Day 2 - Aenima ocalony.
Glosowanie jak zwykle przebiegalo w dosc chaotyczny sposob. Dalo sie slyszec poddenerwowanie, burczenie w brzuchu Roballa oraz klapsy w dupe. Pomimo "wisielczej" atmosfery czesc zgromadzonych nadal zachowala humor.
- Okej, to dzisiaj ja licze glosy, specjalnie sie na ta okazje przygotowalem - rzekl radosnie Roball, ktory kilka minut wczesniej przyodzial specjalny wystroj glowy na ta okazje pewien, ze jemu nic nie grozi.
Pomysl dosc ciekawy co ucieszylo Milosciwie Blogoslawionego Radoslawa Wspanialego gdyz dalo sie zauwzyc rozluznienie atmosfery, a niektorzy rozluznili nawet swoje poslady.
- Raz, dwa, trzy, Aenima, Karioker, Rob... kurwa co? No, tylko jeden, a nie to ktos narysowal mnie z malym pisiorem, nie wazny glos, piec, szesc. - skupiony Roball dazyl do celu, a swieczka oswietlala mu droge - Dziesiec? Chyba jo, dobra jest tego w chuj. Lapac dziada!
Karioker rzucil sie do drzwi jednak sprawny CheGee przypierdolil mu ze stolika prosto w pape. Zalany krwia upadl na ziemie i poczul, jak jego dawni "koledzy", z ktorymi nawet zabawial sie oralnie gdy byl maly petaja mu rece.
- Lincz! Lincz! Lincz siersciuchowi! - skandowala publika - Ukrec teraz figure, ze strachu ha ha ha!
Wywlekli Kariokera na zewnatrz gdzie czekala na niego szubienica.
- Ja! Ja! Ja! - Roball wydzieral sie jak nienormalny - Ja chce kopnac dzisiaj stolek!
Z calego podniecenia Roball zapomnial, ze nadal "pali mu sie czapka" i calkowicie przez przypadek wypierdolil sie 2 metry przed stojacym na stolku Kariokerze. New-age czapka spadla z glowy Roballa podpalajac Kariokera.
Sie dzialo~ Karioker wrzeszczal jak nienormalny, a ludzie gapili sie z mina "wtf? :-D" bo w sumie im sie to podobalo. Sznur sie spalil, stoleczek zajal ogniem a Karioker turlal sie po ziemi coraz bardziej poparzony.
- Z drogi! - darl sie Davich biegnacy z wiadrem - Czas na fajerwerki!
We wiadrze o pojemnosci 6.4 litra znajodwala sie nieznanego pochodzenia substancja smarno-palna. Wiesc we wsi niesie, ze jednym sluzyla jako lubrykant, a innym jako paliwo do lamp.
*plask* *jeb* *haha :-D*
Karioker wyparowal.
Radoslawa widowisko rozbawilo ale i zmartwilo, bo:
Karioker byl: WIESNIAKIEM.
- NO JA PIERDOLE TWOJ STARY - warknal Roball w swoim stylu - Ide znowu sie upic, jestescie pedalami i nawet dobrze wilka nie wyczujecie.
No coz, moze jutro...