Day 3 - happy easter.
Slonce juz dawno wstalo w Radziulandzie. Lutus przerazliwie ziewajac i masujac swoj rozjechany i wystajacy 3cm od dupy anus (dzisiejszej nocy ponownie byl
owczarkiem) bladzil wzrokiem po glownym placu liczac na podobne znalezisko jakiego dokonal Aenima dnia wczorajszego.
Zaraz zanim wytoczyl sie Aenima, zaszedl go od tylu z brudnym jeszcze straponem na co Lutusa przeszyl zimny dreszcz.
- Nie martw sie Lutusiku, dzisiaj wieczorem bedziesz szczeniaczkiem i Wujek Analnima bedzie Ciebie tylko piescil - usmiech przyodzial twarz Lutusa.
Nagle z poludnia... - Na Radoslawa! Mamy kolejnego!
Wszyscy mieszkancy, ktorzy byli w poblizu czym predzej pobiegli do "The Monument of Radoslaw san"
Miejsce modlitw, prosb, dobrego seksu zostalo zbeszczeszczone!
Odkrycia dokonal kozas15, ktory wlasnie odbywal rytualna poranna masturbacje modlac sie o wiekszego, do wiekszego.
Pod samym prezacym sie praciem Radoslawa Wielkiego Blogoslawionego lezaly odciete jaja z wydrapanymi wzorkami. Pomimo tak tragicznego odkrycia trudno bylo powstrzymac sie od simechu. Jak zwykle do odcietej torby prowadzil slad saczacej sie krwi.
Podazajac za sladem mieszkancy wreszscie natkneli sie ne truchlo z rozszarpanym tulowiem i wcisnieta parowa bez jaj wprost do otworu gebowego.
W ten dosc specyficzny tego dnia i komiczny sposob zginal Dana, zagryziony, zbeszczeszczony gdzie miast sie smucic gawiedz omal sie nie poryczala ze smiechu.
A Dana byl: wiesniakiem.
OJ DANA DANA