W pierwszym przykładzie napisałem o prawdziwym przypadku.

Też nie popełniam błędów ortograficznych. Z dyktand byłem jedną z najlepszych osób w klasie (podstawówka/gimnazjum) bo dużo czytałem (komiksy Kaczor Donald ftw) Tak zostało. Ale spróbuj napisać wypracowanie w którym nieświadomie sobie sam przeczysz co jakiś czas. Albo piszesz losowe słowa, bo brzmią tak jak słowo pasujące do kontekstu. Gdyby nie ulgi dla dyslektyków miałbym gg.
Wiem, że takich jak ja jest mało...Ale są. Trzeba zmienić cały system przyznawania papierku. Poza analizą wypracowań/zeszytów uczniów nie widzę innego rozwiązania. Z tym, że to jest prawie nie realne, i wymagałoby kilku nowych stanowisk/od ch. więcej pracy dla ludzi którzy obecnie się tym zajmują.

Ja w podstawowce rekord to chyba mialem z 30 bledow na jednym dyktandzie - cos w okolicach 4klasy. Niestety nigdy nie potrafilem nauczyc sie zasad ortografii, dla mnie to jest czarna magia i od zawsze wolalem mat/fiz. Na szczescie zaczalem tasmowo czytac ksiazki.. i bledy same zniknely. Aczkolwiek wtedy nie zdawalem sobie sprawy, jak i moi rodzice, ktorzy usilnie wysylali mnie na rozne korki, ze istenieje cos takiego jak dysleksja. Osobiscie nie znalem, slyszalem o nikim z takim papierkiem gdy sie uczylem.

bo system jest zly.
jesli nie potrafisz pisac poprawnie to pokazujesz papierek i jestes usprawiedliwiony.
jesli nie rozumiesz calek czy rachunku prawdopodobienstwa to dostajesz pale.

Najlepsze ćwiczenie na wszelakie dysleksje to gra na instrumencie (najlepiej pianino) i czytanie książek.

roball: bez kompleksów itp., ale wkurwiające jest jak później na studiach cała grupa musi zwalniać, bo jakiś matoł nie potrafi myśleć, a wykładowca do bólu próbuje mu tłumaczyć. Najgorsi są ci, którzy pchają się jeszcze na dziennikarstwo/filologię/prawo z takim defektem.
Ja w liceum miałem przypadek dziewczyny z padaczką. Nie wolno było jej postawić ndst na zakończenie semestru, bo mogłoby to wywołać stres. Mimo, że była głupia jak but to dostała się na studia - bez egzaminów i stresu - "bo się należy".
Uważasz, że to sprawiedliwe, by takie osoby zajmowały miejsce tym lepszym (ja pochodzę z wyżu demograficznego - w moim roczniku na prawo było ponad 40 chętnych na 1 miejsce, na informatykę 37, na fizykę komputerową 26). Teraz z tego co się orientuję to nadal na studia jest więcej chętnych niż miejsc. Czemu cep ma takie miejsce zajmować?

Jak ktoś ma D, a w głowie trochę oleju - to sobie poradzi bez ułatwień.

Zgadzam się na przedstawianie zaświadczenia o dyscośtam pod warunkiem, ze byłoby to zaznaczone na świadectwie maturalnym i dyplomie ukończenia studiów (albo w suplemencie).
Jak byc dys, to przez cale zycie.

Hmm.
Ja wiem ze mialem w szkole problemy z ortografia i propnowano mi takie rozwiazanie. Juz nawet kiedys o tym wspominalem. No i nie dalem sie i ksiazki czytac zaczelem. A caly ten problem z ortografia byl spowodowany ze jestem sluchowcem pelna para - gdzie np. wzrokowcow jest od cholery.
Teraz jak w kraju jestem na stale znowu czytam, bo mam lekkie problemy z samym pamietaniem wszystkich slow w j.polskim - ale nie zaslaniam sie papierami lewymi czy tym ze duzo czasu spedzilem w innych krajach.

A rozwiazanie, b.dobre. Czemu? Dyskredytuje to kazdego dyslektyka co chcialby pojsc na polonistyke czy inne jezykoznactwo. Niech ida na jakis kierunek scisly lub do lopaty. Humanisci humanistami, niby maja latwe studia ALE humanista piszacy "ktury" to smiech na sali.

Bo to debile Enhu sam musisz to przyznać *chyba że sam jesteś d..

Tczewiaka nie znoszę, ale sam kiedyś pisałem o tym "problemie". Dysleksja to po pierwsze żadna choroba, po drugie wyjaśnienie syndromów mówi samo za siebie "trudność w nauce gramatyki, czy ortografii" - trudność, brak zdolności, tępota, nieoczytanie, lenistwo etc. to przecież prawie synonimy.
Gdyby taki D.. jeden z drugim chociaż przeczytał te głupie 10 książek rocznie to d.. by zniknęła, ale oni mają papierek i mają to głęboko w dupie.

Za moich czasów dysleksji nie było, co większy matoł powtarzał rok, 95% zdawało matury (gdzie można było popełnić na całą pracę max 3 błędy ortograficzne). A nikt mi nie wmówi, ze wszelkie dys.. to choroba cywilizacyjna, nagle i znienacka atakujaca od roku 1995+, i praktycznie nieznana wcześniej.

za moich czasów też dysleksji nie było, ale nie dla tego że nie istniała fizycznie, tylko dla tego że nikt w Polsce o niej nie wiedział.

