mrynar napisał(a):
Jest tez cos takiego jak koncowki serii. Fabryka poprostu konczy szycie danego kroju i nawet dla Marka24 z L O N D Y N U nie beda w stanie dorbic jednej sztuki.
to był raczej początek serii. Zresztą żadna z pań nawet spróbowała, tylko na moje pytanie "kiedy będzie dostawa takich płaszczy: - odpowiedź "nie wiem", "a czy można zamówić rozmiar X z tego modelu" - odpowiedź "Nie".
Przecież bym zrozumiał gdyby któraś z pań chociaż zadzwoniła z pytaniem do dostawcy, ale z drugiej za 800/1200zł miesięcznie też miałbym wszystko w dupie
I co to znaczy zachowywałeś się jak nowobogacki z Anglii? Przecież Warszawa w tym momencie jest jedną z najdroższych stolic Europy - najdroższą kawę piłem w Polsce (12zł Empik, londyn na mieście 1F, na lostnisku 2.30F), najdroższe kanapki w Polsce (15zł za kajzerkę z wędliną, widziałem jak angole robili okrągłe oczy do tej ceny i pukali się znacząco w głowę - Okęcie), ceny ubrań to w ogóle rozbój w biały dzień, np. Levisy 501 - prawie 300zł, w Londynie 45F.
Pieszczoch ja nie zaciągam z angielskiego, nie sądzę, by te ekspedientki podejrzewały, że jestem tylko na urlopie w Polsce. Raczej odwrotnie mam silny polski akcent rozmawiając po angielsku i cały czas kłopoty ze zrozumieniem kilku nacji mieszkających w Londynie (Irishi i niektórych czarnych).
Po prostu wiem jak wygląda dobra obsługa i dbałość i klienta i wiem jak nie powinna wyglądać.
CO mi akurat pasuje - kiedyś wrócę do PL, założę własny biznes i u mnie w firmie klient będzie się czuł jak król, obsługa będzie na niego dmuchać i chuchać z każdej strony.