W SW nie od razu widać kto jest zły, a kto dobry. To nie Star Trek. To, że Jabba ściga terrorystów i złodziei nie oznacza, że sam nim nie jest. To, że ktoś był tajnym szpiegiem wszechpotężnego imperium nie oznacza, że potem nikczemnie go nie zdradzi.
Saga, w której zwycięża w końcu zło - poprzez swoją propagandę nienawiści, sektę fanatyków religijnych i akty terrorystyczne.
Zauważ, iż w erze zarówno przed, jak i po rządach imperatora Palpatine'a w kręgach parlamentarnych panuje burdel niczym w polskim sejmie. Kilka wzajemnie zwalczających się frakcji, które za nic mają dobro ogółu, a każdy mieszkaniec traktowany jest niczym mięso armatnie. Dopiero Palpatine w tym wielkim burdelu zdołał zaprowadzić swoisty porządek. Porządek, który został zaburzony atakami terrorystów, stosujących metody podobne do tych, których używali Żydzi w latach 50tych.
Po odsunięciu Imperatora od władzy w galaktyce znowu zapanowały syf i malaria. Małe frakcje zaczęły walczyć pomiędzy sobą, władzę w układach słonecznych przejmowali mafiozi. Mało tego - generałami tzw. Nowej Republiki zostali przestępcy.
Jak więc możesz twierdzić, iż postacie są czarno białe?
Przypomniało mi się jak parę lat temu w CDA w kąciku poświęconym SW jakiś kolo produkował się na dwie strony tłumacząc czemu kosmiczny odpowiednik Hitlera i Stalina był spoczko, tylko, ze on to chyba pisał na poważnie :<