Nie rozumiem sensu wypowiadania się w temacie o którym nie ma się zielonego pojęcia, dysleksja i inne dyscośtam to najczęściej objaw 'uszkodzenia' genetycznego bądź w niektórych przypadkach miły dodatek do adhd, prawdziwi dyscośtam mają ostro przesrane bo większość osób nie ma zielonego pojęcia o czym mówi a jedyne co potrafi robić to rzucać gównem.

Właśnie po takich akcjach uważam, że psychologia powinna być obowiązkowym przedmiotem na studiach wyższych, bo inaczej wyskakuje nam taki 'pan z wyższym wykształceniem' tczewiak i zaczyna srać jakimś gównem o którym nie ma zielonego pojęcia. A najśmieszniejsze jest w tym wszystkim to, że dołącza się do niego banda ludków która mogła by go nazwać mesjaszem i w okół niego stworzyć nową religię.

nie powiem kiedy widzialem kwadracik na obecnych maturach z napisem "dysleksja" , to nic tylko zal.pl

rozumiem , choroba , przypadlosc , ale to nie zwalnia ze staran

niestety internet psuje nieco pisownie wzrokowcom , nawet takim co znali alfabet od 3 roku zycia a czytali od 5 jak mua

tczewiak twoja krucjata niestety chuja da , pierwszy powod to wygodnictwo a drugi , specyfika jezyka , bo jezyk jest i bedzie zywy , niektorych przypadkow juz sie praktycznie nie uzywa w polskim jezyku mowionym , zarzniete przez pokolenia

zreszta nie tylko w polskim tak jest ...mnie osobiscie oczy krwawia jak mlodzi ludzie poslugujacy sie jezykiem hiszpanskim , pisza te swoje pokito czy ke , nie mowie zeby byc zaraz nie wiem jakim purysta jezykowym , no ale kurna bez przesady

tylko widzisz tczewiak ja wiem ze za 10-15 lat tak sie moze juz uzywac jezyka powszechnie , ludzie sa leniwi z natury i zawsze beda upraszczac

Nie żebym był rasistą i nie robił błędów ale... kiedyś o dyslekcji "nikt nie wiedział" matematyka na maturze była oowiązkowa 3 błędy ort dyskwalifikowały na maturze z polskiego i większość ludzi jakoś zdawała. Ostatnio czytałem o jakiejś dys, która nie pozwala na naukę matematyki... Może zamiast pisać głupoty o dyslekcjiach lepiej wziąć się za robotę a jak nie to w koncu nie każdy musi kończyc studia.

@enhu
Już dzisiaj można spotkać kierunki informatyczne z przedmiotami typu chemia, filozofia i jeszcze miałoby być psychologia, pojebało.

A jak patatrzę na wiki to o dysleksji wiadomo już od 1881

ROFL Koniecznie.
I Socjologia też.

Pod warunkiem, że będzie mechanika na polonistyce, ok?

Zawsze się zastanawiałem czemu od inżyniera wymaga się znajomości hostorii/filozofii/psychologii/ortografii, a pacan po uniwersytecie nie potrafi napisac wyróżnika równania kwadratowego i to jest ok.

I fizykę kwantową koniecznie

Psychologia jest - podstawy. Co z tego? Nie będę traktować baranów jako sobie równych z lekkim defektem. Może jeszcze kuźwa wpuścimy ludzi z delirką na taśmę produkcyjną rozruszników serca? Tolerancja tolerancją, ale przekroczyła ona już wszelakie granice absurdu. Nadszedł czas na wyprostowanie tego.

ja slyszalem, ze maja taka biedna statystyke chociaz

Coz, naszczescie podstawy mechaniki kwantowej miałem na filozofii:) Jak to miło, że mogę się teraz chwalić jaki to wszechstronny jestem.

A tak serio: Wymysły psychologiczne na każdym kierunku? Litości. Po co, nie wystarczy że teraz "każdy" studiuje psychologie? Zupełnie jak kiedyś marketing i zarządzanie.

No sorry mistrze, ale jak się wypowiadacie to powinniście chociaż wiedzieć coś na dany temat, bo tak to wychodzi taki bezsens jak pierwsza strona tego tematu.



Masz rację, ojciec Rydzyk był by z ciebie dumny.

A nie jest ?

Ludzie opamiętajcie się tu trochę, przestańcie nazywać wszystkich ludzi naokoło z "trudnościami" w nauce nazywać debilami a o sobie mówić że jesteście lepsi i taki "debil" zajmuje tylko miejsce na uczelni mają oni takie same prawo do nauki jak i wy. A to że uczeń jest mniej kumaty od innych nie zwalnia nauczyciela od obowiązku przekazania mu odpowiedniej wiedzy, i mam to w dupie czy to będzie kosztem całej klasy czy czasu wolnego belfra.

Ja pierdole jeśli zrobienie papieru na dysleksje było tak proste i dawało wymierne korzyści w czasie matury, to czemu by ludzie nie mieli tego robić? Sam pamiętam nad tym myślałem za swoich czasów Problem jest na pewno mniejszy niż wam się wszystkim wydaje albo przynajmniej nie ma jakiegoś realnego wpływu na życie innych.