się przy życiu. Jakoś wypełznął spod szafy i doczołgał się do schodów. Tam chwycił się poręczy i próbował podnieść, ale poręcz nie
wytrzymała ciężaru jego ciała i urwała się pod nim. Staszek spadł z pierwszego piętra na stół w korytarzu, a połamane kawałki poręczy powbijały mu się w
ciało...
- Psiakrew, strasznie zginął!
- No co ty, to go nie zabiło. Spadł tuż obok drzwi do kuchni, czołga się do środka i próbuje podciągnąć na kuchence, ale zahaczył o duży garnek z
gotującą się wodą i chlust! Człowieku, cały wrzątek wylądował na nim i poparzył mu ciało...
- Cholera, przerażająca taka śmierć!
- Ależ nie, wciąż jeszcze oddychał. Mało tego, w pewnym momencie zauważył telefon. Próbował dosięgnąć słuchawki, żeby wezwać pomoc, ale zamiast tego
wetknął palce do gniazdka elektrycznego. Żebyś ty to widział, woda w połączeniu z prądem wywołała istny żywioł i Staszkiem szarpnęło napięcie rzucając
jego ciałem o ścianę...
- O rany, okropnie tak umrzeć!
- Daj spokój, on wtedy jeszcze nie umarł...
- To właściwie jak on zginął?
- Zastrzeliłem go!
- Zastrzeliłeś go?
- kurfa, człowieku, przecież on by mi rozpierdolił całą chałupę!
Lecący balonem mężczyzna uświadomił sobie nagle, że się zgubił. Zmniejszył wysokość lotu i zobaczył w dole kobietę. Opuścił się jeszcze niżej i krzyknął
do niej:
- Przepraszam, czy może mi Pani pomóc? Obiecałem przyjacielowi, że dolecę do niego w ciągu godziny, ale sam już nie wiem gdzie jestem....
Kobieta odpowiedziała:
- Jest Pan w balonie napełnionym gorącym powietrzem, unoszącym się około 10 metrów nad ziemią. Znajduje się Pan między 40 a 41 stopniem północnej
szerokości geograficznej oraz między 56 a 60 stopniem długości zachodniej...
- Pani jest inżynierem ? - spytał mężczyzna z balonu.
Tak - odpowiedziała kobieta - a skąd Pan wie?
- No cóż - rzekł baloniarz - wszystko to, co Pani powiedziała, jest merytorycznego i fachowego punktu widzenia prawdziwe, ale ja w dalszym ciągu nie mam
bladego pojęcia co zrobić z tymi wszystkimi informacjami, a fakty są takie, że się zgubiłem. Szczerze mówiąc, w ogóle Pani mi nie pomogła, a tak
zasadniczo, to nawet przez Panią jestem jeszcze bardziej spóźniony.
- A pan jest na pewno dyrektorem!? - odpowiedziała kobieta.
- Niesamowite!!! Faktycznie jestem dyrektorem.. - odpowiedział
- Skąd Pani wiedziała?
- No cóż... Nie wie Pan, gdzie Pan jest, nie wie Pan, dokąd Pan zmierza, osiągnął Pan tę pozycję zużywając dużo powietrza, złożył Pan obietnicę, której
nie jest Pan w stanie dotrzymać, oczekuje Pan od ludzi, którzy znajdują się niżej, że rozwiążą za Pana Pańskie problemy. Poza tym fakty są takie, że jest
Pan nadal dokładnie w tej samej sytuacji, w jaką Pan sam się wprowadził, ale uważa Pan, że to moja wina......
Zakład Ubezpieczeń Społecznych zatrudni byłego właściciela agencji towarzyskiej.
Wymagania: umiejętność ogarnięcia burdelu.
Jak podaje BBC, w jednym z domów na przedmieściach Londynu zarwało się piętrowe łóżko. Siedemnastu Polaków odniosło niegroźne obrażenia...
Kto tam?
Lotny Patrol Katechetyczny do Walki z Ateizmem!
Nie wierzę!!!
My właśnie w tej sprawie..
Klient oddaje TV do serwisu:
- Nie wiem co się stało ?
- Po prostu siedzę sobie , grzebię gwoździem w uchu I nagle wysiadł dźwięk